Nowa Europa Wschodnia

Nowa Europa Wschodnia przybliża i odczarowuje "Wschód". Ten cudzysłów został użyty celowo, bo obszar tematyczny, o którym opowiadamy, jest bardzo umownie określony, zróżnicowany pod każdym możliwym względem, a przede wszystkim – ogromny.


Odcinki od najnowszych:

30 lat po... Religia i polityka
2021-04-18 18:16:22

Dla przeciętnego Rosjanina religia jest częścią życia prywatnego, ale równocześnie oczywista jest zależność między państwem i cerkwią. Tak było od dawna i nawet w czasach komunizmu te zależności istniały. Po upadku ZSRR powiązanie tronu z ołtarzem, czyli zależności władzy świeckiej i duchowej bardzo się nasiliły. Politolożka Daria Zvyagina mówi wręcz o formie korupcji, gdy władze świeckie przeznaczają środki na działalność cerkwi, która z kolei odwzajemnia się odpowiednio powiązanym ludziom. Nawet przestępcy odnaleźli się w tym układzie fundując cerkwie, co zapewne, jest mniej bolesną formą odpokutowania za winy niż czas w kolonii karnej.  Prawosławie nie jest jedyną religią na terenie byłego Związku Radzieckiego, który był państwem wielonarodowym, wielokulturowym i wielowyznaniowym. Adam Balcer podkreśla wzrost wolności religijnej w ciągu ostatnich 30 lat. Jednak mieszkańcy państw powstałych na gruzach ZSRR w różny sposób i w różnym stopniu praktykują. Niemniej widać, że wyznania stały się ważnym elementem wielu tożsamości narodowych. To z kolei przekłada się na politykę międzynarodową, czego przykładem jest odłączenie się cerkwi ukraińskiej od patriarchatu w Moskwie. Badania pokazują, że jedną ze spuścizn ZSRR jest konserwatyzm postaw w stosunku do mniejszości seksualnych przy stosunkowo dużej akceptacji różnorodności. Oznacza to, na przykład, że znacznie większy procent Rosjan czy Ukraińców deklaruje sympatię wobec członków lokalnych mniejszości muzułmańskich niż w państwach homogenicznych takich jak Polska, Węgry czy Czechy. Równocześnie Moskwa gra homofobią i elementami konserwatyzmu zaczerpniętego z przeszłości kreując wrażenie wspólnoty wartości w odróżnieniu od Zachodu. 

Dla przeciętnego Rosjanina religia jest częścią życia prywatnego, ale równocześnie oczywista jest zależność między państwem i cerkwią. Tak było od dawna i nawet w czasach komunizmu te zależności istniały. Po upadku ZSRR powiązanie tronu z ołtarzem, czyli zależności władzy świeckiej i duchowej bardzo się nasiliły. Politolożka Daria Zvyagina mówi wręcz o formie korupcji, gdy władze świeckie przeznaczają środki na działalność cerkwi, która z kolei odwzajemnia się odpowiednio powiązanym ludziom. Nawet przestępcy odnaleźli się w tym układzie fundując cerkwie, co zapewne, jest mniej bolesną formą odpokutowania za winy niż czas w kolonii karnej. 

Prawosławie nie jest jedyną religią na terenie byłego Związku Radzieckiego, który był państwem wielonarodowym, wielokulturowym i wielowyznaniowym. Adam Balcer podkreśla wzrost wolności religijnej w ciągu ostatnich 30 lat. Jednak mieszkańcy państw powstałych na gruzach ZSRR w różny sposób i w różnym stopniu praktykują. Niemniej widać, że wyznania stały się ważnym elementem wielu tożsamości narodowych. To z kolei przekłada się na politykę międzynarodową, czego przykładem jest odłączenie się cerkwi ukraińskiej od patriarchatu w Moskwie.

Badania pokazują, że jedną ze spuścizn ZSRR jest konserwatyzm postaw w stosunku do mniejszości seksualnych przy stosunkowo dużej akceptacji różnorodności. Oznacza to, na przykład, że znacznie większy procent Rosjan czy Ukraińców deklaruje sympatię wobec członków lokalnych mniejszości muzułmańskich niż w państwach homogenicznych takich jak Polska, Węgry czy Czechy. Równocześnie Moskwa gra homofobią i elementami konserwatyzmu zaczerpniętego z przeszłości kreując wrażenie wspólnoty wartości w odróżnieniu od Zachodu. 

Wodór jest paliwem przyszłości. Niemcy mogą kupić go na Ukrainie
2021-04-17 19:02:41

Paliwo wodorowe ma być jednym z elementów zielonej energetyki. Mimo że prace nad jego wykorzystaniem trwają od lat, to na razie trudno powiedzieć, żeby były one bardzo zaawansowane. Problemów jest kilka, przede wszystkim to, skąd brać wodór, jak go magazynować i jak transportować.  Wodór może być bowiem otrzymywany z różnych źródeł. Może pochodzić z ropy naftowej, węgla, czy gazu. Obecnie większość wodoru pozyskuje się z tego ostatniego surowca - proces jest tani, ale szkodliwy dla środowiska naturalnego. Trwają prace nad wodorem pochodzącym ze źródeł odnawialnych w wyniku elektrolizy, między innymi, w elektrowniach fotowoltaicznych. Niemcy są zainteresowani kupnem gotowego wodoru. Dlatego też, między innymi, ciekawi ich rozwój takiej produkcji na Ukrainie, szczególnie na południu kraju w elektrowniach fotowoltaicznych. Oprócz tego, Berlin może wesprzeć finansowo rozwój takiej energetyki na Ukrainie i wpisać to w kontekst pomocy dla Kijowa w związku z uruchomieniem Nord Stream 2. Ten argument używany jest, według nieoficjalnych informacji, w negocjacjach Berlina z Waszyngtonem, który sprzeciwia się temu gazociągowi. Moskwa z kolei chciałaby przesyłać do Niemiec nadal gaz ziemny, który u odbiorcy byłby przerabiany na wodór. To z kolei nie do końca odpowiada Berlinowi. Więcej na ten temat w rozmowie Piotra Pogorzelskiego  z Jakubem Wiechem z portalu Energetyka 24  w podcaście Po prostu Wschód . Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i Nową Europą Wschodnią. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .  

Paliwo wodorowe ma być jednym z elementów zielonej energetyki. Mimo że prace nad jego wykorzystaniem trwają od lat, to na razie trudno powiedzieć, żeby były one bardzo zaawansowane. Problemów jest kilka, przede wszystkim to, skąd brać wodór, jak go magazynować i jak transportować. 

Wodór może być bowiem otrzymywany z różnych źródeł. Może pochodzić z ropy naftowej, węgla, czy gazu. Obecnie większość wodoru pozyskuje się z tego ostatniego surowca - proces jest tani, ale szkodliwy dla środowiska naturalnego. Trwają prace nad wodorem pochodzącym ze źródeł odnawialnych w wyniku elektrolizy, między innymi, w elektrowniach fotowoltaicznych.

Niemcy są zainteresowani kupnem gotowego wodoru. Dlatego też, między innymi, ciekawi ich rozwój takiej produkcji na Ukrainie, szczególnie na południu kraju w elektrowniach fotowoltaicznych. Oprócz tego, Berlin może wesprzeć finansowo rozwój takiej energetyki na Ukrainie i wpisać to w kontekst pomocy dla Kijowa w związku z uruchomieniem Nord Stream 2. Ten argument używany jest, według nieoficjalnych informacji, w negocjacjach Berlina z Waszyngtonem, który sprzeciwia się temu gazociągowi. Moskwa z kolei chciałaby przesyłać do Niemiec nadal gaz ziemny, który u odbiorcy byłby przerabiany na wodór. To z kolei nie do końca odpowiada Berlinowi.

Więcej na ten temat w rozmowie Piotra Pogorzelskiego  z Jakubem Wiechem z portalu Energetyka 24  w podcaście Po prostu Wschód.

Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i Nową Europą Wschodnią. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.

 

Reżim gra kartą polską
2021-04-11 14:15:27

- Ostatnią kroplą, która przelała czarę goryczy, była nieukrywana próba heroizacji bandytów i zbrodniarzy wojennych z Armii Krajowej – powiedział niedawno Aleksandr Łukaszenka, przywódca białoruski nieuznawany przez Zachód po sfałszowaniu wyborów prezydenckich latem 2020 r. W przemówieniu padają też oskarżenia o próby demoralizacji młodzieży czy wspieranie ekstremistów.  Działania Mińska nie ograniczają się jednak do słów. Liderzy nieuznawanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi, Andżelika Borys, Maria Tiszkowska, Andrzej Poczobut i Irena Biernacka zostali oskarżeni o wzniecanie nienawiści na tle etnicznym. Zdaniem Maxima Rusta jest to wyraźna eskalacja prześladowań znanych z przeszłości, której celem jest wskazanie  wroga zewnętrznego i wpisanie się w antyzachodnią retorykę Rosji. Równocześnie jest to element gry politycznej z myślą o uzyskaniu ustępstw czy złagodzenia sankcji w zamian za odstąpienie do ataków na Polaków.  Zdaniem eksperta Białorusi nie grozi podział i konflikt na tle narodowościowym, a Polacy popierający opozycję i uczestniczący w protestach robią to w ramach obywatelskiego buntu, który rok temu objął cały kraj. Rusta uważa, że niewielu Białorusinów wierzy w antypolską propagandę, zwłaszcza że często Polska traktowana jest  jako naturalny pomost w drodze na Zachód, miejsce studiów, pracy, wypoczynku czy chociażby zakupów.  Maxim Rust podkreśla, że Polska ma do odegrania istotną rolę w walce Białorusinów o prawa obywatelskie. Musi bronić praw mniejszości, jednak nie powinna doprowadzić do wyróżnienia Polaków jako szczególnych ofiar reżimu. Jego zdaniem najważniejsze i najskuteczniejsze są programy i projekty  pomagające w rozwoju społeczeństwa obywatelskiego oraz wspierające  ludzi uciekających przed prześladowaniami. Oznacza to nie tylko działaczy narażonych na represje za działalność polityczną, ale także ludzi tracących pracę i zmuszanych do wyjazdu z kraju z powodu utraty pracy na skutek działań reżimu i ludzi z nim związanych.  Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

- Ostatnią kroplą, która przelała czarę goryczy, była nieukrywana próba heroizacji bandytów i zbrodniarzy wojennych z Armii Krajowej – powiedział niedawno Aleksandr Łukaszenka, przywódca białoruski nieuznawany przez Zachód po sfałszowaniu wyborów prezydenckich latem 2020 r. W przemówieniu padają też oskarżenia o próby demoralizacji młodzieży czy wspieranie ekstremistów. 

Działania Mińska nie ograniczają się jednak do słów. Liderzy nieuznawanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi, Andżelika Borys, Maria Tiszkowska, Andrzej Poczobut i Irena Biernacka zostali oskarżeni o wzniecanie nienawiści na tle etnicznym. Zdaniem Maxima Rusta jest to wyraźna eskalacja prześladowań znanych z przeszłości, której celem jest wskazanie  wroga zewnętrznego i wpisanie się w antyzachodnią retorykę Rosji. Równocześnie jest to element gry politycznej z myślą o uzyskaniu ustępstw czy złagodzenia sankcji w zamian za odstąpienie do ataków na Polaków. 

Zdaniem eksperta Białorusi nie grozi podział i konflikt na tle narodowościowym, a Polacy popierający opozycję i uczestniczący w protestach robią to w ramach obywatelskiego buntu, który rok temu objął cały kraj. Rusta uważa, że niewielu Białorusinów wierzy w antypolską propagandę, zwłaszcza że często Polska traktowana jest  jako naturalny pomost w drodze na Zachód, miejsce studiów, pracy, wypoczynku czy chociażby zakupów. 

Maxim Rust podkreśla, że Polska ma do odegrania istotną rolę w walce Białorusinów o prawa obywatelskie. Musi bronić praw mniejszości, jednak nie powinna doprowadzić do wyróżnienia Polaków jako szczególnych ofiar reżimu. Jego zdaniem najważniejsze i najskuteczniejsze są programy i projekty  pomagające w rozwoju społeczeństwa obywatelskiego oraz wspierające  ludzi uciekających przed prześladowaniami. Oznacza to nie tylko działaczy narażonych na represje za działalność polityczną, ale także ludzi tracących pracę i zmuszanych do wyjazdu z kraju z powodu utraty pracy na skutek działań reżimu i ludzi z nim związanych. 

Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Porwana narzeczona
2021-04-10 20:14:09

Zwyczaj porywania kobiet w celu małżeństwa, znany jako Ala Kaczuu , jest cały czas kultywowany w państwach Azji Centralnej, a także rzadziej na Kaukazie. W Kirgizji praktyka ta została zdelegalizowana w 2013 roku, ale mimo to, w ciągu pierwszych lat od wprowadzenia nowego prawa, zanotowano 895 takich przypadków. Mniej niż co piąty taki przypadek prowadzi do wszczęcia  sprawą karną.  Piotr Pogorzelski rozmawiał na ten temat z dr. Mariuszem Marszewskim z Ośrodka Studiów Wschodnich w swoim podcaście Po prostu Wschód .  Rozmowa została  udostępniona w ramach współpracy  pomiędzy  autorem podcastu  i Nową Europą Wschodnią. 

Zwyczaj porywania kobiet w celu małżeństwa, znany jako Ala Kaczuu, jest cały czas kultywowany w państwach Azji Centralnej, a także rzadziej na Kaukazie. W Kirgizji praktyka ta została zdelegalizowana w 2013 roku, ale mimo to, w ciągu pierwszych lat od wprowadzenia nowego prawa, zanotowano 895 takich przypadków. Mniej niż co piąty taki przypadek prowadzi do wszczęcia  sprawą karną. 

Piotr Pogorzelski rozmawiał na ten temat z dr. Mariuszem Marszewskim z Ośrodka Studiów Wschodnich w swoim podcaście Po prostu Wschód

Rozmowa została  udostępniona w ramach współpracy  pomiędzy  autorem podcastu  i Nową Europą Wschodnią. 

30 lat po... Internet zamiast Kałasznikowa
2021-04-05 15:28:10

- Ambicje Rosjanie mają ogromne, ale brakuje funduszy – mówi Agnieszka Bryc, politolożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Dlatego tną koszty, ale nie rezygnują z agresji i przenoszą ją do cyberprzestrzeni.  Prowadząc politykę globalną Rosjanie uznali swoje słabości i dostosowali się do zmian zachodzących na świecie. O ile militarnie dominują na obszarze byłego Związku Radzieckiego, to w innych strefach konfliktów często angażują najemników. Ograniczeniu kosztów gospodarczych i politycznych  służą też działania w cyberprzestrzeni, która pozwala wpływać na państwa bez potrzeby podbijania ich. W ten sposób Moskwa wypełnia próżnię wchodząc tam, gdzie może, a przy tym przy minimalnych kosztach. 30 lat po rozpadzie ZSRR wielkie mocarstwa już ze sobą nie walczą w sposób prowadzący do zagłady, choć era globalnego pokoju nie nadeszła. Nastąpił „wysyp” małych wojen lokalnych i ponowne zagonienie wielu konfliktów, często zamrożonych na długie dekady.Świat nie stał się ani bardziej, ani mniej bezpieczny. Zmieniły się jedynie jakość i charakter zagrożeń.  Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej, podkreśla, że rozpad Związku Radzieckiego spowodował wzrost przemocy, terroryzmu czy zamieszek na terenach byłego ZSRR. Wśród kilkunastu wojen, które w ciągu ostatnich trzech dekad wybuchły na „obszarze poradzieckim”, zginęło co najmniej 300 tys. ludzi, a miliony zostało uchodźcami. Wokół samego tylko Morza Czarnego powstało siedem nieuznawanych „para-państw” stanowiących zarzewia konfliktów. Rosja ponosi przy tym jedynie część odpowiedzialności za tę sytuację, czego przykładem jest wojna na Ukrainie. Niektóre spory sięgają czasów sprzed ZSRR, jak spór między Azerami i Ormianami w Górskim Karabachu. 

- Ambicje Rosjanie mają ogromne, ale brakuje funduszy – mówi Agnieszka Bryc, politolożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Dlatego tną koszty, ale nie rezygnują z agresji i przenoszą ją do cyberprzestrzeni. 

Prowadząc politykę globalną Rosjanie uznali swoje słabości i dostosowali się do zmian zachodzących na świecie. O ile militarnie dominują na obszarze byłego Związku Radzieckiego, to w innych strefach konfliktów często angażują najemników. Ograniczeniu kosztów gospodarczych i politycznych  służą też działania w cyberprzestrzeni, która pozwala wpływać na państwa bez potrzeby podbijania ich. W ten sposób Moskwa wypełnia próżnię wchodząc tam, gdzie może, a przy tym przy minimalnych kosztach.

30 lat po rozpadzie ZSRR wielkie mocarstwa już ze sobą nie walczą w sposób prowadzący do zagłady, choć era globalnego pokoju nie nadeszła. Nastąpił „wysyp” małych wojen lokalnych i ponowne zagonienie wielu konfliktów, często zamrożonych na długie dekady.Świat nie stał się ani bardziej, ani mniej bezpieczny. Zmieniły się jedynie jakość i charakter zagrożeń. 

Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej, podkreśla, że rozpad Związku Radzieckiego spowodował wzrost przemocy, terroryzmu czy zamieszek na terenach byłego ZSRR. Wśród kilkunastu wojen, które w ciągu ostatnich trzech dekad wybuchły na „obszarze poradzieckim”, zginęło co najmniej 300 tys. ludzi, a miliony zostało uchodźcami. Wokół samego tylko Morza Czarnego powstało siedem nieuznawanych „para-państw” stanowiących zarzewia konfliktów. Rosja ponosi przy tym jedynie część odpowiedzialności za tę sytuację, czego przykładem jest wojna na Ukrainie. Niektóre spory sięgają czasów sprzed ZSRR, jak spór między Azerami i Ormianami w Górskim Karabachu. 

Protesty są w sercach Białorusinów, rzadziej na ulicach
2021-03-28 14:27:36

Białorusini nie są ludźmi, którym mroźna zima przeszkodziłaby w wyjściu na ulice. Protesty nie wymarzły, choć rzeczywiście wielotysięczne tłumy znikły z ulic Mińska, Grodna i innych miast. To skutek fali przemocy i represji, które dotykają przedstawicieli praktycznie wszystkich grup społecznych. Każdego, kto w jakikolwiek sposób pokaże niezadowolenie z działań władz. Aleksandr Łukaszenka, prezydent nieuznawany przez Zachód po sfałszowaniu wyborów w sierpniu 2020 r., zniweczył też plan Władimira Putina. Wielu obserwatorów uważało, że prezydent Rosji chciał zastąpić Łukaszenkę kimś „mniej toksycznym”, co pozwoliłoby mu bezpiecznie umocnić wpływy Rosji na Białorusi. Musiał jednak zaczekać, aż sytuacja się nieco uspokoi, aby uniknąć wrażenia, że dyktator został usunięty na skutek presji społecznej. Na taki precedens gospodarz Kremla nie może sobie pozwolić.  Tymczasem Łukaszenka nie czeka na rozwój wypadków. Przeszedł do ofensywy, która oznacza, że represjonowanym można być nawet za takie, wydawać by się mogło, błahostki, jak wywieszenie biało-czerwono-białego proporczyka czy zdjęcia jednego z liderów opozycji. Justyna Prus przekonuje jednak, że Białorusini są jak produkowane przez nich traktory. Taka maszyna ma ogromna moc i nie jest łatwo ją zatrzymać, gdy już się ją uruchomi.  Zachód zajęty jest walką z koronawirusem, a złe, powtarzające się wiadomości płynące z Białorusi powszednieją. Zainteresowanie tracą też politycy. Dziennikarka podkreśla, że Zachód nie ma prawa przestać mówić o tym, co spotyka Białorusinów i ich kraj.  Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Białorusini nie są ludźmi, którym mroźna zima przeszkodziłaby w wyjściu na ulice. Protesty nie wymarzły, choć rzeczywiście wielotysięczne tłumy znikły z ulic Mińska, Grodna i innych miast. To skutek fali przemocy i represji, które dotykają przedstawicieli praktycznie wszystkich grup społecznych. Każdego, kto w jakikolwiek sposób pokaże niezadowolenie z działań władz.

Aleksandr Łukaszenka, prezydent nieuznawany przez Zachód po sfałszowaniu wyborów w sierpniu 2020 r., zniweczył też plan Władimira Putina. Wielu obserwatorów uważało, że prezydent Rosji chciał zastąpić Łukaszenkę kimś „mniej toksycznym”, co pozwoliłoby mu bezpiecznie umocnić wpływy Rosji na Białorusi. Musiał jednak zaczekać, aż sytuacja się nieco uspokoi, aby uniknąć wrażenia, że dyktator został usunięty na skutek presji społecznej. Na taki precedens gospodarz Kremla nie może sobie pozwolić. 

Tymczasem Łukaszenka nie czeka na rozwój wypadków. Przeszedł do ofensywy, która oznacza, że represjonowanym można być nawet za takie, wydawać by się mogło, błahostki, jak wywieszenie biało-czerwono-białego proporczyka czy zdjęcia jednego z liderów opozycji. Justyna Prus przekonuje jednak, że Białorusini są jak produkowane przez nich traktory. Taka maszyna ma ogromna moc i nie jest łatwo ją zatrzymać, gdy już się ją uruchomi. 

Zachód zajęty jest walką z koronawirusem, a złe, powtarzające się wiadomości płynące z Białorusi powszednieją. Zainteresowanie tracą też politycy. Dziennikarka podkreśla, że Zachód nie ma prawa przestać mówić o tym, co spotyka Białorusinów i ich kraj. 

Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Budowniczy niewidzialnych mostów z Polski
2021-03-22 16:15:05

Kryzys wspólnotowości widać dziś wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej w ostatnich dekadach. Podzielone stały się nie tylko społeczeństwa, ale i rodziny. Krzysztof Czyżewski od ponad 30 lat poszukuje tego, co wspólne. Kreuje, podążając za Czesławem Miłoszem, „tkankę łączną”, czyli doświadczenia i idee, które potrafią zbliżyć do siebie dawnych wrogów, skróconych sąsiadów i napędzane rywalizacją społeczności.  W zbiorze esejów pod tytułem W stronę Xenopolis przedstawia wnioski z pracy w miejscach konfliktu – w Bośni, Kosowie, ale także w Polsce. W Sejnach, gdzie osiadł na początku lat 90. XX wieku, zetknął się z silnym konfliktem pamięci polskiej, litewskiej i żydowskiej. Snuje rozważania nad nacjonalizmem, wskazując jego źródła na peryferiach, wśród ludzi żyjących z kompleksem centrum. Dlatego proponuje tworzyć małe centra świata – tak jak to zrobił w Sejnach w Krasnogrudzie, gdzie mieszka nieopodal rodzinnego dworu polskiego noblisty Czesława Miłosza.  Krzysztof Czyżewski, choć mówi przede wszystkim o współczesności, jest głęboko zanurzony w przeszłości. Dziadek do orzechów kupiony w lwowskim antykwariacie staje się wehikułem czasu. Przenosi nas do wcześniejszych epok, gdy granice przebiegały zupełnie inaczej niż dziś.  Z morenowych wzgórz wokół domu Krzysztofa Czyżewskiego nie widać granic. Widać Litwę, Białoruś, Puszczę Augustowską i jeziora. Przy dobrej pogodzie można nawet dostrzec Kaliningrad. W podcaście wykorzystane zostały fragmenty nagrań Sejneńskiej Spółdzielni Jazzowej, Michaela Alperta i Orkiestry Tratwy Muzykantów oraz Orkiestry Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego, wydane przez Ośrodek „Pogranicze – Sztuk, Kultur, Narodów” w Sejnach.

Kryzys wspólnotowości widać dziś wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej w ostatnich dekadach. Podzielone stały się nie tylko społeczeństwa, ale i rodziny. Krzysztof Czyżewski od ponad 30 lat poszukuje tego, co wspólne. Kreuje, podążając za Czesławem Miłoszem, „tkankę łączną”, czyli doświadczenia i idee, które potrafią zbliżyć do siebie dawnych wrogów, skróconych sąsiadów i napędzane rywalizacją społeczności. 

W zbiorze esejów pod tytułem W stronę Xenopolis przedstawia wnioski z pracy w miejscach konfliktu – w Bośni, Kosowie, ale także w Polsce. W Sejnach, gdzie osiadł na początku lat 90. XX wieku, zetknął się z silnym konfliktem pamięci polskiej, litewskiej i żydowskiej. Snuje rozważania nad nacjonalizmem, wskazując jego źródła na peryferiach, wśród ludzi żyjących z kompleksem centrum. Dlatego proponuje tworzyć małe centra świata – tak jak to zrobił w Sejnach w Krasnogrudzie, gdzie mieszka nieopodal rodzinnego dworu polskiego noblisty Czesława Miłosza. 

Krzysztof Czyżewski, choć mówi przede wszystkim o współczesności, jest głęboko zanurzony w przeszłości. Dziadek do orzechów kupiony w lwowskim antykwariacie staje się wehikułem czasu. Przenosi nas do wcześniejszych epok, gdy granice przebiegały zupełnie inaczej niż dziś. 

Z morenowych wzgórz wokół domu Krzysztofa Czyżewskiego nie widać granic. Widać Litwę, Białoruś, Puszczę Augustowską i jeziora. Przy dobrej pogodzie można nawet dostrzec Kaliningrad.

W podcaście wykorzystane zostały fragmenty nagrań Sejneńskiej Spółdzielni Jazzowej, Michaela Alperta i Orkiestry Tratwy Muzykantów oraz Orkiestry Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego, wydane przez Ośrodek „Pogranicze – Sztuk, Kultur, Narodów” w Sejnach.

30 lat po... Europa Wschodnia
2021-03-21 15:05:15

Trzydzieści lat temu nie tylko rozpadł się Związek Radziecki, ale także oficjalnie rozwiązany został Układ Warszawski. Wielu mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej odetchnęło wolnością. Nastąpił okres przemian politycznych i gospodarczych, który doprowadził do ogromnego zróżnicowania w regionie. Część krajów weszło do Uniii Europejskiej i NATO. Wybuchły konflikty zbrojne od Kaukazu po Ukrainę. Białoruś pogrążyła się w swoistym letargu. Adam Balcer zwraca uwagę na to, Rosji łatwiej było zaakceptować integrację z Zachodem państw, które utrzymały niepodległość w okresie między pierwszą a drugą wojną światową. Należą do nich, między innymi, Polska czy Węgry, ale także trzy byłe republiki radzieckie, Litwa, Łotwa i Estonia. Powstałą też  nowa linia podziału, któram zdaniem dziennikarki Oleny Babakovej, bardziej przypomina membranę, niż nową żelazną kurtynę. Co prawda epidemia Covid-19 podkreśliła ponowny  podział kontynentu przebiegający wzdłuż granicy strefy Schengen, jednak w odróżnieniu od czasów ZSRR,  nie jest to bariera, której przekroczenie może grozić śmiercią. Wbrew niezwykłemu optymizmowi ostatniej dekady ubiegłego wieku, Europa Środkowo-Wschodnia nie stała się obszarem niekwestionowanej wolności i bogactwa. Transformacja stworzyła nowe wyzwania ekonomiczne dla mieszkańców regionu, pojawiły się też konflikty zbrojne, a ostatnie lata pokazały spadek atrakcyjności Zachodu i wzrost tendencji autorytarnych. Babakowa podkreśla, że wielu mieszkańców wschodniej części Starego Kontynentu, bardziej niż sukcesu gospodarczego, brakuje obecnie poczucia godności, co skutecznie wykorzystują polityczni populiści.  

Trzydzieści lat temu nie tylko rozpadł się Związek Radziecki, ale także oficjalnie rozwiązany został Układ Warszawski. Wielu mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej odetchnęło wolnością. Nastąpił okres przemian politycznych i gospodarczych, który doprowadził do ogromnego zróżnicowania w regionie. Część krajów weszło do Uniii Europejskiej i NATO. Wybuchły konflikty zbrojne od Kaukazu po Ukrainę. Białoruś pogrążyła się w swoistym letargu.

Adam Balcer zwraca uwagę na to, Rosji łatwiej było zaakceptować integrację z Zachodem państw, które utrzymały niepodległość w okresie między pierwszą a drugą wojną światową. Należą do nich, między innymi, Polska czy Węgry, ale także trzy byłe republiki radzieckie, Litwa, Łotwa i Estonia. Powstałą też  nowa linia podziału, któram zdaniem dziennikarki Oleny Babakovej, bardziej przypomina membranę, niż nową żelazną kurtynę. Co prawda epidemia Covid-19 podkreśliła ponowny  podział kontynentu przebiegający wzdłuż granicy strefy Schengen, jednak w odróżnieniu od czasów ZSRR,  nie jest to bariera, której przekroczenie może grozić śmiercią.

Wbrew niezwykłemu optymizmowi ostatniej dekady ubiegłego wieku, Europa Środkowo-Wschodnia nie stała się obszarem niekwestionowanej wolności i bogactwa. Transformacja stworzyła nowe wyzwania ekonomiczne dla mieszkańców regionu, pojawiły się też konflikty zbrojne, a ostatnie lata pokazały spadek atrakcyjności Zachodu i wzrost tendencji autorytarnych. Babakowa podkreśla, że wielu mieszkańców wschodniej części Starego Kontynentu, bardziej niż sukcesu gospodarczego, brakuje obecnie poczucia godności, co skutecznie wykorzystują polityczni populiści.

 

30 lat po... Rosja i Chiny
2021-03-07 14:35:46

W czasach Związku Radzieckiego relacje między Moskwą a Pekinem przeżywały wzloty i upadki, od bliskiej współpracy po graniczne konflikty. Niezmiennie jednak to ZSRR było tu stroną dominującą. W ostatnich dekadach ta sytuacja się wyraźnie odwróciła. Chiny, po długiej przerwie, odzyskały prym. Co więcej, te dysproporcje z czasem będą  jedynie narastać.  Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej, podkreśla, że nierównowaga nie wynika już tylko z różnicy skali, ale z rozwoju Chin, których obywatele stali się statystycznie bogatsi od Rosjan.  Oba kraje potrzebują się wzajemnie. W skrócie, Rosjanie szukają rynków zbytu, a Chińczycy zasobów. Katarzyna Sarek, adiunktka Uniwersytetu Jagiellońskiego, Zakład Japonistyki i Sinologii, zaznacza, że obawy wielu Rosjan, iż Chińczycy ich podbiją i ograbią są nieuzasadnione.  Pekin działa w sposób przemyślany, merkantylistyczny i zrównoważony. Może w Moskwie kupić to, czego potrzebuje bez wchodzenia w spory, zwłaszcza że to nie Rosja, tylko USA są rywalem strategicznym. Wzajemnym relacjom towarzyszy niemal teatralnie podkreślana przyjaźń. Częste wizyty i wzniosłe słowa, na których przede wszystkim zależy prezydentowi Władimirowi Putinowi. Prezydent Xi Jinping nie skąpi pięknych gestów, które niewiele kosztują, a pomagają budować potęgę jego państwa. Współpraca nie oznacza jednak pełnej harmonii i wspólnoty interesów. W bardzo racjonalnym podejściu do rzeczywistości jest też miejsce na rywalizację, w szczególności w Azji Środkowej. Jednak żadna ze stron nie zrobi nic, by poważnie zagrozić drugiej, zwłaszcza że uwaga Moskwy skupia się na Europie, a Pekinu na Pacyfiku i rywalizacji z Waszyngtonem.

W czasach Związku Radzieckiego relacje między Moskwą a Pekinem przeżywały wzloty i upadki, od bliskiej współpracy po graniczne konflikty. Niezmiennie jednak to ZSRR było tu stroną dominującą. W ostatnich dekadach ta sytuacja się wyraźnie odwróciła. Chiny, po długiej przerwie, odzyskały prym. Co więcej, te dysproporcje z czasem będą  jedynie narastać.  Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej, podkreśla, że nierównowaga nie wynika już tylko z różnicy skali, ale z rozwoju Chin, których obywatele stali się statystycznie bogatsi od Rosjan. 

Oba kraje potrzebują się wzajemnie. W skrócie, Rosjanie szukają rynków zbytu, a Chińczycy zasobów. Katarzyna Sarek, adiunktka Uniwersytetu Jagiellońskiego, Zakład Japonistyki i Sinologii, zaznacza, że obawy wielu Rosjan, iż Chińczycy ich podbiją i ograbią są nieuzasadnione.  Pekin działa w sposób przemyślany, merkantylistyczny i zrównoważony. Może w Moskwie kupić to, czego potrzebuje bez wchodzenia w spory, zwłaszcza że to nie Rosja, tylko USA są rywalem strategicznym.

Wzajemnym relacjom towarzyszy niemal teatralnie podkreślana przyjaźń. Częste wizyty i wzniosłe słowa, na których przede wszystkim zależy prezydentowi Władimirowi Putinowi. Prezydent Xi Jinping nie skąpi pięknych gestów, które niewiele kosztują, a pomagają budować potęgę jego państwa. Współpraca nie oznacza jednak pełnej harmonii i wspólnoty interesów. W bardzo racjonalnym podejściu do rzeczywistości jest też miejsce na rywalizację, w szczególności w Azji Środkowej. Jednak żadna ze stron nie zrobi nic, by poważnie zagrozić drugiej, zwłaszcza że uwaga Moskwy skupia się na Europie, a Pekinu na Pacyfiku i rywalizacji z Waszyngtonem.

Covid-19 niszczy to, czego nie zburzyła wojna
2021-02-28 15:11:55

Koronawirus na dużą skalę dotarł do Donbasu jesienią 2020 r. wraz z powrotami ludzi pracujących na zachodzie Ukrainy i za granicą, w tym w Polsce. Pandemia bardzo mocno uderzyła w społeczności doświadczone przez lata wojny. Do traum wywołanych konfliktem zbrojnym doszedł strach przed chorobą. Marta Titaniec z Fundacji Most Solidarności podkreśla dramatyczną sytuację ludzi, którzy nie zachowują kwarantanny, bo  muszą pracować, żeby przeżyć. Często czują się porzuceni przez własny kraj.  Tim Bohse z niemieckiej organizacji DRA od lat pracuje na wschodzie Ukrainy. Podkreśla nie tylko wagę kampanii informacyjnych, ale także ciągłego lobbowania wśród społeczeństw i polityków na Zachodzie na rzecz Ukrainy i Białorusi. Uważa przy tym, że Kijów działa racjonalnie odmawiając skorzystania ze  szczepionki Sputnik V w sytuacji rosyjskiej agresji i okupacji Krymu. Jego zdaniem Zachód powinien pomóc w szczepieniach, a od wsparcia udzielonego Ukraińcom i Białorusinom zależy, jak będą wyglądały wzajemne relacje w przyszłości. Równocześnie dostrzega działanie propagandy rosyjskiej, która podsyca nieufność wobec Kijowa i Zachodu. O ile Ukraina jest zainteresowana współpracą z Unią Europejską, to pomaganie na Białorusi jest niemal niemożliwe. Przynajmniej na poziomie oficjalnym. Tim Bohse uważa, że Niemcy powinni wzorować się tutaj na Polakach, którzy mają ogromne doświadczenie we współpracy na poziomie społecznym i to w warunkach trudności stwarzanych przez reżim. 

Koronawirus na dużą skalę dotarł do Donbasu jesienią 2020 r. wraz z powrotami ludzi pracujących na zachodzie Ukrainy i za granicą, w tym w Polsce. Pandemia bardzo mocno uderzyła w społeczności doświadczone przez lata wojny. Do traum wywołanych konfliktem zbrojnym doszedł strach przed chorobą. Marta Titaniec z Fundacji Most Solidarności podkreśla dramatyczną sytuację ludzi, którzy nie zachowują kwarantanny, bo  muszą pracować, żeby przeżyć. Często czują się porzuceni przez własny kraj. 

Tim Bohse z niemieckiej organizacji DRA od lat pracuje na wschodzie Ukrainy. Podkreśla nie tylko wagę kampanii informacyjnych, ale także ciągłego lobbowania wśród społeczeństw i polityków na Zachodzie na rzecz Ukrainy i Białorusi. Uważa przy tym, że Kijów działa racjonalnie odmawiając skorzystania ze  szczepionki Sputnik V w sytuacji rosyjskiej agresji i okupacji Krymu. Jego zdaniem Zachód powinien pomóc w szczepieniach, a od wsparcia udzielonego Ukraińcom i Białorusinom zależy, jak będą wyglądały wzajemne relacje w przyszłości. Równocześnie dostrzega działanie propagandy rosyjskiej, która podsyca nieufność wobec Kijowa i Zachodu.

O ile Ukraina jest zainteresowana współpracą z Unią Europejską, to pomaganie na Białorusi jest niemal niemożliwe. Przynajmniej na poziomie oficjalnym. Tim Bohse uważa, że Niemcy powinni wzorować się tutaj na Polakach, którzy mają ogromne doświadczenie we współpracy na poziomie społecznym i to w warunkach trudności stwarzanych przez reżim. 

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie