Dziennik Zmian — Miłka O. Malzahn

Tworzę miniaudycje, aby dotknąć miejsc wrażliwych naszej rzeczywistości; Tak, co jest mega poetyckie. Dziennik Zmian to felietony dźwiękowe, służące zadumie, rozrywce, przyjemności, poszerzaniu horyzontów, otwieraniu oczu poprzez uszy, zauważaniu małych, a wielkich historii. Bywa zaskakująco, bywają frapujący goście i to nie jest tradycyjne podcastowanie. Krótkie formy audio przypominają, że zanim wynaleziono pismo - to wiedzę i wzruszenia przekazywano sobie mową. Rzeczywistość jest naszą przestrzenią dźwiękową, nie wierzysz? A posłuchaj... #podcast artystyczny


Odcinki od najnowszych:

Albania. Duch krajobrazu - przełęcz  Llogara. #221
2023-04-14 17:25:33

Albania Duch krajobrazu - przełęcz  Llogara. To jest wyjątkowy odcinek, nagrywany na marginesie poszukiwań duchowości w Albanii. Jednak to tutaj pejzaże mogą budować życie duchowe człowieka! Wystarczy się dostroić. Wystarczy wybrać się chociażby… na przełęcz Llegara.    Nie jest to jakieś tajne, mistyczne miejsce, ale - znana i popularna atrakcja turystyczna. Trasa trudna, wymagająca, lecz i zapierająca dech. Droga - która  może przypomnieć, że pejzaż ma moc zmiany u człowieka.  Chociażby - zmiany nastroju. Starożytni Grecy wyrazili tę prawdę metaforycznie, formułując mit o gigancie Anteuszu, który czerpał wyjątkową moc z kontaktu ze swoją matką Gają. Wyglądało to tak, że dopóki czuł Ziemię pod stopami, to był nie do pokonania. A potem Herkules odkrył jego tajemnicę, a ,że nie miał w zwyczaju się certolić - uniósł Anteusza i trzymał go tak długo, aż gigant opadł z sił.  Wtedy go udusił. Okrutnie, lecz skutecznie i, jak zauważa Wilson, zwykli śmiertelnicy także słabną, kiedy tracą kontakt z Ziemią. Różnica polega na tym, że my, ludzie sami sobie – mniej lub bardziej świadomie – gotujemy ten los. Zatem - w drogę! Proponowana trasa zmian: Z miejscowości Vlore, aż do Sarandę na południu Albanii, bo tutaj biegnie ta niezwykła droga, a jej początkiem jest przełęcz Llogara. Przygodę można zacząć od Orkium, gdzie łapiemy oddech owiani adriatycką bryzą. *** Richard Louv, autor „Ostatniego dziecka lasu”, zauważa: przyroda jest dla ludzi coraz bliższa abstrakcji niż rzeczywistości. Obserwują ją z ekranu, konsumują odwinąwszy z plastikowej folii, zakładają na siebie po kupieniu w sklepie) i… ignorują. Przypłacają to stanem, który Louv określa jako zespół deficytu natury. *** Teoria regenerującego i leczniczego wpływu naturalnego krajobrazu jest wiekowa. Już Hipokrates twierdził że przyroda jest lekarstwem na każdą przypadłość. Zresztą już w starożytnym Egipcie leczono spacerami po ogrodach. W podręczniku „English Gardener” z 1699 r.  doradzano, by spędzać wolny czas na aktywności w ogrodzie: kopiąc, sadząc i pieląc. I - jak podejrzewam - obserwując piękno natury. Zaś podczas II wojny światowej pionier nowoczesnej psychiatrii Karl Menninger wprowadził ruch ogrodolecznictwa (hortiterapii) w system hospitalizacji weteranów. *** Przełęcz Llogara - to jest niezwykle poruszające miejsce, nic dziwnego, że we wszelkim przewodnikach - nazywana jest najpiękniejszą drogą w Europie, O tym rozmawiałam też z mieszkającym od 9 lat w Orikum Robertem Gizą, który zna przełęcz lepiej niż doskonale. *** Chyba wszystko zostało powiedziane po resztę - trzeba wybrać się w trasę osobiście.

Albania Duch krajobrazu - przełęcz  Llogara.

To jest wyjątkowy odcinek, nagrywany na marginesie poszukiwań duchowości w Albanii. Jednak to tutaj pejzaże mogą budować życie duchowe człowieka! Wystarczy się dostroić. Wystarczy wybrać się chociażby… na przełęcz Llegara.  

 Nie jest to jakieś tajne, mistyczne miejsce, ale - znana i popularna atrakcja turystyczna. Trasa trudna, wymagająca, lecz i zapierająca dech. Droga - która  może przypomnieć, że pejzaż ma moc zmiany u człowieka.  Chociażby - zmiany nastroju.

Starożytni Grecy wyrazili tę prawdę metaforycznie, formułując mit o gigancie Anteuszu, który czerpał wyjątkową moc z kontaktu ze swoją matką Gają. Wyglądało to tak, że dopóki czuł Ziemię pod stopami, to był nie do pokonania. A potem Herkules odkrył jego tajemnicę, a ,że nie miał w zwyczaju się certolić - uniósł Anteusza i trzymał go tak długo, aż gigant opadł z sił.  Wtedy go udusił. Okrutnie, lecz skutecznie i, jak zauważa Wilson, zwykli śmiertelnicy także słabną, kiedy tracą kontakt z Ziemią. Różnica polega na tym, że my, ludzie sami sobie – mniej lub bardziej świadomie – gotujemy ten los.

Zatem - w drogę!

Proponowana trasa zmian: Z miejscowości Vlore, aż do Sarandę na południu Albanii, bo tutaj biegnie ta niezwykła droga, a jej początkiem jest przełęcz Llogara. Przygodę można zacząć od Orkium, gdzie łapiemy oddech owiani adriatycką bryzą.

***

Richard Louv, autor „Ostatniego dziecka lasu”, zauważa: przyroda jest dla ludzi coraz bliższa abstrakcji niż rzeczywistości. Obserwują ją z ekranu, konsumują odwinąwszy z plastikowej folii, zakładają na siebie po kupieniu w sklepie) i… ignorują. Przypłacają to stanem, który Louv określa jako zespół deficytu natury.

***

Teoria regenerującego i leczniczego wpływu naturalnego krajobrazu jest wiekowa. Już Hipokrates twierdził że przyroda jest lekarstwem na każdą przypadłość. Zresztą już w starożytnym Egipcie leczono spacerami po ogrodach. W podręczniku „English Gardener” z 1699 r.  doradzano, by spędzać wolny czas na aktywności w ogrodzie: kopiąc, sadząc i pieląc. I - jak podejrzewam - obserwując piękno natury. Zaś podczas II wojny światowej pionier nowoczesnej psychiatrii Karl Menninger wprowadził ruch ogrodolecznictwa (hortiterapii) w system hospitalizacji weteranów.

***

Przełęcz Llogara - to jest niezwykle poruszające miejsce, nic dziwnego, że we wszelkim przewodnikach - nazywana jest najpiękniejszą drogą w Europie, O tym rozmawiałam też z mieszkającym od 9 lat w Orikum Robertem Gizą, który zna przełęcz lepiej niż doskonale. ***

Chyba wszystko zostało powiedziane po resztę - trzeba wybrać się w trasę osobiście.

Poznaj siebie: Albania i Bektaszyci. #220
2023-04-10 15:03:44

No to “poznaj siebie”. Duchowość, Albania i Bektaszyci. cz 2 Poznaj siebie, a reszta się wyjaśni automatycznie - to mi pasuje, ale zanim dojdę do samego sedna - ląduje w Tiranie.  W poszukiwaniu prawdy o życiu duchowym różnych stron świata - dotarłam do Albanii. Tirana jest główną siedzibą Bektaszytów - respektowaną na całym swiecie. To odłam mistycyzmu islamskiego, który sprzeciwia się ekstremizmowi i sugeruje dobre życie pod dobrym powództwem. W wielkim skrócie. Ale chciałam wiedzieć jak ta prawda jest głoszona, jak praktykują mistycyzm na co dzień - dlaczego my, ludzie, szukamy ścieżek do osobistego szczęścia przez księgi, ceremonie i światłe poradnictwo. Moja kręta ścieżka zaprowadziła mnie do głównej świątyni Bektaszyckiej, usadowionej wygodnie na przedmieściach Tirany. RObi wrażenie. Tekke, jest duże, nowiutki, lśni czyszczonym marmurem, złoceniami,  okna sa duże, bo tradycja tych mistyków głosi, że nie ma nic do ukrycia. Można zajrzeć  przez okno. Wszystko widac. Jest jasno. Na czele Bektaszytów stoi Baba mondu - to nazwa funkcji i tak się trzeba zwracać do jego ekscelencji (to określenie padło w naszej anglojęzycznej korespondencji, gdy się umawiamy na spotkanie). Baba Mondu jest takim papieżem Bektaszyckim, bardzo otwarty człowiek, który poświęcił mi ponad godzinę swojego czasu. I jeszcze oprowadził po domu modlitwy, czyli tekke. Rozmowę zgodził się tłumaczyć pan Astrit Begiraj - albański tłumacz i publicysta, do niedawna pracownik ambasady RP w Tiranie. Autor przekładów literatury polskiej na język albański. - jestem mu za  pomoc przeogromnie wdzięczna. Wycieczka w świat bektaszytów jest ciekawą przygodą, tym bardziej,że Albania nie wydaje się być krajem nastawione mocno na głęboką duchowość. Zatem siadam przy Baba Mondim, trochę się denerwuję. fotele są daleko, wyciągam rękę z mikrofonem jak peryskop. Nad głowa szumi nam klimatyzacja. Sama rozmowa trwa czterdzieści minut, i gdy już mi mdleje łokieć, Baba Mondi zaczyna tłumaczyć sprawy najważniejsze  - wierszem. Bo, przypominam - poezja jest w stanie wyjaśnić więcej, głębiej i w skrócie. Zacznijmy od tego skrótu.  Baba Mondi - wiersze szukanie we własnym  sercu potrzebnych treści - to w zasadzie rewolucyjna, ale mistycznie powszechna sztuka. Postanowiłam jednak dopytać także o bektaszycki sposób radzenia sobie z rzeczywistością. co proponują bektaszyci…. To jest tak bardzo życiowe i uniwersalne, ze starożytni ujęli te kwestie dokładnie tak samo.  Poznaj samego siebie - to jedna z maksym delfickich znajdowała się na frontonie świątyni Apollina w Delfach - i była to darmowa, dobra rada, dla tych, którzy wchodzili na do Delf i pragnęli korzystać z wiedzy wyroczni. Poznałam to miejsce już bez wyroczni, ale wciąż robi wrażenie. Samopoznanie  - to sensowna podróż na lata,  aha łacina przełożyła ten aforyzm tak - temet nosce[ - średniowieczni myśliciele, piszący po łacinie zresztą, wymyślali rozmaite interpretacje. Wiekami rozbudowywano świat interpretacji, chociaż zajrzenie w swoje własne serce być może - załatwiłoby temat od ręki . W Wyznaniach Augustyna możemy odnaleźć zawołanie: „Oto sam nie mogę ogarnąć tego wszystkiego czym jestem! Jestże więc duch zbyt ciasny, by mógł samego siebie objąć w pełni?” [Augustyn 1992, 290]. No właśnie. ogarnięcie siebie - w wersji najzdrowszej byłoby rodzaje oświecenie, wielkiego Wawa na swój własny temat.  waw - jest dość istotne, bo nawet Według Awicenny, samopoznanie jest zawsze obecne, niezależnie od tego, czy człowiek poznaje zewnętrzne przedmioty. Samoświadomość jest istotną cechą ludzkiej egzystencji i nie może być przyczynowo zależna od niczego z zewnątrz.  kiedy zadumam się nad odpowiedziami na ważkie pytanie klasyków  filozofii, to przeważnie dochodzę do wniosku, że rzeczywistość medialna, świat szybkiego zewnętrznego przepływu informacji z zasady - nie opowie nam o nas, ani o tym w czym, czym żyjemy. No ale to inna bajka Do świata bektaszytów i do Albanii wrócę w kolejnym odcinku. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message
No to “poznaj siebie”. Duchowość, Albania i Bektaszyci. cz 2 Poznaj siebie, a reszta się wyjaśni automatycznie - to mi pasuje, ale zanim dojdę do samego sedna - ląduje w Tiranie.  W poszukiwaniu prawdy o życiu duchowym różnych stron świata - dotarłam do Albanii. Tirana jest główną siedzibą Bektaszytów - respektowaną na całym swiecie. To odłam mistycyzmu islamskiego, który sprzeciwia się ekstremizmowi i sugeruje dobre życie pod dobrym powództwem. W wielkim skrócie. Ale chciałam wiedzieć jak ta prawda jest głoszona, jak praktykują mistycyzm na co dzień - dlaczego my, ludzie, szukamy ścieżek do osobistego szczęścia przez księgi, ceremonie i światłe poradnictwo. Moja kręta ścieżka zaprowadziła mnie do głównej świątyni Bektaszyckiej, usadowionej wygodnie na przedmieściach Tirany. RObi wrażenie. Tekke, jest duże, nowiutki, lśni czyszczonym marmurem, złoceniami,  okna sa duże, bo tradycja tych mistyków głosi, że nie ma nic do ukrycia. Można zajrzeć  przez okno. Wszystko widac. Jest jasno. Na czele Bektaszytów stoi Baba mondu - to nazwa funkcji i tak się trzeba zwracać do jego ekscelencji (to określenie padło w naszej anglojęzycznej korespondencji, gdy się umawiamy na spotkanie). Baba Mondu jest takim papieżem Bektaszyckim, bardzo otwarty człowiek, który poświęcił mi ponad godzinę swojego czasu. I jeszcze oprowadził po domu modlitwy, czyli tekke. Rozmowę zgodził się tłumaczyć pan Astrit Begiraj - albański tłumacz i publicysta, do niedawna pracownik ambasady RP w Tiranie. Autor przekładów literatury polskiej na język albański. - jestem mu za  pomoc przeogromnie wdzięczna. Wycieczka w świat bektaszytów jest ciekawą przygodą, tym bardziej,że Albania nie wydaje się być krajem nastawione mocno na głęboką duchowość. Zatem siadam przy Baba Mondim, trochę się denerwuję. fotele są daleko, wyciągam rękę z mikrofonem jak peryskop. Nad głowa szumi nam klimatyzacja. Sama rozmowa trwa czterdzieści minut, i gdy już mi mdleje łokieć, Baba Mondi zaczyna tłumaczyć sprawy najważniejsze  - wierszem. Bo, przypominam - poezja jest w stanie wyjaśnić więcej, głębiej i w skrócie. Zacznijmy od tego skrótu.  Baba Mondi - wiersze szukanie we własnym  sercu potrzebnych treści - to w zasadzie rewolucyjna, ale mistycznie powszechna sztuka. Postanowiłam jednak dopytać także o bektaszycki sposób radzenia sobie z rzeczywistością. co proponują bektaszyci…. To jest tak bardzo życiowe i uniwersalne, ze starożytni ujęli te kwestie dokładnie tak samo.  Poznaj samego siebie - to jedna z maksym delfickich znajdowała się na frontonie świątyni Apollina w Delfach - i była to darmowa, dobra rada, dla tych, którzy wchodzili na do Delf i pragnęli korzystać z wiedzy wyroczni. Poznałam to miejsce już bez wyroczni, ale wciąż robi wrażenie. Samopoznanie  - to sensowna podróż na lata,  aha łacina przełożyła ten aforyzm tak - temet nosce[ - średniowieczni myśliciele, piszący po łacinie zresztą, wymyślali rozmaite interpretacje. Wiekami rozbudowywano świat interpretacji, chociaż zajrzenie w swoje własne serce być może - załatwiłoby temat od ręki . W Wyznaniach Augustyna możemy odnaleźć zawołanie: „Oto sam nie mogę ogarnąć tego wszystkiego czym jestem! Jestże więc duch zbyt ciasny, by mógł samego siebie objąć w pełni?” [Augustyn 1992, 290]. No właśnie. ogarnięcie siebie - w wersji najzdrowszej byłoby rodzaje oświecenie, wielkiego Wawa na swój własny temat.  waw - jest dość istotne, bo nawet Według Awicenny, samopoznanie jest zawsze obecne, niezależnie od tego, czy człowiek poznaje zewnętrzne przedmioty. Samoświadomość jest istotną cechą ludzkiej egzystencji i nie może być przyczynowo zależna od niczego z zewnątrz.  kiedy zadumam się nad odpowiedziami na ważkie pytanie klasyków  filozofii, to przeważnie dochodzę do wniosku, że rzeczywistość medialna, świat szybkiego zewnętrznego przepływu informacji z zasady - nie opowie nam o nas, ani o tym w czym, czym żyjemy. No ale to inna bajka Do świata bektaszytów i do Albanii wrócę w kolejnym odcinku. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Czy są Bektaszyci na Podlasiu? #219
2023-04-05 09:50:56

Czy są Bektaszyci na Podlasiu? Tego pytania sobie kompletnie nie zadawałam, aż do momentu podjęcia decyzji, że wyjadę na chwilę do Albanii. Tak, mam nasłuch na życie duchowe w różnych miejscach świata. Tu też na Podlasiu. I tam. I świam. A świat pod tym względem jest fascynujący, czemu daję wyraz we wszystkich chyba odcinkach. A przynajmniej mam taką nadzieję. Takich pozornie dziwacznych  pytań typu - Czy są bektaszyci na Podlasiu? —-  i idących za tym zadziwiających odpowiedzi - nigdy dość. To one poszerzają horyzonty.  I zapraszają do podróży. A horyzont to rzecz ważna. Im szerszy, tym mniejsze prawdopodobieństwo zamknięcia, zatrzymania się w życiu, zatrzaśnięcia w starych schematach i wyobrażeniach. To jak rześki wiatr przelatujący przez głowę. Szalenie przyjemne (wiuuuu) Zatem - życie duchowe w Albanii - ze względów historycznych nie jest zbyt rozbuchane. Ale będą kolejne odcinki, wiadomo, zresztą sporo jest tam miejsc niezwykłych, będących blisko natury, chociażby z tego powodu wręcz świętych.  Ale lubię dowiadywać się się od ludzi, czy ich duchowość praktycznie pomaga w życiu, czy ich wspiera, czy dodaje siły, pokazuje  dobry  kierunek, sprawia, że im jest miło, fajnie, że horyzont jasny jest i bezgranicznie pociągający…. no jakoś tak. A w Albani….. Temat będę badać, lecz zanim to się stanie to już na Podlasiu trafiam na trop…  Bektaszytów… Bektaszijja (bektaszyci) – suficcy mistycy, odłam  powstał w XIII w. na terenie Anatolii, łączący wiele naprawdę różnorodnych tradycji religijnych (totalny synkretyzm). W Imperium Osmańskim posiadał duże znaczenie polityczne z racji popularności wśród zwykłej ludności i wpływów w korpusie janczarów. Bractwo to wyznawało wiarę będącą zlepkiem elementów szamanizmu, zaratusztrianizmu, chrześcijaństwa i ezoteryzmu. Członkowie bractwa nie przestrzegali dżihadu i ramadanu. Piją alkohol.  Wygnańcy z Turcji znaleźli swoje miejsce na ziemi w Albanii, gdzie są do dziś. Znalazłam taką informację, że. 8% albańczykó zwie się bektaszytami. Tirana uchodzi za współczesną stolicę bektaszytów, więc wyprawa jest nieunikniona. Tymczasem Próbując umówić się na rozmowę z głową społeczności bektaszyckiej, doszły mnie znienacka słuchy, że w Tiranie słyszano, że w Białymstoku są bektaszyci. Jacyś. Zaskakująca do historia,  bo o takich nie słyszałam, ale mistycyzm podlaski rozmaite ma oblicze. Na wszelki wypadek postanowiłam dopytać i przejeżdżając w pewną pogodną niedzielę przez Kruszyniany i Bohoniki, gdzie miesza  społeczność tatarska - zajrzałam w otwarte drzwi meczetu. I skoro już zajrzałam, to z szybko i bez przygotowania spytałam o bektaszytów na Podlasiu przewodnika i opiekuna meczetu. *** tyle wiadomo, ale nie chciałam się poddać i napisałam do pana Andrzeja Saramowicza, który  jest szajchem (nauczycielem) sufizmu - mistycznej odmiany islamu, założycielem i przewodniczącym Polskiej Fundacji Sufich odpowiedź nie była optymistyczna: "O ile wiem, Bektaszyci nie mają swojej reprezentacji w Polsce. Obym się jednak mylił, bo Bektaszyci mają ciekawą historię i obrzędy. Widziałem ich w Stambule, ale nie zdołałem ich bliżej poznać."Życzę powodzenia w dalszych  poszukiwaniach.  Serdecznie pozdrawiam, Andrzej Saramowicz" pytałam też badacza tematu  -teologa kaznodzieję, publicystę, tłumacza, blogera Jarosława kubackiEGO , który mi odpisał: “Niestety, nie mogę Pani pomoc w kwestii bektaszytów w Białymstoku. Wiem cokolwiek o dawnych udokumentowanych związkach między bektaska społecznością a Tatarami litewskimi, ale niestety nic o obecnych. Mogę tylko ze swej strony życzyć udanego pobytu w pięknej Albanii i udanych spotkań tam. Moje spotkania i rozmowy z Baba Mondim i moim serdecznym przyjacielem a jego ówczesnym sekretarzem, dr. Arbenem Sulejmanim zaliczam do najpiękniejszych wspomnień mojego życia”. W takim razie chyba trzeba uznać, że bektaszytów na Podlasiu jednak nie ma. Jeszcze. I wyruszyć do Albani. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message


Czy są Bektaszyci na Podlasiu?

Tego pytania sobie kompletnie nie zadawałam, aż do momentu podjęcia decyzji, że wyjadę na chwilę do Albanii. Tak, mam nasłuch na życie duchowe w różnych miejscach świata. Tu też na Podlasiu. I tam. I świam. A świat pod tym względem jest fascynujący, czemu daję wyraz we wszystkich chyba odcinkach. A przynajmniej mam taką nadzieję. Takich pozornie dziwacznych  pytań typu - Czy są bektaszyci na Podlasiu? —-  i idących za tym zadziwiających odpowiedzi - nigdy dość. To one poszerzają horyzonty.  I zapraszają do podróży. A horyzont to rzecz ważna. Im szerszy, tym mniejsze prawdopodobieństwo zamknięcia, zatrzymania się w życiu, zatrzaśnięcia w starych schematach i wyobrażeniach. To jak rześki wiatr przelatujący przez głowę. Szalenie przyjemne (wiuuuu)

Zatem - życie duchowe w Albanii - ze względów historycznych nie jest zbyt rozbuchane. Ale będą kolejne odcinki, wiadomo, zresztą sporo jest tam miejsc niezwykłych, będących blisko natury, chociażby z tego powodu wręcz świętych.  Ale lubię dowiadywać się się od ludzi, czy ich duchowość praktycznie pomaga w życiu, czy ich wspiera, czy dodaje siły, pokazuje  dobry  kierunek, sprawia, że im jest miło, fajnie, że horyzont jasny jest i bezgranicznie pociągający…. no jakoś tak.

A w Albani….. Temat będę badać, lecz zanim to się stanie to już na Podlasiu trafiam na trop…  Bektaszytów…

Bektaszijja (bektaszyci) – suficcy mistycy, odłam  powstał w XIII w. na terenie Anatolii, łączący wiele naprawdę różnorodnych tradycji religijnych (totalny synkretyzm). W Imperium Osmańskim posiadał duże znaczenie polityczne z racji popularności wśród zwykłej ludności i wpływów w korpusie janczarów. Bractwo to wyznawało wiarę będącą zlepkiem elementów szamanizmu, zaratusztrianizmu, chrześcijaństwa i ezoteryzmu. Członkowie bractwa nie przestrzegali dżihadu i ramadanu. Piją alkohol. 

Wygnańcy z Turcji znaleźli swoje miejsce na ziemi w Albanii, gdzie są do dziś. Znalazłam taką informację, że. 8% albańczykó zwie się bektaszytami.

Tirana uchodzi za współczesną stolicę bektaszytów, więc wyprawa jest nieunikniona.

Tymczasem Próbując umówić się na rozmowę z głową społeczności bektaszyckiej, doszły mnie znienacka słuchy, że w Tiranie słyszano, że w Białymstoku są bektaszyci. Jacyś.

Zaskakująca do historia,  bo o takich nie słyszałam, ale mistycyzm podlaski rozmaite ma oblicze. Na wszelki wypadek postanowiłam dopytać i przejeżdżając w pewną pogodną niedzielę przez Kruszyniany i Bohoniki, gdzie miesza  społeczność tatarska - zajrzałam w otwarte drzwi meczetu.

I skoro już zajrzałam, to z szybko i bez przygotowania spytałam o bektaszytów na Podlasiu przewodnika i opiekuna meczetu.

***

tyle wiadomo, ale nie chciałam się poddać i napisałam do pana Andrzeja Saramowicza, który  jest szajchem (nauczycielem) sufizmu - mistycznej odmiany islamu, założycielem i przewodniczącym Polskiej Fundacji Sufich

odpowiedź nie była optymistyczna:

"O ile wiem, Bektaszyci nie mają swojej reprezentacji w Polsce. Obym się jednak mylił, bo Bektaszyci mają ciekawą historię i obrzędy.

Widziałem ich w Stambule, ale nie zdołałem ich bliżej poznać."Życzę powodzenia w dalszych  poszukiwaniach.

 Serdecznie pozdrawiam, Andrzej Saramowicz"

pytałam też badacza tematu  -teologa kaznodzieję, publicystę, tłumacza, blogera Jarosława kubackiEGO , który mi odpisał:

“Niestety, nie mogę Pani pomoc w kwestii bektaszytów w Białymstoku. Wiem cokolwiek o dawnych udokumentowanych związkach między bektaska społecznością a Tatarami litewskimi, ale niestety nic o obecnych. Mogę tylko ze swej strony życzyć udanego pobytu w pięknej Albanii i udanych spotkań tam. Moje spotkania i rozmowy z Baba Mondim i moim serdecznym przyjacielem a jego ówczesnym sekretarzem, dr. Arbenem Sulejmanim zaliczam do najpiękniejszych wspomnień mojego życia”.

W takim razie chyba trzeba uznać, że bektaszytów na Podlasiu jednak nie ma. Jeszcze. I wyruszyć do Albani.


--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Baza – Białystok. Siderski. #218
2023-03-21 23:37:11

Ludzie wschodu – przekonania. Baza – Białystok. Rozmowa z Rafałem Siderskim. Plusy i minusy wyrastania na Podlasiu. Niesiemy w sobie miejsca i przekonania z których przyszliśmy. Między innymi - to w sobie niesiemy. Niesiemy historię rodziny, miejscowość w której wystaliśmy, niesiemy charakter narodowy i przekonania wyssane z mlekiem matki. Matecznik. Mamy takie czasy, że miejsce pochodzenia naprawdę ma znaczenie w kontekście uchodźczym, wojennym, migracyjnym. Kiedyś była to gra w lepszość i gorszość, ale teraz bycie bardzo lokalnym patriotą już nikogo nie skłania do półusmiechów i półdrwin. Swoją drogą do dziś u mnie na wsi funkcjonuje określenie „wsiun” jako określenie pogardliwe, np.: ty wsiunie, albo – matan. Ale to już specyfika mieszkania tuż przy granicy. Specyfika wschodu. Nie wstydzę się tego, że jestem ze wsi, chociaż wiejską szkole wspominam bez czułości, delikatnie rzecz ujmując; a poczucie przynależności do jakiegoś świata, który zresztą minął jest tym, co niosę w sobie i z radością witam (to naturalne jest bardzo) podobnie obdarzone istoty. Niosące podobną pieczęć. „Czyż wszyscy nie pochodzimy z przeszłości?“ — tak napisał poeta niemiecki Jean Paul, humorysta , który umarł w 1825, w dalekiej przeszłości A tymczasem przypomnę że niesiemy w sobie miejsca i przekonania z których przyszliśmy. Sprawdzam co niosę, rozmawiając z Rafałem, w pewien letni wieczór, w gwarze, który też tu słychać. Z przyjemnością wracam do tamtej rozmowy, którą zaczęliśmy oficjalnie, zęby było wiadomo, kto jest kto – zanim zajmiemy się tym – dlaczego. A przy okazji - bycie na dystans do tego co niesiemy , spoglądanie na tę osobistą bazę danych z uwagą – to może być klucz otwierający bardzo ważne rzeczy w życiu. Więc, skąd jesteś? --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Ludzie wschodu – przekonania. Baza – Białystok. Rozmowa z Rafałem Siderskim.

Plusy i minusy wyrastania na Podlasiu.

Niesiemy w sobie miejsca i przekonania z których przyszliśmy. Między innymi - to w sobie niesiemy. Niesiemy historię rodziny, miejscowość w której wystaliśmy, niesiemy charakter narodowy i przekonania wyssane z mlekiem matki. Matecznik. Mamy takie czasy, że miejsce pochodzenia naprawdę ma znaczenie w kontekście uchodźczym, wojennym, migracyjnym. Kiedyś była to gra w lepszość i gorszość, ale teraz bycie bardzo lokalnym patriotą już nikogo nie skłania do półusmiechów i półdrwin. Swoją drogą do dziś u mnie na wsi funkcjonuje określenie „wsiun” jako określenie pogardliwe, np.: ty wsiunie, albo – matan. Ale to już specyfika mieszkania tuż przy granicy. Specyfika wschodu.

Nie wstydzę się tego, że jestem ze wsi, chociaż wiejską szkole wspominam bez czułości, delikatnie rzecz ujmując; a poczucie przynależności do jakiegoś świata, który zresztą minął jest tym, co niosę w sobie i z radością witam (to naturalne jest bardzo) podobnie obdarzone istoty. Niosące podobną pieczęć.


„Czyż wszyscy nie pochodzimy z przeszłości?“ — tak napisał poeta niemiecki Jean Paul, humorysta , który umarł w 1825, w dalekiej przeszłości


A tymczasem przypomnę że niesiemy w sobie miejsca i przekonania z których przyszliśmy. Sprawdzam co niosę, rozmawiając z Rafałem, w pewien letni wieczór, w gwarze, który też tu słychać.

Z przyjemnością wracam do tamtej rozmowy, którą zaczęliśmy oficjalnie, zęby było wiadomo, kto jest kto – zanim zajmiemy się tym – dlaczego.


A przy okazji - bycie na dystans do tego co niesiemy , spoglądanie na tę osobistą bazę danych z uwagą – to może być klucz otwierający bardzo ważne rzeczy w życiu.


Więc, skąd jesteś?

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Dzikość dla każdego? Inspiracja: Bovska #217
2023-03-10 21:51:08

Dzikość dla każdego? Inspiracja: Bovska Dzikość Dzisiaja kurat kompletnie nie czuję się dzika. Jestem człowiekiem udomowionym, opatulonym w koce, za oknem jest chłodno zimno, i żeby podtrzymać w sbie sensowną iskrę cieple muszę się bardzo natrudzić. Rzeczywistość jest średnio pomocna. Ale to nie nowina. Zatem – jak można utrzymać w sobie to ciepło, ten mały płomień, którym każdy z nas zarządza (albo ne zarządza), to żywe światło, które sprawia, że ciało działa, że w głowie może zrobić się jaśniej. Jak sobie radzisz z chłodem i ciemnością? Należę do tych kobiet które sięgają po sztukę, szukają głosu podobnego do własnego, takiej kontynuacji nieustającej, wewnętrznej narracji. To jest bardzo ważne. To tworzy to środowisko, w którym mówi się, co się chce powiedzieć, robi się co się uważa za warte robienia, mysi się swobodnie  i dzieli się wszystkim, z kimś kto oprócz podzielenia widzi całość, nić, ścieżkę. I ona jest nasza. Ludzie.. jeśli są ludziowi t0 bez obaw – robią wspaniałe rzeczy. Ostatnio rozmawiałam z Bovską, o jej najnowszej płycie. ‘Dzika’ – to jest właśnie taka nić. To słowa i muzyka, ale forma manifestu staje się drugorzędna, jeżeli manifestacja przynosi ten rodzaj mądrości bycia w świecie. Dzikość – uznajmy za wartość odkrywaną na nowo i nie bez przyczyny…. Bovska Dzikość dla każdego. Dzikość, ale nie barbarzyństwo. Dzikość jako piękna wolność bycia w sobą, w sobie dla siebie i dla innych. I jeszcze cytat z książki   Natalii de Barbaro - Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie Mamy tyle zgody na innych, ile zgody na siebie. Jeśli mam zgodę na siebie samą, na wszystkie swoje kawałki, na wszystkich „mieszkańców" swojego wewnętrznego domu, nie potrzebuję zaj-mować się tym, jak inni się ubrali czy co jedzą. Będę dalej miała swoje poglądy i swoje oceny moralne; będą sprawy, o które zechcę walczyć. Ale nie będę dopieprzać się do innych nieproszona o radę. Będę miała świadomość, że każdy się z czymś zmaga i coś niesie w plecaku, którego nie widzę. Nie będę innym wypominać, że „zdziwiają" tylko dlatego, ze ja mam inaczej. Ja bym tak nie powiedziała, ja bym tak nie poczuła, ja bym tak się nie ubrała – ale ja nie jestem wzorem z Sèvres.”.. tę książkę teraz już zamykam bo najważniejsza jest zapisywana na bieżąco, nie tylko słowami, ale i szerokim pasmem wydarzeń, myśli decyzji itd-  książka życia. mojego... Twojego. Prawdziwa, dzika trochę lektura– wielowątkowa ścieżka, na której właśnie się spotkaliśmy temu, że tego teraz w tej chwili słuchasz. *** https://freemusicarchive.org , www.purple-planet.com --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Dzikość dla każdego? Inspiracja: Bovska

Dzikość Dzisiaja kurat kompletnie nie czuję się dzika. Jestem człowiekiem udomowionym, opatulonym w koce, za oknem jest chłodno zimno, i żeby podtrzymać w sbie sensowną iskrę cieple muszę się bardzo natrudzić. Rzeczywistość jest średnio pomocna. Ale to nie nowina. Zatem – jak można utrzymać w sobie to ciepło, ten mały płomień, którym każdy z nas zarządza (albo ne zarządza), to żywe światło, które sprawia, że ciało działa, że w głowie może zrobić się jaśniej. Jak sobie radzisz z chłodem i ciemnością?

Należę do tych kobiet które sięgają po sztukę, szukają głosu podobnego do własnego, takiej kontynuacji nieustającej, wewnętrznej narracji.

To jest bardzo ważne.

To tworzy to środowisko, w którym mówi się, co się chce powiedzieć, robi się co się uważa za warte robienia, mysi się swobodnie  i dzieli się wszystkim, z kimś kto oprócz podzielenia widzi całość, nić, ścieżkę. I ona jest nasza.

Ludzie.. jeśli są ludziowi t0 bez obaw – robią wspaniałe rzeczy.

Ostatnio rozmawiałam z Bovską, o jej najnowszej płycie. ‘Dzika’ – to jest właśnie taka nić. To słowa i muzyka, ale forma manifestu staje się drugorzędna, jeżeli manifestacja przynosi ten rodzaj mądrości bycia w świecie.

Dzikość – uznajmy za wartość odkrywaną na nowo i nie bez przyczyny….

Bovska

Dzikość dla każdego. Dzikość, ale nie barbarzyństwo. Dzikość jako piękna wolność bycia w sobą, w sobie dla siebie i dla innych.

I jeszcze cytat z książki  Natalii de Barbaro - Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie

Mamy tyle zgody na innych, ile zgody na siebie. Jeśli mam zgodę na siebie samą, na wszystkie swoje kawałki, na wszystkich „mieszkańców" swojego wewnętrznego domu, nie potrzebuję zaj-mować się tym, jak inni się ubrali czy co jedzą. Będę dalej miała swoje poglądy i swoje oceny moralne; będą sprawy, o które zechcę walczyć. Ale nie będę dopieprzać się do innych nieproszona o radę. Będę miała świadomość, że każdy się z czymś zmaga i coś niesie w plecaku, którego nie widzę. Nie będę innym wypominać, że „zdziwiają" tylko dlatego, ze ja mam inaczej. Ja bym tak nie powiedziała, ja bym tak nie poczuła, ja bym tak się nie ubrała – ale ja nie jestem wzorem z Sèvres.”..

tę książkę teraz już zamykam

bo najważniejsza jest zapisywana na bieżąco, nie tylko słowami, ale i szerokim pasmem wydarzeń, myśli decyzji itd-  książka życia.

mojego... Twojego. Prawdziwa, dzika trochę lektura– wielowątkowa ścieżka, na której właśnie się spotkaliśmy temu, że tego teraz w tej chwili słuchasz.

***

https://freemusicarchive.org, www.purple-planet.com


--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Zaproszenie do Dziennika Zmian.
2023-03-09 15:53:16

Jak można otworzyć oczy poprzez uszy? ano.... też tak ;). Tak można.  Jak można odbierać rzeczywistość i jakie nadawać wydarzeniom znaczenia? (czy w ogóle je nadawać?).  Dziennik Zmian ma dla mnie ogromne znaczenie, jest takim "tu i teraz", którym mogę się podzielić "tam i siam", "tak i siak", oraz o każdej możliwej porze i z każdym, kto się na tę przygodę dźwiękową otworzy.  Opowiadam widoki, spotkania, ludzi, miejsca. To jest przygoda.  Jeśli lubisz eksperymenty, jeśli wiesz, że za słowami jest totalnie kosmiczna opowieść, tajemniczo dopasowująca się do odbiorcy, jest elastyczna i trochę zagadkowa - to jest to, o co chodzi. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Jak można otworzyć oczy poprzez uszy?

ano.... też tak ;). Tak można. 

Jak można odbierać rzeczywistość i jakie nadawać wydarzeniom znaczenia? (czy w ogóle je nadawać?). 

Dziennik Zmian ma dla mnie ogromne znaczenie, jest takim "tu i teraz", którym mogę się podzielić "tam i siam", "tak i siak", oraz o każdej możliwej porze i z każdym, kto się na tę przygodę dźwiękową otworzy.  Opowiadam widoki, spotkania, ludzi, miejsca. To jest przygoda.  Jeśli lubisz eksperymenty, jeśli wiesz, że za słowami jest totalnie kosmiczna opowieść, tajemniczo dopasowująca się do odbiorcy, jest elastyczna i trochę zagadkowa - to jest to, o co chodzi.

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Szczęka jest ważna #216
2023-03-05 17:24:28

Szczęka jest ważna, co do tego nie ma wątpliwości, jeśli się o szczęce w ogóle pomyśli. Tylko... kiedy się o szczęce myśli? i dlaczego? Rozważam tę kwestię któtko i obchodząc temat z uwagą. Dokąd mnie to obchodzenie prowadzi, tam zaprowadzę i Ciebie.  Ps. Anię można znaleźć szukają w sieci "joginka w podróży" @Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do mnie: facebook: https://www.facebook.com/Milka.Malzahnmoja strona: https://www.milkamalzahn.plpodcasty: https://anchor.fm/milkamalzahn Radio Białystok: https://www.radio.bialystok.pl/chillout Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian  --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Szczęka jest ważna, co do tego nie ma wątpliwości, jeśli się o szczęce w ogóle pomyśli. Tylko... kiedy się o szczęce myśli? i dlaczego? Rozważam tę kwestię któtko i obchodząc temat z uwagą. Dokąd mnie to obchodzenie prowadzi, tam zaprowadzę i Ciebie.  Ps. Anię można znaleźć szukają w sieci "joginka w podróży"

@Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do mnie: facebook: https://www.facebook.com/Milka.Malzahnmoja strona: https://www.milkamalzahn.plpodcasty: https://anchor.fm/milkamalzahn Radio Białystok: https://www.radio.bialystok.pl/chillout

Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian 


--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Zapomniani. Uchodźcy.. #215
2023-02-27 00:50:48

Historia ma takie długie palce, często za zimne, albo zbyt gorące - i nas mocno tyka. Oczywiście są wątki, których w podręcznikach nie ma i jesteśmy tykani przez niewidzialne palce, ale to tak samo porusza, tak samo często boli, tak samo uwiera. Czasem są to palce wskazujące. No dosyć tej metafory Ale naprawdę trzeba już chwycić cala dłoń historii przywitać się serdecznie - nawiązać porozumienie, zrozumieć i nieustannie mędrzec i wcielać tę mądrość w nasz świat. Niedawno w Białowieży, w Fanaberii -  byłam na spotkaniu z Anetą Prymaką-Oniszk, autorką niezwykłej książki Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy Książka wyszła w 2016 roku, ale i to jest właśnie palec historii  - wciąż nas dotyka. Wciąż jest aktualna. To białowieskie spotkanie było bardzo specjalne z wielu względów. Nie tylko dlatego, że Aneta kończy swoją kolejną książkę i przypomnienie tej - jest logiczne - ale treść opowieści o Bieżeństwie niesamowicie rezonuje z przygraniczną współczesnością.  Z sali padały rozmaite pytania,  były też piękne  propozycje mocno angażujące wyobraźnię“Uchodźctwo każde jest inne, ale tak naprawdę jest podobne”  - powtarzam po autorce książki,  bo brzmi to tak prosto, a jest tak bolesną prawdą.  Europa , widziana także jako mentalny kontynen - musi się z tematem zmierzyć, zintegrować, połączyć pamięć indywidualną ze zbiorową, bo wciąż są żywe rodzinne uchodźcze historie (to nagranie z kawiarni ze spotkania z Anetą Prymaką-Oniszk)   Doświadczenia uchodźctwa są mniej egzotyczne, mniej dalekie i mniej nieznane niż nam się wszystkim wydaje.  A potem, pod spotkaniu usiadłyśmy przy kominku z Ewą Pirożnikow,  współautorka publikacji - “ W cieniu Puszczy Białowieskiej. Ilustrowany przewodnik po międzywojennych dziejach lasu, jego włodarzy i mieszkańców”:   -  zadumałyśmy się nad kilkoma kwestiami   **** Podsumowanie: Uchodźstwo to jest temat przeszłego świata, naszych rodzin, ale też aktualnego teraz. To temat przyszłości. To te zimne place przeczesujące nasza włosy wtedy, gdy myślimy, że to zwykły wiatr. Aha - a to wiatr historii. od tego biorą większe kłopoty niż katar. Trzeba mówić o dramatach, które dotknęły ludzi uciekających przed czymś dla nich strasznym, trzeba mówić i pamiętać o powodach, o propagandzie , która towarzyszyła kiedyś uchodźcom. I tak samo niestety -towarzyszy dziś. Po wszystkich stronach wszelkich granic.  Ten naszej też. Ile w tej historii jest opowieści o strachu, o roli przypadku i plotki? Ile w tej naszej wspólnej historii jest siły, by pojąć, odczuć wielowątkową prawdę, by przeszło zrozumienie, czego nie warto powtarzać. I żęby to zrozumienie zostało zastosowane.   Na nową książka Anety Prymaki-Oniszk bardzo czekam!   PS. Warto  chodzić na spotkania z ciekawymi ludźmi - live, nie online -  i potem z ciekawymi ludźmi sobie porozmawiać.  Polecam.    a przy okazji - rozmowy przy kawie są super. Na ten napój szlachetny można mnie zaprosić online, stawiając kawę za pomocą https://buycoffee.to/dziennik.zmian  Bohaterki odcinka:  dr Ewa Pirożnikow  autorka publikacji o historii lokalnej Puszczy białowieskiej i terenów, które obejmowała dyrekcja lasów  państwowych w Białowieży   Pani Widanow z Białowieży. Aneta Prymaka - Oniszk pisarka.   foto polona.pl kawa     dźwięki https://freesound.org/home/ https://www.purple-planet.com/licence-info --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Historia ma takie długie palce, często za zimne, albo zbyt gorące - i nas mocno tyka. Oczywiście są wątki, których w podręcznikach nie ma i jesteśmy tykani przez niewidzialne palce, ale to tak samo porusza, tak samo często boli, tak samo uwiera. Czasem są to palce wskazujące.

No dosyć tej metafory

Ale naprawdę trzeba już chwycić cala dłoń historii przywitać się serdecznie - nawiązać porozumienie, zrozumieć i nieustannie mędrzec i wcielać tę mądrość w nasz świat.

Niedawno w Białowieży, w Fanaberii -  byłam na spotkaniu z Anetą Prymaką-Oniszk, autorką niezwykłej książki Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy

Książka wyszła w 2016 roku, ale i to jest właśnie palec historii  - wciąż nas dotyka. Wciąż jest aktualna. To białowieskie spotkanie było bardzo specjalne z wielu względów. Nie tylko dlatego, że Aneta kończy swoją kolejną książkę i przypomnienie tej - jest logiczne - ale treść opowieści o Bieżeństwie niesamowicie rezonuje z przygraniczną współczesnością.  Z sali padały rozmaite pytania,  były też piękne  propozycje mocno angażujące wyobraźnię“Uchodźctwo każde jest inne, ale tak naprawdę jest podobne”  - powtarzam po autorce książki,  bo brzmi to tak prosto, a jest tak bolesną prawdą.  Europa , widziana także jako mentalny kontynen - musi się z tematem zmierzyć, zintegrować, połączyć pamięć indywidualną ze zbiorową, bo wciąż są żywe rodzinne uchodźcze historie (to nagranie z kawiarni ze spotkania z Anetą Prymaką-Oniszk) 

 Doświadczenia uchodźctwa są mniej egzotyczne, mniej dalekie i mniej nieznane niż nam się wszystkim wydaje.  A potem, pod spotkaniu usiadłyśmy przy kominku z Ewą Pirożnikow,  współautorka publikacji - “ W cieniu Puszczy Białowieskiej. Ilustrowany przewodnik po międzywojennych dziejach lasu, jego włodarzy i mieszkańców”:   -  zadumałyśmy się nad kilkoma kwestiami  

****

Podsumowanie: Uchodźstwo to jest temat przeszłego świata, naszych rodzin, ale też aktualnego teraz. To temat przyszłości. To te zimne place przeczesujące nasza włosy wtedy, gdy myślimy, że to zwykły wiatr. Aha - a to wiatr historii. od tego biorą większe kłopoty niż katar. Trzeba mówić o dramatach, które dotknęły ludzi uciekających przed czymś dla nich strasznym, trzeba mówić i pamiętać o powodach, o propagandzie , która towarzyszyła kiedyś uchodźcom. I tak samo niestety -towarzyszy dziś. Po wszystkich stronach wszelkich granic. 

Ten naszej też. Ile w tej historii jest opowieści o strachu, o roli przypadku i plotki? Ile w tej naszej wspólnej historii jest siły, by pojąć, odczuć wielowątkową prawdę, by przeszło zrozumienie, czego nie warto powtarzać. I żęby to zrozumienie zostało zastosowane. 

 Na nową książka Anety Prymaki-Oniszk bardzo czekam!  

PS. Warto  chodzić na spotkania z ciekawymi ludźmi - live, nie online -  i potem z ciekawymi ludźmi sobie porozmawiać.  Polecam.    a przy okazji - rozmowy przy kawie są super. Na ten napój szlachetny można mnie zaprosić online, stawiając kawę za pomocą https://buycoffee.to/dziennik.zmian 

Bohaterki odcinka:  dr Ewa Pirożnikow  autorka publikacji o historii lokalnej Puszczy białowieskiej i terenów, które obejmowała dyrekcja lasów  państwowych w Białowieży   Pani Widanow z Białowieży. Aneta Prymaka - Oniszk pisarka.   foto polona.pl kawa    

dźwięki https://freesound.org/home/ https://www.purple-planet.com/licence-info

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Co chłonie netowy chłam? #214
2023-02-19 11:56:00

Co chłonie netowy chłam?   https://buycoffee.to/dziennik.zmian  Są takie dni, gdy jest we mnie takie miejsce, taka szara strefa, nazywana przeze mnie, być może niesłusznie  -  ciszą, i ona zbyt łatwo chłonie netowy chłam.  Jak gąbka. No, czarna dziura. Niekiedy - gęstniejąca. To miejsce w zasadzie nigdy nie jest ciche i strasznie obciąż system nerwowy, który w trybie alarmowym zastyga, ogranicza ruchy kończyn, na rzecz ruchu gałkami ocznymi.  Łapię się na tym, że to ten moment, gdy zaczynam oglądać film, który znam na wylot. Najchętniej stary. Odpowiednio stary, żebym się czuła młoda. Kiedy nie chce mi się ugotować niczego, a chleba już nie ma, a wizyta w sklepie jest nie do przeskoczenia. Chyba że w sklepie online. Ale to na pewno nie z chlebem. Ta szara strefa we mnie, chłonąc chłam, karmi się naprawdę byle informację, byle obrazem, byle sensacją. Potrafi nawet zabawić na pudelku, choć czuje niesmak i obejrzeć “Trędowatą”  z 1936 roku biorąc na poważnie rozmarzenie Stefci. Jest to wszystko na tyle okropne, że w przerwie między tik tokami dzwonię po ratunek.  Skarżę się na tę ciszę, a odzew mam taki…  (odzew do odsłuchania)   co taka cisza, co to szare miejsce ma wtedy chłonąć?  Zbieram wszystkie pomysły na temat tego, czym zastąpić chłonięcia chłamu z netu?  Dobra, jasna muzyka oczywiste, radosne rymowanki Terry Pratchett w każdej wersji książki Borisa Viana chłonąć można zdrową parę, (czyli sauna), albo vapować CBD świeże powietrze, dobrej jakości.  Centrum miasta odpada. Nawet parkowwato zielone centrum. Komedie pomogą; zrównoważone jedzenie. Smaczne. Nieszkodliwe pod żadnym względem Miłość (międzyludzka, ale można głaskać kota, jeśli kot pozwoli) słońce (warto sprawdzić poziom witaminy D. ja suplementuję po sprawdzeniu) spacer boso po rosie   takie tam. Tam i tu. Tu i teraz. Są takie dni, gdy jest we mnie miejsce, ta szara strefa, nazywana przeze mnie, być może niesłusznie-ciszą, ciszą....   Co w Tobie chłonie netowy chłam?  a do ciszy naprawdę pasuje surowo czarna kawa. dziękuję     @milka.malzahn ________________________  Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do mnie: facebook: https://www.facebook.com/Milka.Malzahnmoja strona: https://www.milkamalzahn.plpodcasty: https://anchor.fm/milkamalzahnRadio Białystok: https://www.radio.bialystok.pl/chilloutKawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Co chłonie netowy chłam? 

 https://buycoffee.to/dziennik.zmian 

Są takie dni, gdy jest we mnie takie miejsce, taka szara strefa, nazywana przeze mnie, być może niesłusznie  -  ciszą, i ona zbyt łatwo chłonie netowy chłam.  Jak gąbka. No, czarna dziura. Niekiedy - gęstniejąca. To miejsce w zasadzie nigdy nie jest ciche i strasznie obciąż system nerwowy, który w trybie alarmowym zastyga, ogranicza ruchy kończyn, na rzecz ruchu gałkami ocznymi.  Łapię się na tym, że to ten moment, gdy zaczynam oglądać film, który znam na wylot. Najchętniej stary. Odpowiednio stary, żebym się czuła młoda. Kiedy nie chce mi się ugotować niczego, a chleba już nie ma, a wizyta w sklepie jest nie do przeskoczenia. Chyba że w sklepie online. Ale to na pewno nie z chlebem. Ta szara strefa we mnie, chłonąc chłam, karmi się naprawdę byle informację, byle obrazem, byle sensacją. Potrafi nawet zabawić na pudelku, choć czuje niesmak i obejrzeć “Trędowatą”  z 1936 roku biorąc na poważnie rozmarzenie Stefci. Jest to wszystko na tyle okropne, że w przerwie między tik tokami dzwonię po ratunek. 

Skarżę się na tę ciszę, a odzew mam taki…  (odzew do odsłuchania)   co taka cisza, co to szare miejsce ma wtedy chłonąć?

 Zbieram wszystkie pomysły na temat tego, czym zastąpić chłonięcia chłamu z netu?

 Dobra, jasna muzyka oczywiste, radosne rymowanki Terry Pratchett w każdej wersji książki Borisa Viana chłonąć można zdrową parę, (czyli sauna), albo vapować CBD świeże powietrze, dobrej jakości. 

Centrum miasta odpada. Nawet parkowwato zielone centrum. Komedie pomogą; zrównoważone jedzenie. Smaczne. Nieszkodliwe pod żadnym względem Miłość (międzyludzka, ale można głaskać kota, jeśli kot pozwoli) słońce (warto sprawdzić poziom witaminy D. ja suplementuję po sprawdzeniu) spacer boso po rosie   takie tam. Tam i tu. Tu i teraz. Są takie dni, gdy jest we mnie miejsce, ta szara strefa, nazywana przeze mnie, być może niesłusznie-ciszą, ciszą....  

Co w Tobie chłonie netowy chłam?  a do ciszy naprawdę pasuje surowo czarna kawa. dziękuję    


@milka.malzahn ________________________ 

Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do mnie: facebook: https://www.facebook.com/Milka.Malzahnmoja strona: https://www.milkamalzahn.plpodcasty: https://anchor.fm/milkamalzahnRadio Białystok: https://www.radio.bialystok.pl/chilloutKawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Gdy Szachrajka nie wychodzi za mąż za Winnetou. #213
2023-02-10 10:35:23

Gdy Szachrajka nie wychodzi za mąż za Winnetou. „Pchłę Szachrajkę” jestem w stanie cytować do dziś. Ale to była lektura na której zafiksowałam się tak, jak to czasem robią kilkuletnie dzieci. Znałam każdy wers i chciałam słyszeć tę historię na dobranoc, rano przed wyjściem do przedszkola i po południu. Przynajmniej zwrotkę. Teraz się zastanawiam: czy pchła była moją guru od relacji społecznych? Oby nie. Ale jej stylem, oraz towarzyską odwagą wciąż się zachwycam. Oto urocza kobieta pozbawiona atutu urody ipochodzenia, która „miała życie ułożone znakomicie” – rządzi swoim światem! I ta poetycka, lekka fraaaaza Brzechwy. Pchła - marzycielka, konfabulantka „ale przy tym Polka” – bohaterka mojej dziecięcej wyobraźni. Ach! Za to niedawno zapytałam o lekturę dzieciństwa moją koleżankę, psycholożkę Magdę Sadłowską (polecam!). I tutaj pojawiła się nieco zwodnicza lekrura MAGDA mówi …. Pośmiałyśmy się, a ja wychodziłam za mąż za Winnetou mając lat jakoś jedenaście. Ale raczej widziałam go w roli guru, bo to była jedna z książkowych evergreenów mojego Taty, i na półce wciąż jest. Chociaż do Karola Maya nie wracam. Do szachrajki  - tak. Co swoją drogą jest ciekawe. Jacy bohaterowie z dzieciństwa wydaja się Tobie dziś aktualni. Na wszelki wypadek odśwież sobie Pchłę szachrajkę. Wersja audio, darmowa, przecudowna. sprzed lat, wciąż barwna i cudowna! Czytają: Irena Kwiatkowska, Stanisława Celińska, Edmund Fetting, Wieńczysław Gliński, Joanna Jędryka, Krzysztof Kowalewski, Piotr Loretz, Halina Michalska, Zdzisław Tobiasz, Mieczysław Voit. Jest tu   https://www.youtube.com/watch?v=ARDAnemW8vQ *** Szachrajka pijała z wprawdzie herbatki, ja potrzebuję czarnej kawy od czasu do czasu. Można mnie na kawę zaprosić klikjąc w link. Dziękuję. Miłka https://buycoffee.to/dziennik.zmian *** A zaduma nad bohaterami dzieciństwa pojawiła się, bo zapytała mnie o to Agnieszka zOśrodka "Brama Grodzka-Teatr NN" w Lublinie, współorganizatora projektu - Książka to życie (Book=Life). *** muz www.purple-planet.com --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Gdy Szachrajka nie wychodzi za mąż za Winnetou.

„Pchłę Szachrajkę” jestem w stanie cytować do dziś. Ale to była lektura na której zafiksowałam się tak, jak to czasem robią kilkuletnie dzieci. Znałam każdy wers i chciałam słyszeć tę historię na dobranoc, rano przed wyjściem do przedszkola i po południu. Przynajmniej zwrotkę. Teraz się zastanawiam: czy pchła była moją guru od relacji społecznych? Oby nie. Ale jej stylem, oraz towarzyską odwagą wciąż się zachwycam. Oto urocza kobieta pozbawiona atutu urody ipochodzenia, która „miała życie ułożone znakomicie” – rządzi swoim światem! I ta poetycka, lekka fraaaaza Brzechwy.

Pchła - marzycielka, konfabulantka „ale przy tym Polka” – bohaterka mojej dziecięcej wyobraźni. Ach!

Za to niedawno zapytałam o lekturę dzieciństwa moją koleżankę, psycholożkę Magdę Sadłowską (polecam!). I tutaj pojawiła się nieco zwodnicza lekrura

MAGDA mówi ….

Pośmiałyśmy się, a ja wychodziłam za mąż za Winnetou mając lat jakoś jedenaście. Ale raczej widziałam go w roli guru, bo to była jedna z książkowych evergreenów mojego Taty, i na półce wciąż jest. Chociaż do Karola Maya nie wracam.

Do szachrajki  - tak. Co swoją drogą jest ciekawe. Jacy bohaterowie z dzieciństwa wydaja się Tobie dziś aktualni. Na wszelki wypadek odśwież sobie Pchłę szachrajkę. Wersja audio, darmowa, przecudowna.

sprzed lat, wciąż barwna i cudowna! Czytają: Irena Kwiatkowska, Stanisława Celińska, Edmund Fetting, Wieńczysław Gliński, Joanna Jędryka, Krzysztof Kowalewski, Piotr Loretz, Halina Michalska, Zdzisław Tobiasz, Mieczysław Voit. Jest tu  https://www.youtube.com/watch?v=ARDAnemW8vQ

***

Szachrajka pijała z wprawdzie herbatki, ja potrzebuję czarnej kawy od czasu do czasu. Można mnie na kawę zaprosić klikjąc w link. Dziękuję. Miłka

https://buycoffee.to/dziennik.zmian

***

A zaduma nad bohaterami dzieciństwa pojawiła się, bo zapytała mnie o to Agnieszka zOśrodka "Brama Grodzka-Teatr NN" w Lublinie, współorganizatora projektu - Książka to życie (Book=Life).

***

muz www.purple-planet.com

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie