Dziennik Zmian — Miłka O. Malzahn

Tworzę miniaudycje, aby dotknąć miejsc wrażliwych naszej rzeczywistości; Tak, co jest mega poetyckie. Dziennik Zmian to felietony dźwiękowe, służące zadumie, rozrywce, przyjemności, poszerzaniu horyzontów, otwieraniu oczu poprzez uszy, zauważaniu małych, a wielkich historii. Bywa zaskakująco, bywają frapujący goście i to nie jest tradycyjne podcastowanie. Krótkie formy audio przypominają, że zanim wynaleziono pismo - to wiedzę i wzruszenia przekazywano sobie mową. Rzeczywistość jest naszą przestrzenią dźwiękową, nie wierzysz? A posłuchaj... #podcast artystyczny


Odcinki od najnowszych:

Kiedy pada hasło: zagrożenie #55
2020-10-08 23:19:55

Kiedy pada hasło: zagrożenie, (w zagrożeniu, zagrażający ludziom ludzie, ludzi)– w ciele pojawia się spięcie. To naturalne. Zagrożenie wzmaga czujność. Nawet kiedy pytanie jest natury refleksyjnej –  I tak ciało czuje niepokój. Bo co to jest - czlowiek w zagrożeniu, cóż … najłatwiej wpaść w tony patetyczne ; epidemia buum, podstępna technologia buum, utonięcie w serialach netfliksa buuum, uzależnienie od kokainy, kofeiny,cukru -  buum - depresja poporodowa – buum -  otyłość, gry komputerowe, starość - buum Smog, kurz, nieuważny myśliwy w lesie, wiecznie pijany sąsiad, strome schody - buum Ejże Na każde buum mogę znaleźć przykład oraz kontrprzykład. Kontrbuum Gdy pytam: czym jestem zagrożona ja-  człowiek - jakieś zagrożenie natychmiast mi się wyświetli pod powiekami. Tyle wiem. Tyle widziałam w kinie. O tylu słyszałam, czytałam.  Możliwości jest nieskończenie wiele; Wszystko, co groźne jest potencjalnie możliwe, ale równocześnie tego groźnego nie ma teraz w moim realnym życiu: bliscy mają się dobrze, dalecy, mają się raczej dobrze, a jeśli mają się niedobrze, to w podobnie bywało 10 lat temu I 20 lat temu I 100 lat temu. Ktoś miał wypadek. Ktoś stracił miłość, przegrał majątek, zabił kota. Życie w każdej możliwej odsłonie. Czemu mamy się ciągle dzielić obrazami, konceptami, przykładami potencjalnych zagrożeń a o piękne wydarzenia dodające sił I chęci -  mało kto pyta? Mało kto bierze to na serio. Poranne wiadomości zawsze są pakunkiem z zagrożeniami.  A na przykład… literaturze relaksacyjnej się nie ufa. Filmy z happy enedm mają rzesze fanów, lecz  i wielce średnie recenzje. Jakby nasze mózgi były wytrenowane w rzucie piłką smutku do kosza głowy.   No, wtedy - to sama prawda, sedno egzystencji. Tysiące wizji bólu, A jak kwiatki I motylki – to kicz. Ok, czasem kicz. Często kicz. Poszukiwania zagrożeń zawsze skończą się pomyślnie, dlatego, od wczoraj - Jestem człowiekiem niezagrożonym. W pełni świadoma okoliczności, w jakich funkcjonuję, rozumiejąca zależności I nauczona  zarządzania tym, co jest moją rzeczywistością – nie rozglądam się nerwowo, nie wytężam słuch i wzroku, oczekując zagrożeń. I - nie interpretuję jako zagrożenie wszystkiego, co wydaje się problematyczne. Pandemia – a jeśli to szansa, by inaczej zrozumieć zdrowie, zadbać o siebie, o świat po nowemu, popatrzeć na wszystko z innej perspektywy, zbliżyć się do bliskich, oddalić się od dalekich - buuum A jeśli strata majątku – to może realna szansa na zmianę , nowe pasje, święty spokój? Odkrycie na nowo pojęcia  wolności. Iluż to życiowych fenisków odradzało się z popiołów!  Miliony biografii  – buuum Na pewno znasz kogoś takiego, komu - coś się bardzo nie udało, a potem udało się bardzo. Człowiek zagrożony to -albo każdy w każdej chwili -albo  nikt, nigdy, Zagrożenie śmiercią (końcem) – mamy od urodzenia (początku), zagrożenie dyskomfortem – jakże to umowna kwestia. Wybór należy do mnie,  wybór punktu widzenia I wybór mojej reakcji' I najbardziej zagrażający wydają mi się ludzie, którzy sugerują, że nie mam wyboru I że nieustanna, męczące czujność, wypatrywanie zagrożeń będzie źródłem  życia w relaksie Kiedy pada hasło ”zagrożenie,” – najpierw sprawdzam- co czuję I co chce czuć. Jestem człowiekiem niezagrożonym . Po prostu. I ciebie tez do tego namawiam. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Kiedy pada hasło: zagrożenie, (w zagrożeniu, zagrażający ludziom ludzie, ludzi)– w ciele pojawia się spięcie. To naturalne. Zagrożenie wzmaga czujność. Nawet kiedy pytanie jest natury refleksyjnej –  I tak ciało czuje niepokój. Bo co to jest - czlowiek w zagrożeniu, cóż … najłatwiej wpaść w tony patetyczne ; epidemia buum, podstępna technologia buum, utonięcie w serialach netfliksa buuum, uzależnienie od kokainy, kofeiny,cukru -  buum - depresja poporodowa – buum -  otyłość, gry komputerowe, starość - buum

Smog, kurz, nieuważny myśliwy w lesie, wiecznie pijany sąsiad, strome schody - buum

Ejże

Na każde buum mogę znaleźć przykład oraz kontrprzykład. Kontrbuum

Gdy pytam: czym jestem zagrożona ja-  człowiek - jakieś zagrożenie natychmiast mi się wyświetli pod powiekami. Tyle wiem. Tyle widziałam w kinie. O tylu słyszałam, czytałam.  Możliwości jest nieskończenie wiele;

Wszystko, co groźne jest potencjalnie możliwe, ale równocześnie tego groźnego nie ma teraz w moim realnym życiu: bliscy mają się dobrze, dalecy, mają się raczej dobrze, a jeśli mają się niedobrze, to w podobnie bywało 10 lat temu I 20 lat temu I 100 lat temu. Ktoś miał wypadek. Ktoś stracił miłość, przegrał majątek, zabił kota. Życie w każdej możliwej odsłonie.

Czemu mamy się ciągle dzielić obrazami, konceptami, przykładami potencjalnych zagrożeń a o piękne wydarzenia dodające sił I chęci -  mało kto pyta? Mało kto bierze to na serio. Poranne wiadomości zawsze są pakunkiem z zagrożeniami.  A na przykład… literaturze relaksacyjnej się nie ufa. Filmy z happy enedm mają rzesze fanów, lecz  i wielce średnie recenzje. Jakby nasze mózgi były wytrenowane w rzucie piłką smutku do kosza głowy.   No, wtedy - to sama prawda, sedno egzystencji. Tysiące wizji bólu, A jak kwiatki I motylki – to kicz.

Ok, czasem kicz. Często kicz.

Poszukiwania zagrożeń zawsze skończą się pomyślnie, dlatego, od wczoraj - Jestem człowiekiem niezagrożonym.

W pełni świadoma okoliczności, w jakich funkcjonuję, rozumiejąca zależności I nauczona  zarządzania tym, co jest moją rzeczywistością – nie rozglądam się nerwowo, nie wytężam słuch i wzroku, oczekując zagrożeń. I - nie interpretuję jako zagrożenie wszystkiego, co wydaje się problematyczne.

Pandemia – a jeśli to szansa, by inaczej zrozumieć zdrowie, zadbać o siebie, o świat po nowemu, popatrzeć na wszystko z innej perspektywy, zbliżyć się do bliskich, oddalić się od dalekich - buuum

A jeśli strata majątku – to może realna szansa na zmianę , nowe pasje, święty spokój? Odkrycie na nowo pojęcia  wolności.

Iluż to życiowych fenisków odradzało się z popiołów!  Miliony biografii  – buuum

Na pewno znasz kogoś takiego, komu - coś się bardzo nie udało, a potem udało się bardzo.

Człowiek zagrożony to -albo każdy w każdej chwili -albo  nikt, nigdy,

Zagrożenie śmiercią (końcem) – mamy od urodzenia (początku), zagrożenie dyskomfortem – jakże to umowna kwestia.

Wybór należy do mnie,  wybór punktu widzenia I wybór mojej reakcji'

I najbardziej zagrażający wydają mi się ludzie, którzy sugerują, że nie mam wyboru I że nieustanna, męczące czujność, wypatrywanie zagrożeń będzie źródłem  życia w relaksie

Kiedy pada hasło ”zagrożenie,” – najpierw sprawdzam- co czuję I co chce czuć.

Jestem człowiekiem niezagrożonym . Po prostu. I ciebie tez do tego namawiam.

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Osoby piszącej BHP – z serii "życiowa pogadanka" #54
2020-10-01 21:59:46

Osoby piszącej BHP –z serii "życiowa pogadanka"          Zaczyna się od nieprzespanych nocy. Śnienie jest zbyt intensywne, niepokojące, powraca jakiś motyw, albo postać i  sytuacja wkrótce trąci lekką paranoją. Ja się wzbraniam – to mi się śni i śni. Ja – staram się pojąć w tym rzecz – rzecz się nie wyjaśnia. Ani trochę. Do czasu, oczywiście, do czasu. Ten czas nadchodzi, gdy walcząc z opuchniętymi oczami, siadam jednak do komputera. I zapisuję pierwszą stronę. Przenoszę nieskładną opowieść z dysku głowy na inny dysk. Motywy przeważnie zaczynają się składać. Pojawiają się postaci, za którymi podążam. Niekiedy - nie nadążam... ale niech im będzie. Stukam w laptop, coraz szybciej. Palce bolą. Prawy nadgarstek długo nie odczuje ulgi. Sny, wychodzą na światło dzienne i doznaję euforii, niesie mnie tajemny rytm, wybijany na klawiaturze. Pisząc, przemieszczam się w czasie i w przestrzeni, ale zapominam przemieszczać się do kuchni, w której przypalam kolejny czajnik. Inwestuję w te czajniki i mam szczęście, że nic więcej nie doznaje uszczerbku. Sąsiedzi mogą spać spokojnie, jako i ja teraz sypiam.         No, a potem nasila  się ból nadgarstka i kręgosłupa. Usadzam tułów w najbardziej odpowiednim fotelu, utrzymuję pion, w końcu kupuję poduszkę - jeżyka, żeby krzyż miał się lepiej, nie krzyżuję nóg, nie robię zeza i nabywam pajączka, żeby się nie garbić. Moje łopatki spotykają się za moimi plecami i na pewno  plotkują o tym co piszę. I śmieją się ze mnie. I niemalże -kończąc moją pracę, zaczynam się zastanawiać:   kto to przeczyta? Przecież podobne historie już były. Wszystko już było. było było.  Kto mi to wyda?  Komu to potrzebne?  Po co tak się męczę, rezygnując z fitnessu, basenu i zdrowego odżywania? O losie, za to mnie tak doświadczasz. A przede mną jeszcze poprawki, redagowanie. A potem chodzenie po wydawcach, tysiące maili, a potem wywiady, uważne dobieranie słów, publiczne (PUBLICZNE) spotkania autorskie, kontakty live i online (westchnięcie) potem ten lokalny sukces, ta zazdrość i niemiła pani w piekarni... Miła pani w aptece. Melisa na sen... Tak, jestem osoba piszącą,  pisarką jestem.  Piszę zawodowo. Książki piszę też. Taka praca. Taka. Obowiązuje mnie BHP częściowo chroniące przed tą literacką niedolą. Na półce mam dwie pozycje wyjaśniające te kwestie: Ocena ryzyka zawodowego metodą PN-N-18002 , oraz   Pisarz - Ocena Ryzyka Zawodowego metodą RISK SCORE, a tam Identyfikacja zagrożeń - pełen wykaz czynników z odpowiednim ich      podziałem (fizyczne, pyły i pary, chemiczne, biologiczne, uciążliwe i      niebezpieczne). Szczegółowe karty zagrożeń dla Pisarz zawierające      pełne szacowanie ryzyka metodą RISK SCORE Wykaz działań korygujących zagrożenia oraz odpowiedzialności za to. Tak. Jestem bezpieczna. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Osoby piszącej BHP –z serii "życiowa pogadanka"

         Zaczyna się od nieprzespanych nocy. Śnienie jest zbyt intensywne, niepokojące, powraca jakiś motyw, albo postać i  sytuacja wkrótce trąci lekką paranoją. Ja się wzbraniam – to mi się śni i śni. Ja – staram się pojąć w tym rzecz – rzecz się nie wyjaśnia. Ani trochę. Do czasu, oczywiście, do czasu. Ten czas nadchodzi, gdy walcząc z opuchniętymi oczami, siadam jednak do komputera. I zapisuję pierwszą stronę. Przenoszę nieskładną opowieść z dysku głowy na inny dysk. Motywy przeważnie zaczynają się składać. Pojawiają się postaci, za którymi podążam. Niekiedy - nie nadążam... ale niech im będzie. Stukam w laptop, coraz szybciej. Palce bolą. Prawy nadgarstek długo nie odczuje ulgi. Sny, wychodzą na światło dzienne i doznaję euforii, niesie mnie tajemny rytm, wybijany na klawiaturze. Pisząc, przemieszczam się w czasie i w przestrzeni, ale zapominam przemieszczać się do kuchni, w której przypalam kolejny czajnik. Inwestuję w te czajniki i mam szczęście, że nic więcej nie doznaje uszczerbku. Sąsiedzi mogą spać spokojnie, jako i ja teraz sypiam.

        No, a potem nasila  się ból nadgarstka i kręgosłupa. Usadzam tułów w najbardziej odpowiednim fotelu, utrzymuję pion, w końcu kupuję poduszkę - jeżyka, żeby krzyż miał się lepiej, nie krzyżuję nóg, nie robię zeza i nabywam pajączka, żeby się nie garbić. Moje łopatki spotykają się za moimi plecami i na pewno  plotkują o tym co piszę. I śmieją się ze mnie. I niemalże -kończąc moją pracę, zaczynam się zastanawiać:  

kto to przeczyta? Przecież podobne historie już były. Wszystko już było. było było.

 Kto mi to wyda? 

Komu to potrzebne? 

Po co tak się męczę, rezygnując z fitnessu, basenu i zdrowego odżywania? O losie, za to mnie tak doświadczasz. A przede mną jeszcze poprawki, redagowanie. A potem chodzenie po wydawcach, tysiące maili, a potem wywiady, uważne dobieranie słów, publiczne (PUBLICZNE) spotkania autorskie, kontakty live i online (westchnięcie) potem ten lokalny sukces, ta zazdrość i niemiła pani w piekarni... Miła pani w aptece. Melisa na sen...

Tak, jestem osoba piszącą,  pisarką jestem.  Piszę zawodowo. Książki piszę też. Taka praca. Taka.

Obowiązuje mnie BHP częściowo chroniące przed tą literacką niedolą.

Na półce mam dwie pozycje wyjaśniające te kwestie: Ocena ryzyka zawodowego metodą PN-N-18002 , oraz   Pisarz - Ocena Ryzyka Zawodowego metodą RISK SCORE, a tam

  • Identyfikacja zagrożeń - pełen wykaz czynników z odpowiednim ich      podziałem (fizyczne, pyły i pary, chemiczne, biologiczne, uciążliwe i      niebezpieczne).
  • Szczegółowe karty zagrożeń dla Pisarz zawierające      pełne szacowanie ryzyka metodą RISK SCORE
  • Wykaz działań korygujących zagrożenia oraz odpowiedzialności za to.

Tak. Jestem bezpieczna.

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Gdy mieszkanie mogłoby być albumem ze zdjęciami. #53
2020-09-25 22:13:12

Tyle rzeczy mam w mieszkaniu. Tyle punktów oparcia i punktów odniesienia. Odnoszę się do przeszłości, z wielką chęcią, a do przyszłości się odnoszę z niepokojem pełnym szacunku. Nauczono mnie sentymentu do tak zwanych pamiątek. Artefakty po przodkach. Legendy o ulubionych fotelach, o szczęśliwym pierścionku przynoszącym szczęście. Wazon cioci, co zawsze stał w oknie, gdy wujek…. Fajka wujka i jego portret przedwojenny. Zielony, jakby wujek już… Owszem, wujek już Tyle rzeczy mam w mieszkaniu: ulubiony kubek pierwszej miłości, zasuszona róża od nieznajomego. Bucik dziecka. Wzrusz. Tyle rzeczy, osobistych i obdarzanych emocjonalnie. Moje mieszkanie mogłoby być albumem ze zdjęciami. Ale nie jest. I mam więcej odkurznaia. Gdyby przyszło zło I mi je wszystko ukradło?? Skandal. Pustka. Gdyby przyszło zło I ogień roznieciło? Pustka, bieda. Ale ile swoich rzeczy miał mój prapierwszy praprapraprzodek>\ten ktory już wyszedł z jaskini I mieszkał wraz ze swoim plemieniem w jakiś chatach… może wędrował? Może już hodował kury? Ile to było rzeczy wartych noszenia na plecach. Ile rzeczy budziło takie emocje, jak moja filiżanka art deco, z której piłam kawę w pierwszej pracy, co? --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Tyle rzeczy mam w mieszkaniu. Tyle punktów oparcia i punktów odniesienia. Odnoszę się do przeszłości, z wielką chęcią, a do przyszłości się odnoszę z niepokojem pełnym szacunku. Nauczono mnie sentymentu do tak zwanych pamiątek. Artefakty po przodkach. Legendy o ulubionych fotelach, o szczęśliwym pierścionku przynoszącym szczęście. Wazon cioci, co zawsze stał w oknie, gdy wujek….

Fajka wujka i jego portret przedwojenny. Zielony, jakby wujek już…

Owszem, wujek już

Tyle rzeczy mam w mieszkaniu: ulubiony kubek pierwszej miłości, zasuszona róża od nieznajomego. Bucik dziecka. Wzrusz.

Tyle rzeczy, osobistych i obdarzanych emocjonalnie. Moje mieszkanie mogłoby być albumem ze zdjęciami. Ale nie jest. I mam więcej odkurznaia.

Gdyby przyszło zło I mi je wszystko ukradło?? Skandal. Pustka.

Gdyby przyszło zło I ogień roznieciło? Pustka, bieda.

Ale ile swoich rzeczy miał mój prapierwszy praprapraprzodek>\ten ktory już wyszedł z jaskini I mieszkał wraz ze swoim plemieniem w jakiś chatach… może wędrował? Może już hodował kury?

Ile to było rzeczy wartych noszenia na plecach.

Ile rzeczy budziło takie emocje, jak moja filiżanka art deco, z której piłam kawę w pierwszej pracy, co?

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Nadchodzą wielkie zmiany (oraz słońca zachody) #52
2020-09-24 18:53:36

Nie zawsze umiemy obchodzić się z zachodem słońca . Kiedy widzę wczasowiczów, turystów, podróżników ustawiających palce w gaście: mam cię słonce, ty malutka kulko! -  to się smucę. Biegają za tą kulką w tę i z powrotem, a tymczasem warstwa świata dziennego przeistacza się w warstwę świata nocnego. Bo zachód słońca, to nie tylko ta cudownie czerwona kula, to cały masa przemian, transformacji i tajemnic. Temu nie można zrobić zdjęcia, a film i tak zawsze wyjdzie za płasko. Temu trzeba się poddać. Dać sobie czas. Z tym że oczywiście afrykańskie zachody zapadają biegusiem, wiadomo. Ale w Polsce… mamy czas na obserwowanie zagęszczania się powietrza, fanfaronady kolorów, zmian temperatury. I powolnego wygasania pod tym piecem. Nad wodą (każdą) jest to jeszcze ciekawsze, bo woda ulega oraz podlega zachodowi słońca Zatem – w wyczekiwaniu kolejnych zachodów – pozostaję z nadzieją, że w niemym (niemym, podkreślam) zachwycie - całe narody wkrótce będą się spokojnie gapić w słońce, a potem: oddawać wzajemnym zapewnieniom o wielkim szczęściu natury społecznej i osobistej, i każdej innej. Tak, nadchodzą wielkie zmiany. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Nie zawsze umiemy obchodzić się z zachodem słońca. Kiedy widzę wczasowiczów, turystów, podróżników ustawiających palce w gaście: mam cię słonce, ty malutka kulko! -  to się smucę. Biegają za tą kulką w tę i z powrotem, a tymczasem warstwa świata dziennego przeistacza się w warstwę świata nocnego. Bo zachód słońca, to nie tylko ta cudownie czerwona kula, to cały masa przemian, transformacji i tajemnic. Temu nie można zrobić zdjęcia, a film i tak zawsze wyjdzie za płasko. Temu trzeba się poddać. Dać sobie czas. Z tym że oczywiście afrykańskie zachody zapadają biegusiem, wiadomo. Ale w Polsce… mamy czas na obserwowanie zagęszczania się powietrza, fanfaronady kolorów, zmian temperatury. I powolnego wygasania pod tym piecem. Nad wodą (każdą) jest to jeszcze ciekawsze, bo woda ulega oraz podlega zachodowi słońca

Zatem – w wyczekiwaniu kolejnych zachodów – pozostaję z nadzieją, że w niemym (niemym, podkreślam) zachwycie - całe narody wkrótce będą się spokojnie gapić w słońce, a potem: oddawać wzajemnym zapewnieniom o wielkim szczęściu natury społecznej i osobistej, i każdej innej. Tak, nadchodzą wielkie zmiany.

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Komu w drogę - temu to (i jeszcze więcej) #51
2020-09-22 22:10:40

Komu w drogę - temu czas.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         Ale dlaczego  -nie: temu przestrzeń? Komu w drogę temu przestrzeń. Komu w drogę temu świat. Tak, na to mogę się zgodzić bez oporów. Czas jest powszechnie przyjętym ogranicznikiem, naszą wspólną ramą (chociaż kilka nacji ma poczucie czasu kolidujące z europejskimi wyobrażeniami). Nasze samoloty latają po naszym świecie zgodnie z jakoś przyjętymi czasowymi wytycznymi. Tymczasem, w będąc w drodze dobrze i miło byłoby się nie ograniczać. Dlatego, - komu w drogę temu fanfary. Komu w drogę temu worek pieniędzy. Komu w drogę temu sprzyjający ludzie. Komu w drogę temu samochód…czy jakoś tak jeszcze. Można dodać coś od siebie. Proszę bardzo. Komu w drogę temu klucz żurawi. Komu w drogę temu butelka wina. Komu w drogę temu śmiechu po pachy. Komu w drogę temu pieczona kukurydza, komu w drogę komu… --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Komu w drogę - temu czas.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         Ale dlaczego  -nie: temu przestrzeń? Komu w drogę temu przestrzeń. Komu w drogę temu świat. Tak, na to mogę się zgodzić bez oporów.

Czas jest powszechnie przyjętym ogranicznikiem, naszą wspólną ramą (chociaż kilka nacji ma poczucie czasu kolidujące z europejskimi wyobrażeniami). Nasze samoloty latają po naszym świecie zgodnie z jakoś przyjętymi czasowymi wytycznymi. Tymczasem, w będąc w drodze dobrze i miło byłoby się nie ograniczać.

Dlatego, - komu w drogę temu fanfary. Komu w drogę temu worek pieniędzy. Komu w drogę temu sprzyjający ludzie. Komu w drogę temu samochód…czy jakoś tak jeszcze. Można dodać coś od siebie. Proszę bardzo.

Komu w drogę temu klucz żurawi. Komu w drogę temu butelka wina. Komu w drogę temu śmiechu po pachy. Komu w drogę temu pieczona kukurydza, komu w drogę komu…

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Zaufanie do nóg (i Słupsk) #50
2020-09-20 21:45:32

Idę przez miasto tak pewnie , jakbym je znała od wieków. Jestem tu pierwszy raz. Nogi mnie same niosą, tak bardzo, że zaczynam w ufać moim nogom, że im wierzę absolutnie: ooo, wiedzą gdzie idą. Bo ja nie wiem. Idę. Idę szybko, lecz uważnie. Mijam panów żuli spędzających tu czas we wszelkich konfiguracjach: trzech na ławeczce z jednym piwkiem, jeden z trzema piwkami, w wersji: stanie w pustej bramie, spanie w pustej bramie, oraz: spacer neptyka, lub – zombie w bezruchu na środku deptaka. Jest tu ich zaskakująco wielu. Za dnia i w nocy. Za dnia i w nocy . Za dnia na ławkach przesiadują głównie młodzi ludzie. I są tacy piękni. Gapią się w komórki, gapią się na siebie, siedzą, leżą, miny mają zniesmaczone. A ja idę, mijam ich. Jestem w stanie zachwytu nad młodością. Każdą. Podejrzewam, że to kwestia pokoleniowa, dawno przestałam pielęgnować zniesmaczenie. Teraz chcę pogłębiać zachwyt. J Gdy  idę w jasnym świetle, slalom między kawiarnianymi stolikami potwierdza mój entuzjazm dla młodości. A Nogi mnie prowadzą. Jestem prowadzona przez nogi. Gdy idę w nocy czuję się zapopiekowana przez ciemność, nawet kiedy mijam panów, których jedynym światłem w tym życiu jest żar papierosa, trzymanego w drącej dłoni. Wracając z domówki o północy, wybieram trasę przez podwórka, sunę prosto przed siebie -  przecinam opustoszałe skwerki i ronda, nie oglądając się. Na nic. Uwielbiam to. Idę przez miasto tak pewnie , jakbym znała je od wieków. I może rzeczywiście znam wszystkie miasta świata, a może to po prostu … Słupsk. Czy darzysz swoje nogi niezachwianym zaufaniem? One, jeśli się nawet chwieję, to robią to przecież dla Ciebie … --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Idę przez miasto tak pewnie, jakbym je znała od wieków. Jestem tu pierwszy raz. Nogi mnie same niosą, tak bardzo, że zaczynam w ufać moim nogom, że im wierzę absolutnie: ooo, wiedzą gdzie idą. Bo ja nie wiem. Idę. Idę szybko, lecz uważnie. Mijam panów żuli spędzających tu czas we wszelkich konfiguracjach: trzech na ławeczce z jednym piwkiem, jeden z trzema piwkami, w wersji: stanie w pustej bramie, spanie w pustej bramie, oraz: spacer neptyka, lub – zombie w bezruchu na środku deptaka. Jest tu ich zaskakująco wielu. Za dnia i w nocy. Za dnia i w nocy.

Za dnia na ławkach przesiadują głównie młodzi ludzie. I są tacy piękni. Gapią się w komórki, gapią się na siebie, siedzą, leżą, miny mają zniesmaczone. A ja idę, mijam ich. Jestem w stanie zachwytu nad młodością. Każdą. Podejrzewam, że to kwestia pokoleniowa, dawno przestałam pielęgnować zniesmaczenie. Teraz chcę pogłębiać zachwyt. J

Gdy  idę w jasnym świetle, slalom między kawiarnianymi stolikami potwierdza mój entuzjazm dla młodości. A Nogi mnie prowadzą. Jestem prowadzona przez nogi.

Gdy idę w nocy czuję się zapopiekowana przez ciemność, nawet kiedy mijam panów, których jedynym światłem w tym życiu jest żar papierosa, trzymanego w drącej dłoni. Wracając z domówki o północy, wybieram trasę przez podwórka, sunę prosto przed siebie -  przecinam opustoszałe skwerki i ronda, nie oglądając się. Na nic. Uwielbiam to.

Idę przez miasto tak pewnie , jakbym znała je od wieków. I może rzeczywiście znam wszystkie miasta świata, a może to po prostu … Słupsk.

Czy darzysz swoje nogi niezachwianym zaufaniem?

One, jeśli się nawet chwieję, to robią to przecież dla Ciebie …

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Hadkie gadki #49
2020-09-13 12:40:05

Hadkie gadki Płynął znad kaw, wpływają w korytarze, strugają głupa przy zamkniętych drzwiach- wypełniają przestrzeń ludzi, osadzają niepotrzebne słowa w samym środku naszych głów. Ale to, co jest naprawdę hadkie – tak jkaby kłuje ciał od środka, przeszkadza Sygnalizuje - dysonans . Dysonans! . I wiadomo, że ktoś tu kręci. I akurat nie jestem to ja. Co do mnie mówisz, co do mnie mówisz… Co do ciebie mówie, co do ciebie mówie, co do ciebie mówi Co w ogóle mówię, co w ogóle mówię… Hadkie mogą być też sytuacje. Hadki jest film, który naprawdę jest hadki. Błahe treści. Wrogie treści. Niekoniecznie spępdzony czas Hadkiego na Podlasiu używana się często. Słowo zostało zaczerpnięte z języka ukraińskiego, albo białoruskiego, z szeroko pojętego lokalnego ruskiego. Żeby rozumieć jak to się stało – zajrzyj do historii regionu. Ciekawa jest. To, co hadkie jednak rozumiemy tu wszyscy. Szczególnie teraz. Ludzie zresztą trafiają hadkie od czasu ndo czasu Jacek Kaczmarski w utworze "Z XVI-wiecznym portretem trumiennym rozmowa" śpiewał: "A my nie z własnej winy, aż się przyznawać hadko, nie znamy już łaciny i z polskim nam niełatwo" Czytając "Ogniem i mieczem" często trafialiśmy na zwrot: "słuchać hadko"; Longin Podbipięta była w zamyśle Rusinem zamieszkującym Wielkim Księstwie Litewskim Redliński Edward. "Konopielka". Hadka – była zapleśniała czapki. Rozglądam się I widze, że to konkretne słowo może nigdy nie wyjść z użycia. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Hadkie gadki

Płynął znad kaw, wpływają w korytarze, strugają głupa przy zamkniętych drzwiach- wypełniają przestrzeń ludzi, osadzają niepotrzebne słowa w samym środku naszych głów. Ale to, co jest naprawdę hadkie – tak jkaby kłuje ciał od środka, przeszkadza

Sygnalizuje - dysonans . Dysonans! . I wiadomo, że ktoś tu kręci. I akurat nie jestem to ja.

Co do mnie mówisz, co do mnie mówisz… Co do ciebie mówie, co do ciebie mówie, co do ciebie mówi

Co w ogóle mówię, co w ogóle mówię…

Hadkie mogą być też sytuacje. Hadki jest film, który naprawdę jest hadki. Błahe treści. Wrogie treści. Niekoniecznie spępdzony czas

Hadkiego na Podlasiu używana się często. Słowo zostało zaczerpnięte z języka ukraińskiego, albo białoruskiego, z szeroko pojętego lokalnego ruskiego. Żeby rozumieć jak to się stało – zajrzyj do historii regionu. Ciekawa jest.

To, co hadkie jednak rozumiemy tu wszyscy. Szczególnie teraz.

Ludzie zresztą trafiają hadkie od czasu ndo czasu

Jacek Kaczmarski w utworze "Z XVI-wiecznym portretem trumiennym rozmowa" śpiewał:
"A my nie z własnej winy, aż się przyznawać hadko, nie znamy już łaciny i z polskim nam niełatwo"

Czytając "Ogniem i mieczem" często trafialiśmy na zwrot: "słuchać hadko";

Longin Podbipięta była w zamyśle Rusinem zamieszkującym Wielkim Księstwie Litewskim

Redliński Edward. "Konopielka". Hadka – była zapleśniała czapki.

Rozglądam się I widze, że to konkretne słowo może nigdy nie wyjść z użycia.

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Odporność? #48
2020-09-11 21:12:44

ODPORNOŚĆ Pływam w morzu witaminy C, pszczoły w tym roku robiły pyłek tylko dla mnie, ocet wrotyczowy nie ma przede mną tajemnic, a w powietrzu unoszą się eteryczne olejki. Stawiam na oregano, chwalę sobie kuchnię włoską, hoduję na parapecie zioła. Buduję swoją odporność. Buduję odporność. Przyglądam się z czułością plemieniu covidian i antycovidian I buduję odporność. Pakiety informacji z kraju i ze świata bombardują moją głowę, są wojny, są protesty, torturują bliźniego mego, uciekają przed czymś, gonią za czymś. A ja buduję odporność. Małe drobne niedogodności, plotka w pracy, awantura na drodze – buduję swoją odporność. Wychodzę na balkon i proszę słońce o promienie, żebym jak zmyślna roślina – na wszelkie dostępne sposoby budowała swoja odporność. Narzekania globalne, narzekania lokalne, narzekania domowe – rzeki treści, kwantowe strumienie, jak z naukowej animacji, odbijają się od mojego ciała. bo Zbudowałam swoją odporność. Cud. I co teraz? --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

ODPORNOŚĆ

Pływam w morzu witaminy C, pszczoły w tym roku robiły pyłek tylko dla mnie, ocet wrotyczowy nie ma przede mną tajemnic, a w powietrzu unoszą się eteryczne olejki. Stawiam na oregano, chwalę sobie kuchnię włoską, hoduję na parapecie zioła. Buduję swoją odporność. Buduję odporność. Przyglądam się z czułością plemieniu covidian i antycovidian I buduję odporność. Pakiety informacji z kraju i ze świata bombardują moją głowę, są wojny, są protesty, torturują bliźniego mego, uciekają przed czymś, gonią za czymś. A ja buduję odporność. Małe drobne niedogodności, plotka w pracy, awantura na drodze – buduję swoją odporność. Wychodzę na balkon i proszę słońce o promienie, żebym jak zmyślna roślina – na wszelkie dostępne sposoby budowała swoja odporność. Narzekania globalne, narzekania lokalne, narzekania domowe – rzeki treści, kwantowe strumienie, jak z naukowej animacji, odbijają się od mojego ciała.

bo

Zbudowałam swoją odporność.

Cud.

I co teraz?

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Lodówka - żeby mogła zmiana , to.... #47
2020-09-06 13:49:31

LODÓWKA W samo południe (najprawdopodobniej) gdy wakacyjne temperatury doprowadziły do wrzenia wodę w doniczkach na parapecie – popsuła się lodówka. Ale nie było mnie w domu, więc nic o tym nie wiedziałam. O północy lodówka jeszcze wydawała się być całkiem chłodna. Nie podejrzewałam niczego niezwykłego Aż rano. Wąska rzeka polodówkowej wody zmieniła moją dietę. Od tej chwili żyć będę inaczej.  Od tej chwili nie będę ufać lodówkom. Od tej chwili naprawdę zgodzę się z tym, co mówią, że mrożonki nie są wcale takie zdrowe. No zgoda. Dam sobie radę. A co się musi popsuć u Ciebie, żeby zmiana mogła … to co może zmiana. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

LODÓWKA

W samo południe (najprawdopodobniej) gdy wakacyjne temperatury doprowadziły do wrzenia wodę w doniczkach na parapecie – popsuła się lodówka. Ale nie było mnie w domu, więc nic o tym nie wiedziałam. O północy lodówka jeszcze wydawała się być całkiem chłodna. Nie podejrzewałam niczego niezwykłego

Aż rano. Wąska rzeka polodówkowej wody zmieniła moją dietę.

Od tej chwili żyć będę inaczej.  Od tej chwili nie będę ufać lodówkom. Od tej chwili naprawdę zgodzę się z tym, co mówią, że mrożonki nie są wcale takie zdrowe.

No zgoda.

Dam sobie radę.

A co się musi popsuć u Ciebie, żeby zmiana mogła … to co może zmiana.

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Pansen i mara senna - minibajka #46
2020-09-02 15:41:44

Mini bajka dla prawie dorosłych - Pansen i mara senna Czasami bardzo potrzebujemy bajek. Bez względu na to jak mocno jesteśmy dorośli. Dlatego przedstawiam Pansena. Dobrze jest wiedzieć, że istnieje taki pan. Pansen jest specjalistą od snów. Pojawia się tylko wtedy, gdy prosisz. Pojawia się tylko po to, aby wesprzeć dobre sny, podrasować marzenia senne, czasem pozarządzać snami na jawie. Zna też sposoby na najlepsze zasypianie. To jest bezcenne. Ale nie bez-senne. Pansen mieszka za górami za lasami, za miastami i za autostradami. Mieszka tak jakby sam, ale fachowiec od snów nie rozumie pojęcia samotności. Pansen pracuje dla Nocy, a jeśli trzeba - przemyka pomiędzy linią czasu dziennego i czasu nocnego. Jeśli teraz jest za twoim oknem ciemno i śnił ci się ostatni jakiś koniec świata – to nie przejmuj się. Jeśli zechcesz - Pansen sprawdzi, co lub kto - za tym stoi. I wywróci koniec świata na drugą stronę, a tam zawsze jest umiarkowany klimat, szumi spokojne morze,  wszelkie dźwięki i brzmienia przypominają delikatne dzwoneczki. Za słodko? Cóż… prawdziwa twarz mary sennej - jest niepowtarzalnie piękna. Dobranoc. --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Mini bajka dla prawie dorosłych - Pansen i mara senna

Czasami bardzo potrzebujemy bajek. Bez względu na to jak mocno jesteśmy dorośli. Dlatego przedstawiam Pansena. Dobrze jest wiedzieć, że istnieje taki pan.

Pansen jest specjalistą od snów. Pojawia się tylko wtedy, gdy prosisz. Pojawia się tylko po to, aby wesprzeć dobre sny, podrasować marzenia senne, czasem pozarządzać snami na jawie. Zna też sposoby na najlepsze zasypianie. To jest bezcenne. Ale nie bez-senne.

Pansen mieszka za górami za lasami, za miastami i za autostradami. Mieszka tak jakby sam, ale fachowiec od snów nie rozumie pojęcia samotności. Pansen pracuje dla Nocy, a jeśli trzeba - przemyka pomiędzy linią czasu dziennego i czasu nocnego.

Jeśli teraz jest za twoim oknem ciemno i śnił ci się ostatni jakiś koniec świata – to nie przejmuj się. Jeśli zechcesz - Pansen sprawdzi, co lub kto - za tym stoi. I wywróci koniec świata na drugą stronę, a tam zawsze jest umiarkowany klimat, szumi spokojne morze,  wszelkie dźwięki i brzmienia przypominają delikatne dzwoneczki. Za słodko? Cóż… prawdziwa twarz mary sennej - jest niepowtarzalnie piękna.

Dobranoc.

--- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie