Reportaż w Radiu Lublin

Żyjemy w ciągłym zabieganiu, z trudem znajdując czas na relaks i zamyślenie nad życiem. Kiedy przychodzi wieczór często sięgamy po telewizyjny pilot, by zagłuszyć własne myśli. A może lepiej zaparzyć herbatę, wyłączyć światło, nałożyć słuchawki i… znaleźć się w trochę innym świecie? Opowieści, które dla Was przygotowujemy, przedstawiają życie w rozmaitych jego przejawach.
Zapraszają reportażyści Radia Lublin.
Zachęcamy Słuchaczy do kontaktu z Redakcją Reportażu
pod numerem telefonu
(+48) 81 822-85-84

Kategorie:
Edukacja

Odcinki od najnowszych:

Mariusz Kamiński "Prawie wszystko o pisankach"
2021-04-04 11:58:09

Jest to dokument radiowy o prawie metafizycznym znaczeniu tradycji zdobienia jajek. Przenosi nas do odległych i współczesnych wierzeń i znaczeń zaklętych w jajku. Odwiedzamy starą, zabytkową wiejską chatę w lubelskim skansenie, gdzie pani kustosz snuje opowieści o roli jajka w ludowej tradycji i towarzyszymy paniom z klubu twórców ludowych z Puław, które w Ośrodku Kultury „Dom Chemika”, w cyklu „Spotkania ze sztuką ludową”, pokazują dzieciom jak tworzyć pisanki. Z kolei etnograf i eksperci z lubelskiego Muzeum Wsi Lubelskiej opowiadają o tradycji tworzenia pisanek i związanymi z nią obrzędami w Polsce. W audycji wykorzystano nagrania archiwalne poświęcone pisankom autorstwa Barbary Jurkiewicz i Bogumiły Nowickiej oraz fragmenty utworów wykonywanych przez zespół śpiewaczy z Niedrzwicy Kościelnej.

Jest to dokument radiowy o prawie metafizycznym znaczeniu tradycji zdobienia jajek. Przenosi nas do odległych i współczesnych wierzeń i znaczeń zaklętych w jajku. Odwiedzamy starą, zabytkową wiejską chatę w lubelskim skansenie, gdzie pani kustosz snuje opowieści o roli jajka w ludowej tradycji i towarzyszymy paniom z klubu twórców ludowych z Puław, które w Ośrodku Kultury „Dom Chemika”, w cyklu „Spotkania ze sztuką ludową”, pokazują dzieciom jak tworzyć pisanki. Z kolei etnograf i eksperci z lubelskiego Muzeum Wsi Lubelskiej opowiadają o tradycji tworzenia pisanek i związanymi z nią obrzędami w Polsce.

W audycji wykorzystano nagrania archiwalne poświęcone pisankom autorstwa Barbary Jurkiewicz i Bogumiły Nowickiej oraz fragmenty utworów wykonywanych przez zespół śpiewaczy z Niedrzwicy Kościelnej.

agnieszka czyżewska jacquemet "wirus i ja"
2021-03-31 10:07:11

"Moja walka z covidem"- taki tytuł książki ujrzała pani Grażyna na szarej szpitalnej ścianie pierwszej nocy spędzonej na oddziale zakaźnym w szpitalu powiatowym. Choć bardzo żle się czuła z trudnoscią oddychała i miała wysoką gorączę swoją wizję wzięła zupełnie na poważnie.  Gdy tylko poczuła się lepiej zaczęła notować wszystko co się działo w szpitalu. W taki sposób powstał dziennik choroby i pobytu w szpitalu powiatowym. Opowieść czasem śmieszna, ale częściej straszna. Szczególnie wtedy kiedy uświadomimy sobie, że autorka nie opisuje nic wyjątkowego.  Tak w dobie pandemi funkcjonuje nasza słuzba zdrowia nie tylko na poziomoe szpitali powiatowych.

"Moja walka z covidem"- taki tytuł książki ujrzała pani Grażyna na szarej szpitalnej ścianie pierwszej nocy spędzonej na oddziale zakaźnym w szpitalu powiatowym. Choć bardzo żle się czuła z trudnoscią oddychała i miała wysoką gorączę swoją wizję wzięła zupełnie na poważnie.  Gdy tylko poczuła się lepiej zaczęła notować wszystko co się działo w szpitalu. W taki sposób powstał dziennik choroby i pobytu w szpitalu powiatowym. Opowieść czasem śmieszna, ale częściej straszna. Szczególnie wtedy kiedy uświadomimy sobie, że autorka nie opisuje nic wyjątkowego.  Tak w dobie pandemi funkcjonuje nasza słuzba zdrowia nie tylko na poziomoe szpitali powiatowych.

Monika Malec "Sarny przychodzą nocą"
2021-03-29 23:00:00

W mediach głośno zrobiło się o sprawie saren, które zamieszkały na trawiastym lotnisku w Świdniku. Właściciel dzierżawionego terenu złożył wniosek do Sejmiku Województwa Lubelskiego o odstrzał zwierzyny. To spowodowało protest ludzi wrażliwych na ich los. Co się nimi stanie? Więcej w reportażu Moniki Malec "Sarny przychodzą nocą".

W mediach głośno zrobiło się o sprawie saren, które zamieszkały na trawiastym lotnisku w Świdniku. Właściciel dzierżawionego terenu złożył wniosek do Sejmiku Województwa Lubelskiego o odstrzał zwierzyny. To spowodowało protest ludzi wrażliwych na ich los. Co się nimi stanie? Więcej w reportażu Moniki Malec "Sarny przychodzą nocą".

Mariusz Kamiński "Ja też chcę być Małyszem"
2021-03-27 18:10:20

Jest to pełna humoru i refleksji nad ludzkim losem historia życia ponad 50-letniego starego kawalera. Jak sam mówi, nie ożenił się, ponieważ kandydatki nie nadawały się do prowadzenia domu. Wszystko potrafi zrobić sam, a robota pali mu się w rękach. Potrafi nie tylko ręcznie doić krowy i uprawiać pole, ale piecze placki, robi weki, gotuje obiady. Pan Janusz jest szczęśliwy i dodaje, że wszystko rodzi w radość.

Jest to pełna humoru i refleksji nad ludzkim losem historia życia ponad 50-letniego starego kawalera. Jak sam mówi, nie ożenił się, ponieważ kandydatki nie nadawały się do prowadzenia domu. Wszystko potrafi zrobić sam, a robota pali mu się w rękach. Potrafi nie tylko ręcznie doić krowy i uprawiać pole, ale piecze placki, robi weki, gotuje obiady. Pan Janusz jest szczęśliwy i dodaje, że wszystko rodzi w radość.

Czesława Borowik "Klucze do Goraja"
2021-03-26 17:36:29

O przywrócenie praw miejskich zabranych Gorajowi w 1869 roku zabiegali przede wszystkim sami mieszkańcy. W tym celu założyli stowarzyszenie. W grupie, która zainicjowała to byli: dwaj rolnicy, dwaj lekarze, były urzędnik skarbówki, ksiądz proboszcz i nauczycielka historii, dyrektorka szkoły. Tytułowe „klucze” pochodzą sprzed wieków, bo historia Goraja sięga XIV w., symbolizują wyobrażenie o ożywieniu życia w społeczności po latach marazmu. Elżbieta Skwiecińska-Żółw, Stanisław Żółw, mgr Dariusz Rybicki, dr Wojciech Miazga, inż. Stanisław Chorembała, dr Arkadiusz Niedoborek, mgr historii Elżbieta Różańska i ks. Tadeusz Bastrzyk. Autorka dziękuje Urzędowi Miasta i Gminy Goraj za udostępnienie materiałów z uroczystej sesji Rady Gminy. Realizacja reportażu Jarosław Gołofit.

O przywrócenie praw miejskich zabranych Gorajowi w 1869 roku zabiegali przede wszystkim sami mieszkańcy. W tym celu założyli stowarzyszenie. W grupie, która zainicjowała to byli: dwaj rolnicy, dwaj lekarze, były urzędnik skarbówki, ksiądz proboszcz i nauczycielka historii, dyrektorka szkoły. Tytułowe „klucze” pochodzą sprzed wieków, bo historia Goraja sięga XIV w., symbolizują wyobrażenie o ożywieniu życia w społeczności po latach marazmu.

Elżbieta Skwiecińska-Żółw, Stanisław Żółw, mgr Dariusz Rybicki, dr Wojciech Miazga, inż. Stanisław Chorembała, dr Arkadiusz Niedoborek, mgr historii Elżbieta Różańska i ks. Tadeusz Bastrzyk.

Autorka dziękuje Urzędowi Miasta i Gminy Goraj za udostępnienie materiałów z uroczystej sesji Rady Gminy.

Realizacja reportażu Jarosław Gołofit.

Mariusz Kamiński "Tam, gdzie rosną narcyzy i barwinek"
2021-03-21 13:13:03

W maju 1942 roku Niemcy dokonali pacyfikacji wsi Tuchanie, która obecnie należy do gminy Dubienka w powiecie chełmskim. Wieś zamieszkiwana była wówczas zarówno przez Polaków, jak i Ukraińców. W brutalny sposób hitlerowcy zamordowali około 60 osób, z których 38 kazali pochować na cmentarzu ewangelickim w pobliskim Radziejowie. Wśród ofiar byli zarówno Polacy, jak i Ukraińcy. Inni trafili na roboty do Niemiec albo do obozu na Majdanku. Dzisiaj żyje już niewielu świadków tego wydarzenia, jednak to dzięki nim i członkom rodzin ofiar oraz zaangażowaniu kilku urzędów i instytucji (IPN, Urząd Gminy Dubienka), udało się, na razie jeszcze nieoficjalnie (z uwagi na obostrzenia związane z COVID-19) upamiętnić zamordowanych. Jesienią 2020 roku, w miejscu ich spoczynku, na cmentarzu ewangelickim w Radziejowie powstał pomnik.

W maju 1942 roku Niemcy dokonali pacyfikacji wsi Tuchanie, która obecnie należy do gminy Dubienka w powiecie chełmskim. Wieś zamieszkiwana była wówczas zarówno przez Polaków, jak i Ukraińców. W brutalny sposób hitlerowcy zamordowali około 60 osób, z których 38 kazali pochować na cmentarzu ewangelickim w pobliskim Radziejowie. Wśród ofiar byli zarówno Polacy, jak i Ukraińcy. Inni trafili na roboty do Niemiec albo do obozu na Majdanku. Dzisiaj żyje już niewielu świadków tego wydarzenia, jednak to dzięki nim i członkom rodzin ofiar oraz zaangażowaniu kilku urzędów i instytucji (IPN, Urząd Gminy Dubienka), udało się, na razie jeszcze nieoficjalnie (z uwagi na obostrzenia związane z COVID-19) upamiętnić zamordowanych. Jesienią 2020 roku, w miejscu ich spoczynku, na cmentarzu ewangelickim w Radziejowie powstał pomnik.

agnieszka czyżewska jacquemet "dziennik obywatelski"
2021-03-17 20:04:28

Dziennik  Wschodni największa regionalna gazeta Lubelszczyzny  idzie do  likwidacji. Byłam na pikiecie w jego obronie rozmawiałam ze wszystkimi  zainteresowanymi stronami.  Wszystko wskazuje na to że ten konflikt to  coś więcej niż prywatna wojna biznesmena z redaktorem. Cala sytuacja  wiele mówi o istniejących od zawsze napięciach i zależnościach  powstających w trójkącie władzy, pieniędzy i mediów, które chcą być niezależne.

Dziennik  Wschodni największa regionalna gazeta Lubelszczyzny  idzie do  likwidacji. Byłam na pikiecie w jego obronie rozmawiałam ze wszystkimi  zainteresowanymi stronami.  Wszystko wskazuje na to że ten konflikt to  coś więcej niż prywatna wojna biznesmena z redaktorem. Cala sytuacja  wiele mówi o istniejących od zawsze napięciach i zależnościach  powstających w trójkącie władzy, pieniędzy i mediów, które chcą być niezależne.

Mariusz Kamiński „Lubelski marzec ‘68’’
2021-03-14 12:34:22

W tym roku przypada 53 rocznica studenckich protestów na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego, które Służba Bezpieczeństwa i Milicja Obywatelska, spacyfikowały w marcu 1968 roku. Przyczyną zajść było zdjęcie ze sceny Teatru Narodowego „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka. Władze Polski Ludowej uznały, że niektóre fragmenty spektaklu mają wymowę antyradziecką. W ruch poszły pałki milicyjne, zatrzymano wiele osób. Do podobnych rozruchów doszło w dużych miastach. W reportażu o tym, co działo się wówczas w Lublinie, opowiedzą uczestnicy wydarzeń. Między innymi o tym jak wyglądały działania związane z przygotowaniem manifestacji przed Chatką Żaka w dniu 11 marca, o kulisach pojawienia się Radia Wolna Europa "na fali" Radia Akademickiego w domach studenta w miasteczku uniwersyteckim, czy o tym jak na wiecu w sali kinowej Chatki Żaka powstawała rezolucja. Poza tym mowa będzie o represjach, które spotkały uczestników zajść.

W tym roku przypada 53 rocznica studenckich protestów na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego, które Służba Bezpieczeństwa i Milicja Obywatelska, spacyfikowały w marcu 1968 roku. Przyczyną zajść było zdjęcie ze sceny Teatru Narodowego „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka. Władze Polski Ludowej uznały, że niektóre fragmenty spektaklu mają wymowę antyradziecką. W ruch poszły pałki milicyjne, zatrzymano wiele osób. Do podobnych rozruchów doszło w dużych miastach. W reportażu o tym, co działo się wówczas w Lublinie, opowiedzą uczestnicy wydarzeń. Między innymi o tym jak wyglądały działania związane z przygotowaniem manifestacji przed Chatką Żaka w dniu 11 marca, o kulisach pojawienia się Radia Wolna Europa "na fali" Radia Akademickiego w domach studenta w miasteczku uniwersyteckim, czy o tym jak na wiecu w sali kinowej Chatki Żaka powstawała rezolucja. Poza tym mowa będzie o represjach, które spotkały uczestników zajść.

Mariusz Kamiński "Eksplozja"
2021-03-08 11:26:19

12 września 1943 roku oddział partyzancki Batalionów Chłopskich wysadził pociąg z amunicją pod Gołębiem. Kilka dni później, 17 września w południe, tym razem AK-owcy umieścili bombę w wagonie z amunicją (prawdopodobnie ocalałym z tej pierwszej akcji) w Dęblinie. Celem było wysadzenie mostu na Wieprzu, aby utrudnić Niemcom wysyłanie zaopatrzenie na front wschodni. Niestety skład zatrzymał się przy ul. Warszawskiej w Dęblinie. W wyniku wybuchu przypadkowo zginęło 7 polskich robotników drogowych, którzy w pobliżu brukowali szosę, a kilku zostało rannych. Jakie były kulisy tego wydarzenia, co przetrwało w pamięci mieszkańców i co wiedzą na jego temat regionaliści, o tym usłyszą państwo w reportażu.

12 września 1943 roku oddział partyzancki Batalionów Chłopskich wysadził pociąg z amunicją pod Gołębiem. Kilka dni później, 17 września w południe, tym razem AK-owcy umieścili bombę w wagonie z amunicją (prawdopodobnie ocalałym z tej pierwszej akcji) w Dęblinie. Celem było wysadzenie mostu na Wieprzu, aby utrudnić Niemcom wysyłanie zaopatrzenie na front wschodni. Niestety skład zatrzymał się przy ul. Warszawskiej w Dęblinie. W wyniku wybuchu przypadkowo zginęło 7 polskich robotników drogowych, którzy w pobliżu brukowali szosę, a kilku zostało rannych. Jakie były kulisy tego wydarzenia, co przetrwało w pamięci mieszkańców i co wiedzą na jego temat regionaliści, o tym usłyszą państwo w reportażu.

Mariusz Kamiński "I poszedł ksiądz na wojnę"
2021-03-08 10:30:43

5 marca 1940 roku, a więc 81 lat temu, władze radzieckie podjęły uchwałę, którą podpisał Józef Stalin, o rozstrzelaniu polskich jeńców wojennych przebywających w sowieckich obozach, po ataku na Polskę 17 IX 1939 r. Wśród ofiar znaleźli się kapelani wojskowi różnych wyznań. Jednym z nich był ks. Józef Czemerajda, który zanim został zmobilizowany, przez blisko 10 lat pełnił posługę w kilku parafiach na Ziemi Lubelskiej (Wożuczyn, Zakrzówek, Częstoborowice i Czartowiec). Mieszkańcy zapamiętali go jak z najlepszej strony jako dobrego księdza, ale też gospodarza. W 2009 roku ks. Czemerajda znalazł wśród księży zgłoszonych na kandydatów do procesu beatyfikacyjnego Męczenników Wschodu „Katyń 1940”. Od wielu lat jego historię zgłębia ks. Wiesław Szewczuk, obecnie proboszcz jednej z parafii w Kraśniku,  który pochodzi z Czartowca. Przygotowuje książkę, nagrywa i spisuje relacje świadków. O losach księdza Czemerajdy usłyszą państwo w reportażu. Odwiedzamy też miejsca z nim związane.

5 marca 1940 roku, a więc 81 lat temu, władze radzieckie podjęły uchwałę, którą podpisał Józef Stalin, o rozstrzelaniu polskich jeńców wojennych przebywających w sowieckich obozach, po ataku na Polskę 17 IX 1939 r. Wśród ofiar znaleźli się kapelani wojskowi różnych wyznań. Jednym z nich był ks. Józef Czemerajda, który zanim został zmobilizowany, przez blisko 10 lat pełnił posługę w kilku parafiach na Ziemi Lubelskiej (Wożuczyn, Zakrzówek, Częstoborowice i Czartowiec). Mieszkańcy zapamiętali go jak z najlepszej strony jako dobrego księdza, ale też gospodarza. W 2009 roku ks. Czemerajda znalazł wśród księży zgłoszonych na kandydatów do procesu beatyfikacyjnego Męczenników Wschodu „Katyń 1940”. Od wielu lat jego historię zgłębia ks. Wiesław Szewczuk, obecnie proboszcz jednej z parafii w Kraśniku,  który pochodzi z Czartowca. Przygotowuje książkę, nagrywa i spisuje relacje świadków. O losach księdza Czemerajdy usłyszą państwo w reportażu. Odwiedzamy też miejsca z nim związane.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie