naTemat.pl

Zapraszamy do odsłuchu naszych programów:
- MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE
- ALLEGRO MA NON TROPPO, CZYLI GODZINA Z JACKIEM
- poliTyka
- HALLO HALLER
- REKLAMIARA
- TALK SLOW
- ZDROWIE BEZ CENZURY
- TYPIARA OD TYPÓW


Odcinki od najnowszych:

poliTYka #66 | Pegasus. Krzysztof Kwiatkowski o kulisach ataku służb na NIK
2022-02-07 18:00:00

Ponad 6 tys. ataków na więcej niż 500 urządzeń mobilnych – to skala włamań Pegasusem na urządzenia kontrolerów NIK, o której informuje sama Najwyższa Izba Kontroli. Były prezes NIK w podcaście Anny Dryjańskiej poliTYka odnosi się do tych ustaleń i tłumaczy dlaczego – jego zdaniem – służby wzięły na celownik tę instytucję. – Niezależnie od skali (…) możemy mówić o skandalu. Dziś cała narracja PiS–u, że podsłuchiwano wyłącznie groźnych przestępców, legła w gruzach – mówi Krzysztof Kwiatkowski w podcaście poliTYka. Senator przypomina, że program antyterrorystyczny Pegasus może wymagać wielokrotnych instalacji na danym smartfonie, jeśli rozładowuje się bateria lub użytkownik telefonu sam go wyłącza. Sen. Kwiatkowski dodaje, że kontrolerzy NIK byli szczególnie intensywnie inwigilowani w czasie, gdy patrzyli rządowi na ręce ws. wydawania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości i organizacji wyborów kopertowych (przypomnijmy: ofiarą ataku Pegasusem jest m.in. prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła śledztwo w sprawie głosowania korespondencyjnego). – Osoba która dokonała tego ataku ma bieżący wgląd w akta kontroli, które tworzy kontroler w trakcie trwania czynności – wyjaśnia były prezes NIK. Jak mówi Kwiatkowski nasłuch i podgląd działań kontrolerów stwarza poważne ryzyko, że kontrolowani przygotują się, by zgodnie mataczyć na temat objęty kontrolą – np. uzgodnią fałszywe zeznania. Senator odniósł się także do oświadczenia rzecznika ministra Mariusza Kamińskiego , który zarzucił brak wiarygodności prezesowi NIK Marianowi Banasiowi (PiS próbuje uchylić mu immunitet) i samemu Kwiatkowskiemu (zarzucono mu ustawianie konkursów w NIK). – Życzę przedstawicielom służb specjalnych by zachowali się tak jak ja. Gdy pojawiły się wątpliwości natychmiast wystąpiłem do prokuratury, by skierowała sprawę do sądu, bo powiedziałem, że zarzuty są nieprawdziwe – mówi Krzysztof Kwiatkowski i przypomina, że zrzekł się immunitetu, by sprawa mogła zostać zbadana w sposób jawny i wyczerpujący.

Ponad 6 tys. ataków na więcej niż 500 urządzeń mobilnych – to skala włamań Pegasusem na urządzenia kontrolerów NIK, o której informuje sama Najwyższa Izba Kontroli. Były prezes NIK w podcaście Anny Dryjańskiej poliTYka odnosi się do tych ustaleń i tłumaczy dlaczego – jego zdaniem – służby wzięły na celownik tę instytucję.

– Niezależnie od skali (…) możemy mówić o skandalu. Dziś cała narracja PiS–u, że podsłuchiwano wyłącznie groźnych przestępców, legła w gruzach – mówi Krzysztof Kwiatkowski w podcaście poliTYka. Senator przypomina, że program antyterrorystyczny Pegasus może wymagać wielokrotnych instalacji na danym smartfonie, jeśli rozładowuje się bateria lub użytkownik telefonu sam go wyłącza.

Sen. Kwiatkowski dodaje, że kontrolerzy NIK byli szczególnie intensywnie inwigilowani w czasie, gdy patrzyli rządowi na ręce ws. wydawania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości i organizacji wyborów kopertowych (przypomnijmy: ofiarą ataku Pegasusem jest m.in. prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła śledztwo w sprawie głosowania korespondencyjnego).

– Osoba która dokonała tego ataku ma bieżący wgląd w akta kontroli, które tworzy kontroler w trakcie trwania czynności – wyjaśnia były prezes NIK.

Jak mówi Kwiatkowski nasłuch i podgląd działań kontrolerów stwarza poważne ryzyko, że kontrolowani przygotują się, by zgodnie mataczyć na temat objęty kontrolą – np. uzgodnią fałszywe zeznania.

Senator odniósł się także do oświadczenia rzecznika ministra Mariusza Kamińskiego, który zarzucił brak wiarygodności prezesowi NIK Marianowi Banasiowi (PiS próbuje uchylić mu immunitet) i samemu Kwiatkowskiemu (zarzucono mu ustawianie konkursów w NIK).

– Życzę przedstawicielom służb specjalnych by zachowali się tak jak ja. Gdy pojawiły się wątpliwości natychmiast wystąpiłem do prokuratury, by skierowała sprawę do sądu, bo powiedziałem, że zarzuty są nieprawdziwe – mówi Krzysztof Kwiatkowski i przypomina, że zrzekł się immunitetu, by sprawa mogła zostać zbadana w sposób jawny i wyczerpujący.

GODZINA Z JACKIEM #47 | Jacek Żakowski: Gigantyczną rolę w Polsce gra rosyjska agentura
2022-02-07 10:58:14

Gościem najnowszego odcinka podcastu Jacka Pałasińskiego "Allegro ma non troppo" jest Jacek Żakowski. Rozmowa ze znanym publicystą dotyczyła m. in. stanu polskiego państwa i zagrożeń dla naszej niepodległości, kondycji branży medialnej oraz szans na pozytywne zmiany w najbliższych latach. Zapraszamy do słuchania, oglądania i komentowania.

Gościem najnowszego odcinka podcastu Jacka Pałasińskiego "Allegro ma non troppo" jest Jacek Żakowski. Rozmowa ze znanym publicystą dotyczyła m. in. stanu polskiego państwa i zagrożeń dla naszej niepodległości, kondycji branży medialnej oraz szans na pozytywne zmiany w najbliższych latach. Zapraszamy do słuchania, oglądania i komentowania.

REKLAMIARA #16 | „Sukces uwalniał cię od reżimu". Rafał Baran o marzeniach z młodości
2022-02-07 10:51:49

Gościem kolejnego odcinka podcastu "Reklamiara" prowadzonego przez Martę Macke jest Rafał Baran z agencji Bridge2Fun, wieloletni prezes sieciowej agencji Grey. Rafał Baran związany jest też z branżą rozrywkową, był prezesem 4fun Media, pracował również m.in. w Sony Music Entertainment. Jak wspomina gość "Reklamiary", w młodości marzył o studiowaniu na łódzkiej Filmówce.  - Wiadomo, że Filmówka jest sławna, a na dodatek jeszcze w latach 80. i wcześniej to właśnie zawody artystyczne lub bycie sportowcem i odnoszenie jakiegoś sukcesu uwalniało cię od reżimu, można było podróżować po świecie. Jak odnosiłeś sukces, mogłeś prowadzić życie bardziej kolorowe niż reszta społeczeństwa - opowiada. Wraz z nadejściem lat 90. w nowej rzeczywistości zaczęły powstawać zarówno komercyjne media, jak i agencje reklamowe.  - Zaczęły otwierać się kolejne oddziały różnych firm, które były związane sposób bezpośredni i pośredni z przemysłem rozrywkowym czy mediowym. Bo przemysł reklamowy jest również zaliczany przez raporty firm consultingowych do części przemysłu rozrywkowego - tłumaczy.  Na pytania Marty Macke dotyczące przetargów, w których agencje muszą startować aby rozwijać i utrzymywać swój biznes Rafał Baran odpowiada, że prowadzenie agencji reklamowej przypomina napełniane dziurawego wiadra, a przetarg - zgodnie z prawem Murphy'ego - zawsze przychodzi nie w porę.

Gościem kolejnego odcinka podcastu "Reklamiara" prowadzonego przez Martę Macke jest Rafał Baran z agencji Bridge2Fun, wieloletni prezes sieciowej agencji Grey. Rafał Baran związany jest też z branżą rozrywkową, był prezesem 4fun Media, pracował również m.in. w Sony Music Entertainment.

Jak wspomina gość "Reklamiary", w młodości marzył o studiowaniu na łódzkiej Filmówce.  - Wiadomo, że Filmówka jest sławna, a na dodatek jeszcze w latach 80. i wcześniej to właśnie zawody artystyczne lub bycie sportowcem i odnoszenie jakiegoś sukcesu uwalniało cię od reżimu, można było podróżować po świecie. Jak odnosiłeś sukces, mogłeś prowadzić życie bardziej kolorowe niż reszta społeczeństwa - opowiada. Wraz z nadejściem lat 90. w nowej rzeczywistości zaczęły powstawać zarówno komercyjne media, jak i agencje reklamowe.  - Zaczęły otwierać się kolejne oddziały różnych firm, które były związane sposób bezpośredni i pośredni z przemysłem rozrywkowym czy mediowym. Bo przemysł reklamowy jest również zaliczany przez raporty firm consultingowych do części przemysłu rozrywkowego - tłumaczy.  Na pytania Marty Macke dotyczące przetargów, w których agencje muszą startować aby rozwijać i utrzymywać swój biznes Rafał Baran odpowiada, że prowadzenie agencji reklamowej przypomina napełniane dziurawego wiadra, a przetarg - zgodnie z prawem Murphy'ego - zawsze przychodzi nie w porę.

Typiara od typów #5 | Czym jest orbiting?
2022-02-04 17:15:24

Już się nie spotykacie, ale on wciąż ogląda twoje relacje na Instagramie i lajkuje zdjęcia? Lepiej zapoznaj się z funkcją "zablokuj".

Już się nie spotykacie, ale on wciąż ogląda twoje relacje na Instagramie i lajkuje zdjęcia? Lepiej zapoznaj się z funkcją "zablokuj".

Hallo Haller #22 | Alicja Defratyka "PiS doszedł do władzy, zaczęło się pojawiać tyle kłamstw. Liczbami można wiele odkłamać"
2022-02-02 19:00:00

W najnowszym odcinku "Hallo Haller" gościem prowadzącej Doroty Haller jest Alicja Defratyka – ekonomistka i autorka projektu "ciekaweliczby.pl", która opowie o swojej pasji do liczb oraz o tym, jak można za ich pomocą ciekawie przedstawiać rzeczywistość.  Alicja Defratyka na początku opowiedziała o swojej "drodze do miłości do liczb".– Ta droga jest długa i dość konsekwentna. Już w szkole podstawowej moim ulubionym przedmiotem była matematyka i wszystkie przedmioty ścisłe – opowiada.  – Nauczyłam się liczyć bardzo wcześnie dzięki tacie, który mnie nauczył tabliczki mnożenia, kiedy miałam kilka lat. Potem poszłam do klasy o profilu matematyczno-fizycznym. Zawsze startowałam w konkursach i olimpiadach matematycznych, więc te liczby były ze mną od zawsze – objaśnia.  Defratyka w kolejnym etapie swojej edukacji skończyła Szkołę Główną Handlową w Warszawie. – Mam nadzieję, że to, co się dzieje teraz, spowoduje, że wszyscy przejdziemy taki przyspieszony  kurs z ekonomii. Bolesny, ale konieczny. Jak jest dobrze, to nikt nie chce się interesować za bardzo tymi tematami, dopiero jak coś się zawali, kiedy odczujemy to na własnej skórze, to wtedy zaczynamy się bardziej interesować – ocenia rozmówczyni Doroty Haller.  – I widzimy teraz, że każdy interesuje się Polskim Ładem. Każdy chce wiedzieć, ile w końcu dostanie tej pensji, czy będzie miał wyrównanie, czy skorzysta z ulgi – zauważa Defratyka.  Rozwijając kwestię chaosu, jaki powstał wokół tego programu, ekonomistka podkreśla: – To jest trochę tak, jak mówił kiedyś pan Fogiel, że PiS nie współpracuje z ekspertami, bo eksperci nie chcieli realizować ich programu, więc jak mają takich "ekspertów", którzy nie wiedzą, jak to się robi, to właśnie mamy, to co mamy.  Defratyka stwierdziła, że "PiS zadłuża Polskę". – Przez te wszystkie 500+, emerytury+, miliardy będące poza budżetem, który są pod kontrolą parlamentu, w gestii premiera – wymienia.  Nowe odcinki rozmów z inspirującymi kobietami ukazują się w każdą środę o 20.00 na stronie głównej naTemat.pl, naszym kanale YouTube i Spotify.

W najnowszym odcinku "Hallo Haller" gościem prowadzącej Doroty Haller jest Alicja Defratyka – ekonomistka i autorka projektu "ciekaweliczby.pl", która opowie o swojej pasji do liczb oraz o tym, jak można za ich pomocą ciekawie przedstawiać rzeczywistość.  Alicja Defratyka na początku opowiedziała o swojej "drodze do miłości do liczb".– Ta droga jest długa i dość konsekwentna. Już w szkole podstawowej moim ulubionym przedmiotem była matematyka i wszystkie przedmioty ścisłe – opowiada.  – Nauczyłam się liczyć bardzo wcześnie dzięki tacie, który mnie nauczył tabliczki mnożenia, kiedy miałam kilka lat. Potem poszłam do klasy o profilu matematyczno-fizycznym. Zawsze startowałam w konkursach i olimpiadach matematycznych, więc te liczby były ze mną od zawsze – objaśnia.  Defratyka w kolejnym etapie swojej edukacji skończyła Szkołę Główną Handlową w Warszawie. – Mam nadzieję, że to, co się dzieje teraz, spowoduje, że wszyscy przejdziemy taki przyspieszony  kurs z ekonomii. Bolesny, ale konieczny. Jak jest dobrze, to nikt nie chce się interesować za bardzo tymi tematami, dopiero jak coś się zawali, kiedy odczujemy to na własnej skórze, to wtedy zaczynamy się bardziej interesować – ocenia rozmówczyni Doroty Haller.  – I widzimy teraz, że każdy interesuje się Polskim Ładem. Każdy chce wiedzieć, ile w końcu dostanie tej pensji, czy będzie miał wyrównanie, czy skorzysta z ulgi – zauważa Defratyka.  Rozwijając kwestię chaosu, jaki powstał wokół tego programu, ekonomistka podkreśla: – To jest trochę tak, jak mówił kiedyś pan Fogiel, że PiS nie współpracuje z ekspertami, bo eksperci nie chcieli realizować ich programu, więc jak mają takich "ekspertów", którzy nie wiedzą, jak to się robi, to właśnie mamy, to co mamy.  Defratyka stwierdziła, że "PiS zadłuża Polskę". – Przez te wszystkie 500+, emerytury+, miliardy będące poza budżetem, który są pod kontrolą parlamentu, w gestii premiera – wymienia.  Nowe odcinki rozmów z inspirującymi kobietami ukazują się w każdą środę o 20.00 na stronie głównej naTemat.pl, naszym kanale YouTube i Spotify.

poliTYka #65 | Posłanka Lewicy komentuje zatrzymanie Maty: "Zdarzało mi się zapalić jointa, to nic złego"
2022-01-31 16:39:03

Kilka dni temu policja zatrzymała Matę za posiadanie 1,5 g marihuany. Znanemu raperowi grożą 3 lata więzienia za to, mógł zapalić skręta. Sprawę w podcaście poliTYka komentuje posłanka Paulina Matysiak (Lewica, Razem).  Posłanka Paulina Matysiak jest wiceprzewodniczącą Parlamentarnego Zespołu ds. Legalizacji Marihuany. W podcaście poliTYka, prowadzonym przez Annę Dryjańską, skomentowała zatrzymanie Maty.  Przy popularnym raperze, znanym także jako Skute Bobo, funkcjonariusze policji znaleźli 1,5 grama trawki, a następnie przeszukali jego mieszkanie. Muzyk może trafić na 3 lata do więzienia. Parlamentarzystka mówi jasno, że sama od czasu do czasu próbuje marihuany.  – Nie palę na co dzień, ale tak, oczywiście, zdarzało mi się zapalić jointa, zdarzyło mi się zjeść ciasteczka z marihuaną, nie widzę w tym nic złego – mówi naTemat.pl posłanka Paulina Matysiak. Zespół parlamentarny ds. marihuany, któremu szefuje posłanka Beata Maciejewska (Nowa Lewica), składa się z 18 osób. Oprócz posłanek i posłów Lewicy zasiadają w nim także politycy Konfederacji, Koalicji Obywatelskiej, PPS i Polskich Spraw.  – Jest to sojusz dość zaskakujący, bo patrząc na to, w jakich sprawach bardzo często się między sobą nie zgadzamy, to akurat kwestia legalizacja marihuany (...) to sprawa, która nas łączy – mówi posłanka z Kutna. I dodaje, że istnieje także drugi zespół, założony przez posła Sośnierza, który zajmuje się marihuaną medyczną.  Zarzuty dla młodych ludzi (i już nie tak młodych) za posiadanie marihuany na własny użytek, posłanka Matysiak uważa za absurdalne. – Takich spraw, takich sytuacji być nie powinno – ocenia członkini klubu Lewicy.  Polityczka uważa, że wpadka Maty może się przysłużyć sprawie legalizacji marihuany, która jest mniej szkodliwa od powszechnie dostępnego alkoholu.  – Nikt nie nagłaśnia sytuacji, gdy za pół grama, za półtora grama, za gram marihuany w kieszeni zostaje zatrzymana Katarzyna w Poznaniu, Szymon w Bydgoszczy czy Karol w Kutnie. Nikt nie będzie o tych osobach pisał, nie będzie to wydarzenie, nie będzie to sprawa, którą politycy od prawa do lewa będą komentować – mówi posłanka Paulina Matysiak.  Więcej dowiesz się z podcastu poliTYka.

Kilka dni temu policja zatrzymała Matę za posiadanie 1,5 g marihuany. Znanemu raperowi grożą 3 lata więzienia za to, mógł zapalić skręta. Sprawę w podcaście poliTYka komentuje posłanka Paulina Matysiak (Lewica, Razem).  Posłanka Paulina Matysiak jest wiceprzewodniczącą Parlamentarnego Zespołu ds. Legalizacji Marihuany. W podcaście poliTYka, prowadzonym przez Annę Dryjańską, skomentowała zatrzymanie Maty.  Przy popularnym raperze, znanym także jako Skute Bobo, funkcjonariusze policji znaleźli 1,5 grama trawki, a następnie przeszukali jego mieszkanie. Muzyk może trafić na 3 lata do więzienia. Parlamentarzystka mówi jasno, że sama od czasu do czasu próbuje marihuany.  – Nie palę na co dzień, ale tak, oczywiście, zdarzało mi się zapalić jointa, zdarzyło mi się zjeść ciasteczka z marihuaną, nie widzę w tym nic złego – mówi naTemat.pl posłanka Paulina Matysiak. Zespół parlamentarny ds. marihuany, któremu szefuje posłanka Beata Maciejewska (Nowa Lewica), składa się z 18 osób. Oprócz posłanek i posłów Lewicy zasiadają w nim także politycy Konfederacji, Koalicji Obywatelskiej, PPS i Polskich Spraw.  – Jest to sojusz dość zaskakujący, bo patrząc na to, w jakich sprawach bardzo często się między sobą nie zgadzamy, to akurat kwestia legalizacja marihuany (...) to sprawa, która nas łączy – mówi posłanka z Kutna. I dodaje, że istnieje także drugi zespół, założony przez posła Sośnierza, który zajmuje się marihuaną medyczną.  Zarzuty dla młodych ludzi (i już nie tak młodych) za posiadanie marihuany na własny użytek, posłanka Matysiak uważa za absurdalne. – Takich spraw, takich sytuacji być nie powinno – ocenia członkini klubu Lewicy.  Polityczka uważa, że wpadka Maty może się przysłużyć sprawie legalizacji marihuany, która jest mniej szkodliwa od powszechnie dostępnego alkoholu.  – Nikt nie nagłaśnia sytuacji, gdy za pół grama, za półtora grama, za gram marihuany w kieszeni zostaje zatrzymana Katarzyna w Poznaniu, Szymon w Bydgoszczy czy Karol w Kutnie. Nikt nie będzie o tych osobach pisał, nie będzie to wydarzenie, nie będzie to sprawa, którą politycy od prawa do lewa będą komentować – mówi posłanka Paulina Matysiak.  Więcej dowiesz się z podcastu poliTYka.

GODZINA Z JACKIEM #46 |"Róbmy swoje". Maciej Stuhr o tym, jak wielką sprawą jest WOŚP
2022-01-30 10:00:00

Gościem kolejnego odcinka podcastu "Allegro ma non troppo, czyli godzina  z Jackiem" był aktor Maciej Stuhr. W rozmowie z Jackiem Pałasińskim  mówił jednak nie tylko o aktorstwie, ale także o tych takich aspektach  jego życia, z których mniej go znamy. Stuhr opowiedział o tym, że jest  dyplomowanym psychologiem, choć nigdy nie praktykował w zawodzie oraz  swoim zaangażowaniu w WOŚP.  Prowadzący podcast Jacek Pałasiński pytał aktora między innymi o to, czy  wybrał takie studia, aby rozwiązać swoje problemy, jak to czasem robią  osoby, które wybierają ten kierunek. Maciej Stuhr skończył powiem  psychologię. Jak mówił, nie było to jego przypadek. Studia wybrał z  innego powodu.  – Zależało mi na kierunku humanistycznym, szeroko zajmującym się  humanistyką. W roku 1994, kiedy zdałem maturę, psychologia na  Uniwersytecie Jagiellońskim jako chyba pierwsza w Polsce wprowadziła  system, że to student mógł sobie wybierać przedmioty – opowiadał o tym  wyborze aktor. Stuhrowi bardzo taki pomysł się podobał, gdyż o takie  studnia mu chodziło. Chciał bowiem poszerzyć swoje horyzonty, ale  niekoniecznie zdobyć przy tym zawód psychologa. Aktor podkreślił, że  choć nie praktykował zawodu, to czasem bardziej lubi słuchać niż mówić.  Innym tematem poruszonym podczas rozmowy były jego aktorskie początki.  Stuhr opowiadał, że nigdy nie chciał zacząć swojej kariery jako ktoś,  kto dużo o sobie mówi, choć jeszcze nic nie zrobił. – Postanowiłem  zacząć zupełnie odwrotnie, stąd też kabaret. Żeby najpierw dużo zrobić, a  potem może zaczną mówić – tłumaczył. Zastrzegł jednak, że choć  aktorstwo było od zawsze jego marzeniem, to na początku swojej drogi,  nie mówił o tym tak jednoznacznie. – Trochę byłem zażenowany mówieniem o  tym – dodał. Chciał najpierw pokazać, co potrafi.

Gościem kolejnego odcinka podcastu "Allegro ma non troppo, czyli godzina  z Jackiem" był aktor Maciej Stuhr. W rozmowie z Jackiem Pałasińskim  mówił jednak nie tylko o aktorstwie, ale także o tych takich aspektach  jego życia, z których mniej go znamy. Stuhr opowiedział o tym, że jest  dyplomowanym psychologiem, choć nigdy nie praktykował w zawodzie oraz  swoim zaangażowaniu w WOŚP.  Prowadzący podcast Jacek Pałasiński pytał aktora między innymi o to, czy  wybrał takie studia, aby rozwiązać swoje problemy, jak to czasem robią  osoby, które wybierają ten kierunek. Maciej Stuhr skończył powiem  psychologię. Jak mówił, nie było to jego przypadek. Studia wybrał z  innego powodu.  – Zależało mi na kierunku humanistycznym, szeroko zajmującym się  humanistyką. W roku 1994, kiedy zdałem maturę, psychologia na  Uniwersytecie Jagiellońskim jako chyba pierwsza w Polsce wprowadziła  system, że to student mógł sobie wybierać przedmioty – opowiadał o tym  wyborze aktor. Stuhrowi bardzo taki pomysł się podobał, gdyż o takie  studnia mu chodziło. Chciał bowiem poszerzyć swoje horyzonty, ale  niekoniecznie zdobyć przy tym zawód psychologa. Aktor podkreślił, że  choć nie praktykował zawodu, to czasem bardziej lubi słuchać niż mówić.  Innym tematem poruszonym podczas rozmowy były jego aktorskie początki.  Stuhr opowiadał, że nigdy nie chciał zacząć swojej kariery jako ktoś,  kto dużo o sobie mówi, choć jeszcze nic nie zrobił. – Postanowiłem  zacząć zupełnie odwrotnie, stąd też kabaret. Żeby najpierw dużo zrobić, a  potem może zaczną mówić – tłumaczył. Zastrzegł jednak, że choć  aktorstwo było od zawsze jego marzeniem, to na początku swojej drogi,  nie mówił o tym tak jednoznacznie. – Trochę byłem zażenowany mówieniem o  tym – dodał. Chciał najpierw pokazać, co potrafi.

Typiara od typów #4 | Czym są "cyfrowe okruszki" w randkowaniu?
2022-01-29 14:09:11

Niby nie macie kontaktu, ale jednak trochę macie. Niby nie chce z tobą być, ale w jakimś sensie jest obecny w twoim życiu. Nie, nie nadawaj się wkręcać w taką grę!

Niby nie macie kontaktu, ale jednak trochę macie. Niby nie chce z tobą być, ale w jakimś sensie jest obecny w twoim życiu. Nie, nie nadawaj się wkręcać w taką grę!

MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE #70 | Zabetonował zwłoki w beczce, potem szykował zemstę
2022-01-28 12:51:41

"Mówisz, że odgrażam się, że skrócę ci głowę. Mógłbym uczynić to już dawno. Ja czekam na spotkanie z tobą w cztery oczy, a wówczas dopiero..." – te groźby Emil Pasternak kierował do emerytowanego krakowskiego policjanta, Adama Rapickiego. Utratą życia przestępca znany jako "Betoniarz" groził też red. Michałowi Fajbusiewiczowi. Jeśli żyje, w tym roku kończyłby 85 lat. No właśnie...

"Mówisz, że odgrażam się, że skrócę ci głowę. Mógłbym uczynić to już dawno. Ja czekam na spotkanie z tobą w cztery oczy, a wówczas dopiero..." – te groźby Emil Pasternak kierował do emerytowanego krakowskiego policjanta, Adama Rapickiego. Utratą życia przestępca znany jako "Betoniarz" groził też red. Michałowi Fajbusiewiczowi. Jeśli żyje, w tym roku kończyłby 85 lat. No właśnie...

REKLAMIARA #15 | Pamiętacie hasło "No to Frugo"? To on stworzył kultową kampanię. Marek Bimer
2022-01-27 16:38:31

Gościem kolejnego odcinka podcastu "Reklamiara" Marty Macke jest Marek Bimer, współzałożyciel i dyrektor kreatywny agencji Bimers, ale również wszechstronny artysta – pracuje jako rzeźbiarz, rysownik i projektant. W Polsce swoją pracę w reklamie zaczynał w 1992 roku. Ma na swoim koncie współpracę z wieloma czołowymi markami, m.in. współtworzył kultowe kampanie m.in. dla Warty, Frugo, Okocimia, a od 22 lat pracuje z marką Red Bull.  Przez wiele lat współpracował z agencją GGK, o której opowiada jako o specjalnym miejscu, w którym pracowali absolutnie specjalni ludzie.  Później wspólnie ze swoim wieloletnim partnerem biznesowym Januszem Mazurczakiem oraz Iwo Zaniewskim i Kotem Przyborą Bimer zarządzał kreacją w agencji Grey, pracując z największymi klientami.  – Było nas czterech dyrektorów kreatywnych, którzy wtedy pojmowali reklamę wyłącznie jako działalność kreatywną – wspomina. – I zależało nam tylko na tym, żeby robić reklamy jak najbardziej kreatywne. Klienci, z którymi mieliśmy od czynienia w tamtym czasie – a to był złoty czas reklamy w Polsce – też mieli takie oczekiwania.  Niezwykle barwnie opisuje historie związane z wieloma klientami, managerami i kampaniami. Wspomina wielki sukces rynkowy, jakim było w owych czasach Frugo i kampania "No to Frugo" czy krótki, ale zapamiętany na lata hit jakim była "Mariola Okocim spojrzeniu". Wspominając swoją ścieżkę kariery w reklamowej, Bimer podkreśla, że z jego perspektywy najważniejsi są ludzie. Rozmowa z Markiem Bimerem to głęboki, ale też słodko-gorzki portret branży reklamowej i kultowych jej postaci. Zachęcamy do wysłuchania całego odcinka, aby zrozumieć, dlaczego gość "Reklamiary" uważa, że tych trzydzieści kilka lat to były wspaniałe czasy i nigdy by ich nie zamienił na inne.

Gościem kolejnego odcinka podcastu "Reklamiara" Marty Macke jest Marek Bimer, współzałożyciel i dyrektor kreatywny agencji Bimers, ale również wszechstronny artysta – pracuje jako rzeźbiarz, rysownik i projektant. W Polsce swoją pracę w reklamie zaczynał w 1992 roku. Ma na swoim koncie współpracę z wieloma czołowymi markami, m.in. współtworzył kultowe kampanie m.in. dla Warty, Frugo, Okocimia, a od 22 lat pracuje z marką Red Bull.  Przez wiele lat współpracował z agencją GGK, o której opowiada jako o specjalnym miejscu, w którym pracowali absolutnie specjalni ludzie.  Później wspólnie ze swoim wieloletnim partnerem biznesowym Januszem Mazurczakiem oraz Iwo Zaniewskim i Kotem Przyborą Bimer zarządzał kreacją w agencji Grey, pracując z największymi klientami.  – Było nas czterech dyrektorów kreatywnych, którzy wtedy pojmowali reklamę wyłącznie jako działalność kreatywną – wspomina. – I zależało nam tylko na tym, żeby robić reklamy jak najbardziej kreatywne. Klienci, z którymi mieliśmy od czynienia w tamtym czasie – a to był złoty czas reklamy w Polsce – też mieli takie oczekiwania.  Niezwykle barwnie opisuje historie związane z wieloma klientami, managerami i kampaniami. Wspomina wielki sukces rynkowy, jakim było w owych czasach Frugo i kampania "No to Frugo" czy krótki, ale zapamiętany na lata hit jakim była "Mariola Okocim spojrzeniu". Wspominając swoją ścieżkę kariery w reklamowej, Bimer podkreśla, że z jego perspektywy najważniejsi są ludzie. Rozmowa z Markiem Bimerem to głęboki, ale też słodko-gorzki portret branży reklamowej i kultowych jej postaci. Zachęcamy do wysłuchania całego odcinka, aby zrozumieć, dlaczego gość "Reklamiary" uważa, że tych trzydzieści kilka lat to były wspaniałe czasy i nigdy by ich nie zamienił na inne.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie