naTemat.pl

Zapraszamy do odsłuchu naszych programów:
- MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE
- ALLEGRO MA NON TROPPO, CZYLI GODZINA Z JACKIEM
- poliTyka
- HALLO HALLER
- REKLAMIARA
- TALK SLOW
- ZDROWIE BEZ CENZURY
- TYPIARA OD TYPÓW


Odcinki od najnowszych:

naTematyka #30 | Dopóki mamy pisarzy takich, jak Łukasz Orbitowski, świata literatury nie czeka apokalipsa
2020-10-22 09:10:05

Gdyby sparafrazować pewien cytat z "Pulp Fiction", powinienem w tym miejscu napisać: jedna z najlepszych książek Łukasza Orbitowskiego wraca, i to wraca w wielkim stylu! Porozmawiajmy więc o powieści, która może sponiewierać czytelnikiem, odurzyć go i wprawić w stan przedzawałowy, dostarczając zarazem ekstremalnych wrażeń jego szarym komórkom.  Na półki księgarskie trafia właśnie nowe wydanie "Świętego Wrocławia", czyli metafizyczno-surrealistyczno-katastroficznej powieści z roku 2009, która na dobre utrwaliła w polskiej literaturze pojęcie "Orbitowski fiction". Zapytajmy tego utalentowanego syna Krakowa, czy po owych jedenastu latach całość można odczytywać na zupełnie nowe sposoby (biorąc pod uwagę zarówno obecną sytuację społeczno-polityczną w naszym kraju, jak i pandemię COVID-19).  Przy okazji dowiemy się, czy Łukasz Orbitowski jest postacią równie mroczną i przerażającą, co lwia część jego twórczości oraz dlaczego nie sypia w trumnie.  Będzie także o tym, czy jego książki mogą podbić świat, podobnie jak twórczość Andrzeja Sapkowskiego bądź też zespołu Behemoth oraz dlaczego ten pisarz nigdy nie zabierze się za popłatne kryminały. Na okrasę: zmiany pokoleniowe z perspektywy człowieka urodzonego w roku 1977 (#serialeorazgrykomputerowe), używki (zarówno te pite, jak i palone), internetowa powieść "Na zarazę Zarazek", tworzona wspólnie ze Szczepanem Twardochem oraz to, dlaczego stomatologia jest najpiękniejszą ze wszystkich profesji medycznych.

Gdyby sparafrazować pewien cytat z "Pulp Fiction", powinienem w tym miejscu napisać: jedna z najlepszych książek Łukasza Orbitowskiego wraca, i to wraca w wielkim stylu! Porozmawiajmy więc o powieści, która może sponiewierać czytelnikiem, odurzyć go i wprawić w stan przedzawałowy, dostarczając zarazem ekstremalnych wrażeń jego szarym komórkom.  Na półki księgarskie trafia właśnie nowe wydanie "Świętego Wrocławia", czyli metafizyczno-surrealistyczno-katastroficznej powieści z roku 2009, która na dobre utrwaliła w polskiej literaturze pojęcie "Orbitowski fiction". Zapytajmy tego utalentowanego syna Krakowa, czy po owych jedenastu latach całość można odczytywać na zupełnie nowe sposoby (biorąc pod uwagę zarówno obecną sytuację społeczno-polityczną w naszym kraju, jak i pandemię COVID-19).  Przy okazji dowiemy się, czy Łukasz Orbitowski jest postacią równie mroczną i przerażającą, co lwia część jego twórczości oraz dlaczego nie sypia w trumnie.  Będzie także o tym, czy jego książki mogą podbić świat, podobnie jak twórczość Andrzeja Sapkowskiego bądź też zespołu Behemoth oraz dlaczego ten pisarz nigdy nie zabierze się za popłatne kryminały. Na okrasę: zmiany pokoleniowe z perspektywy człowieka urodzonego w roku 1977 (#serialeorazgrykomputerowe), używki (zarówno te pite, jak i palone), internetowa powieść "Na zarazę Zarazek", tworzona wspólnie ze Szczepanem Twardochem oraz to, dlaczego stomatologia jest najpiękniejszą ze wszystkich profesji medycznych.

SPOKOJNA GŁOWA #3 | 13 lat walczyła o siebie. Ta metamorfoza okupiona została jednak cierpieniem
2020-10-16 11:42:37

"Ile lat odkładasz szczęście z powodu wyglądu i wagi?" – pyta dietetyczka Patrycja Stranc. Ona dobrze wie, ile cierpienia kryje się za tymi słowami. Kiedy była nastolatką postanowiła schudnąć. Latami katowała się dietami, a raczej głodówkami, nienawidziła swojego ciała nawet, gdy była "wysuszona jak śliwka". O zaburzeniach odżywiania i wychodzeniu z choroby opowiada w podcaście "Spokojna głowa".  Wielka, jak fadroma, grubas, wieloryb, cycki, jak melony, nie jedz tyle... Takie oto "żarciki" rówieśników sprawiły, że Patrycja Stranc chciała się zmienić. Jednak zamiast zadowolenia i miłości do samej siebie, otrzymała zupełnie inny bagaż.  Bulimia, lęk przed brakiem akceptacji, kompulsywne objadanie się, "certyfikat ukończenia wszystkich modnych diet, suplementów i ćwiczeń", nienawiść do siebie, izolacja, lęk przed wychodzeniem z domu, poczucie wstydu i jak podkreśla przekonanie, że "wygląd jest najważniejszy, więc nie ważne w jaki sposób osiąga się utratę wagi, ważny jest tylko efekt".  "Program społeczny do walki z nadwagą i otyłością, w którym brałam udział od 13 roku życia. Dzięki niemu w wieku dojrzewania przeszłam na dietę 300 kcal dziennie, jedząc kanapkę na śniadanie, malutki obiad i... nic" – przyznaje nasza rozmówczyni.

"Ile lat odkładasz szczęście z powodu wyglądu i wagi?" – pyta dietetyczka Patrycja Stranc. Ona dobrze wie, ile cierpienia kryje się za tymi słowami. Kiedy była nastolatką postanowiła schudnąć. Latami katowała się dietami, a raczej głodówkami, nienawidziła swojego ciała nawet, gdy była "wysuszona jak śliwka". O zaburzeniach odżywiania i wychodzeniu z choroby opowiada w podcaście "Spokojna głowa".  Wielka, jak fadroma, grubas, wieloryb, cycki, jak melony, nie jedz tyle... Takie oto "żarciki" rówieśników sprawiły, że Patrycja Stranc chciała się zmienić. Jednak zamiast zadowolenia i miłości do samej siebie, otrzymała zupełnie inny bagaż.  Bulimia, lęk przed brakiem akceptacji, kompulsywne objadanie się, "certyfikat ukończenia wszystkich modnych diet, suplementów i ćwiczeń", nienawiść do siebie, izolacja, lęk przed wychodzeniem z domu, poczucie wstydu i jak podkreśla przekonanie, że "wygląd jest najważniejszy, więc nie ważne w jaki sposób osiąga się utratę wagi, ważny jest tylko efekt".  "Program społeczny do walki z nadwagą i otyłością, w którym brałam udział od 13 roku życia. Dzięki niemu w wieku dojrzewania przeszłam na dietę 300 kcal dziennie, jedząc kanapkę na śniadanie, malutki obiad i... nic" – przyznaje nasza rozmówczyni.

MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE #27 | Chciał ukraść telefon, ale zamordował 15-letnią Wiktorię
2020-10-14 12:48:06

Wiktoria była już jakieś 400 metrów od domu. Była godzina 18.24, jak do koleżanki napisała, że idzie za nią jakiś dres. Potem, że jest już przed nią. Przyjaciółka nie potraktowała tej wiadomości poważnie, napisała do Wiktorii, żeby go poderwała. Ale Wiktoria w ostatnim SMS-ie o 18.41 odpowiedziała: "to nie jest fajne". Koleżanka jeszcze zapytała: "czemu?", ale telefon zamilkł. Wiktoria już nie odpowiedziała.   Co się działo później? Tę historię udało się poskładać w całość dużo później, gdy już udało się schwytać sprawcę. Ale czy powiedział całą prawdę? Czy faktycznie działał sam? A może kryje kogoś, kto wraz z nim dokonał tej zbrodni?

Wiktoria była już jakieś 400 metrów od domu. Była godzina 18.24, jak do koleżanki napisała, że idzie za nią jakiś dres. Potem, że jest już przed nią. Przyjaciółka nie potraktowała tej wiadomości poważnie, napisała do Wiktorii, żeby go poderwała. Ale Wiktoria w ostatnim SMS-ie o 18.41 odpowiedziała: "to nie jest fajne". Koleżanka jeszcze zapytała: "czemu?", ale telefon zamilkł. Wiktoria już nie odpowiedziała.   Co się działo później? Tę historię udało się poskładać w całość dużo później, gdy już udało się schwytać sprawcę. Ale czy powiedział całą prawdę? Czy faktycznie działał sam? A może kryje kogoś, kto wraz z nim dokonał tej zbrodni?

naTematyka #29 | Pociąg w nieznane, czyli zaskakujący portret Rosji z perspektywy podróży Koleją Transsyberyjską
2020-10-14 12:39:47

Z wiadomej przyczyny ostatnie miesiące nie obfitowały w dalekie wyjazdy. Tym chętniej odbyłem wirtualno-książkową eskapadę, na którą zaprosił Piotr Milewski, pisarz, dziennikarz, fotograf, globtroter oraz – jak się okazało – arcyciekawy gawędziarz. Oto "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej", czyli wciągający reportaż, który naprawdę zmienia sposób postrzegania tego wschodniego mocarstwa.  Doktor ekonomii (studiował w Poznaniu, Wiedniu, Pasawie, Filadelfii, Saporo i Otatu) i wytrawny obieżyświat, który dziewięć lat życia spędził w Kraju Kwitnącej Wiśni. Piotr Milewski ma na koncie m. in. książki poświęcone Wschodowi ("Zapiski z roku Królika i roku Konia", "Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji") i Północy ("Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat").  Jako dziecko zakochał się pociągach, zwłaszcza tych przemierzających najdłuższą linię kolejową świata – mierzącą niemal 9289 kilometrów trasę łączącą Moskwę i Władywostok, a dziś na półki księgarskie trafia nowe, poprawione i rozszerzone wydanie jego debiutu opisującego wielką wyprawę, której początkiem była Warszawa, natomiast finiszem... naprawdę wnikliwe przyjrzenie się Rosji, zarówno tej sprzed wielu lat, jak i współczesnej.  A wszystko to nieśpiesznym tempie, przy akompaniamencie stukotu kół pociągu wypełnionego naprawdę barwnymi postaciami. Porozmawiajmy o stereotypach dotyczących owego kraju, obalając prze okazji sporo mitów, które na dobre utrwaliły się w Polakach.  Czas dowiedzieć się, jak zdefiniować rosyjską duszę (i czy to w ogóle możliwe) i do czego naszym wschodnim sąsiadom potrzebny jest alkohol. Jak naprawdę wygląda ich specyficzne podejście do obcych, będące połączeniem niezwykłego ciepła i otwartości z podejrzliwością bądź wręcz agresją? To zaledwie część rzeczy, na które otworzą ci oczy zarówno ta zaskakująca książka, jak i nasza pogawędka.

Z wiadomej przyczyny ostatnie miesiące nie obfitowały w dalekie wyjazdy. Tym chętniej odbyłem wirtualno-książkową eskapadę, na którą zaprosił Piotr Milewski, pisarz, dziennikarz, fotograf, globtroter oraz – jak się okazało – arcyciekawy gawędziarz. Oto "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej", czyli wciągający reportaż, który naprawdę zmienia sposób postrzegania tego wschodniego mocarstwa.  Doktor ekonomii (studiował w Poznaniu, Wiedniu, Pasawie, Filadelfii, Saporo i Otatu) i wytrawny obieżyświat, który dziewięć lat życia spędził w Kraju Kwitnącej Wiśni. Piotr Milewski ma na koncie m. in. książki poświęcone Wschodowi ("Zapiski z roku Królika i roku Konia", "Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji") i Północy ("Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat").  Jako dziecko zakochał się pociągach, zwłaszcza tych przemierzających najdłuższą linię kolejową świata – mierzącą niemal 9289 kilometrów trasę łączącą Moskwę i Władywostok, a dziś na półki księgarskie trafia nowe, poprawione i rozszerzone wydanie jego debiutu opisującego wielką wyprawę, której początkiem była Warszawa, natomiast finiszem... naprawdę wnikliwe przyjrzenie się Rosji, zarówno tej sprzed wielu lat, jak i współczesnej.  A wszystko to nieśpiesznym tempie, przy akompaniamencie stukotu kół pociągu wypełnionego naprawdę barwnymi postaciami. Porozmawiajmy o stereotypach dotyczących owego kraju, obalając prze okazji sporo mitów, które na dobre utrwaliły się w Polakach.  Czas dowiedzieć się, jak zdefiniować rosyjską duszę (i czy to w ogóle możliwe) i do czego naszym wschodnim sąsiadom potrzebny jest alkohol. Jak naprawdę wygląda ich specyficzne podejście do obcych, będące połączeniem niezwykłego ciepła i otwartości z podejrzliwością bądź wręcz agresją? To zaledwie część rzeczy, na które otworzą ci oczy zarówno ta zaskakująca książka, jak i nasza pogawędka.

naTematyka #28 | "Świat się skurczył, lecz wciąż można go odkrywać" Jacek Pałkiewicz o sztuce podróżowania i... życia
2020-10-12 12:49:52

Oto jedna z tych książek, które pochłania się z wypiekami na twarzy: Jacek Pałkiewicz, wybitny dziennikarz, pisarz i globtroter, zabiera czytelnika w podróż przez swoje niesamowicie wręcz barwne życie oraz dzieli się z nim spostrzeżeniami na temat świata – zarówno współczesnego, jak i tego, który już zniknął.  Przedstawienie pełnej listy dokonań Jacka Pałkiewicza w tak krótkim tekście, bądź też podczas kilkudziesięciominutowej rozmowy, jest po prostu niemożliwe; przypomnijmy więc jedynie, iż mamy do czynienia z człowiekiem, który na początku lat 70. przedarł się za Żelazną Kurtynę, aby, bez grosza przy duszy, rozpocząć nowe życie na włoskiej ziemi. 

Oto jedna z tych książek, które pochłania się z wypiekami na twarzy: Jacek Pałkiewicz, wybitny dziennikarz, pisarz i globtroter, zabiera czytelnika w podróż przez swoje niesamowicie wręcz barwne życie oraz dzieli się z nim spostrzeżeniami na temat świata – zarówno współczesnego, jak i tego, który już zniknął.  Przedstawienie pełnej listy dokonań Jacka Pałkiewicza w tak krótkim tekście, bądź też podczas kilkudziesięciominutowej rozmowy, jest po prostu niemożliwe; przypomnijmy więc jedynie, iż mamy do czynienia z człowiekiem, który na początku lat 70. przedarł się za Żelazną Kurtynę, aby, bez grosza przy duszy, rozpocząć nowe życie na włoskiej ziemi. 

MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE #26 | 7-letnia Kamilka wyszła do sklepu, po drodze spotkała mordercę
2020-10-09 19:55:19

Od tej zbrodni mijają 23 lata, a sprawca żadnej kary nie poniósł. Ofiara to siedmioletnia dziewczynka, Kamila Szarmach. Jedna z sąsiadek mówi, że w dniu zaginięcia pierwszoklasistki słyszała głośne "NIEEEE!" i właściwie jest pewna, że to Kamilka krzyczała. Ale wydawało się jej, że może się dzieciak kłóci o coś z matką i stąd ten krzyk. Potem skojarzyła, że pewnie to był moment, gdy oprawca porywał dziewczynkę lub robił jej jakąś krzywdę.  Kamilka Szarmach zaginęła 11 listopada 1997 r. na osiedlu Olszynka w Gdańsku. Jej ciało znaleziono w Opływie Motławy blisko rok później. Zwłoki były w takim stanie, że podczas sekcji specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku nie potrafili nawet określić płci dziecka. Później badania DNA potwierdziły ze stuprocentową pewnością, że to 7-letnia Kamilka. Wszystko wskazuje na to, że zbrodnia miała tło seksualne. Na wyłowionym z rzeki ciele nie było ani majteczek, ani rajstopek, a wiadomo, że dziewczynka wychodząc z domu miała je na sobie. Kamilkę mama wysłała na zakupy po kapustę kiszoną. Dziecko do sklepu nie dotarło.  Kto mógł to zrobić? Sprawę badają policjanci z tzw. Archiwum X, więc jest nadzieja, że w końcu uda się to ustalić. Choć, niestety, dowodów w tej sprawie jest bardzo mało.  Gościem najnowszego odcinka podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe" jest dziennikarka trójmiejskiego "Dziennika Bałtyckiego" Dorota Abramowicz, która wielokrotnie opisywała sprawę zabójstwa 7-letniej Kamili Szarmach z Gdańska i trwającego dochodzenia, aby ustalić sprawcę tej wyjątkowo okrutnej zbrodni.

Od tej zbrodni mijają 23 lata, a sprawca żadnej kary nie poniósł. Ofiara to siedmioletnia dziewczynka, Kamila Szarmach. Jedna z sąsiadek mówi, że w dniu zaginięcia pierwszoklasistki słyszała głośne "NIEEEE!" i właściwie jest pewna, że to Kamilka krzyczała. Ale wydawało się jej, że może się dzieciak kłóci o coś z matką i stąd ten krzyk. Potem skojarzyła, że pewnie to był moment, gdy oprawca porywał dziewczynkę lub robił jej jakąś krzywdę.  Kamilka Szarmach zaginęła 11 listopada 1997 r. na osiedlu Olszynka w Gdańsku. Jej ciało znaleziono w Opływie Motławy blisko rok później. Zwłoki były w takim stanie, że podczas sekcji specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku nie potrafili nawet określić płci dziecka. Później badania DNA potwierdziły ze stuprocentową pewnością, że to 7-letnia Kamilka. Wszystko wskazuje na to, że zbrodnia miała tło seksualne. Na wyłowionym z rzeki ciele nie było ani majteczek, ani rajstopek, a wiadomo, że dziewczynka wychodząc z domu miała je na sobie. Kamilkę mama wysłała na zakupy po kapustę kiszoną. Dziecko do sklepu nie dotarło.  Kto mógł to zrobić? Sprawę badają policjanci z tzw. Archiwum X, więc jest nadzieja, że w końcu uda się to ustalić. Choć, niestety, dowodów w tej sprawie jest bardzo mało.  Gościem najnowszego odcinka podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe" jest dziennikarka trójmiejskiego "Dziennika Bałtyckiego" Dorota Abramowicz, która wielokrotnie opisywała sprawę zabójstwa 7-letniej Kamili Szarmach z Gdańska i trwającego dochodzenia, aby ustalić sprawcę tej wyjątkowo okrutnej zbrodni.

SPOKOJNA GŁOWA #2 | Jak radzić sobie ze stresem? Psycholog mówi, jak rozładować napięcie
2020-10-09 19:32:56

Stresu uniknąć się nie da, nie da się go też zupełnie wyeliminować z naszego życia, chociaż z każdej strony słyszymy tego typu rady. Można natomiast świadomie pracować nad sobą i nad swoimi emocjami, aby zminimalizować skutki życia w ciągłym napięciu. Jak to zrobić, pytamy w programie "Spokojna głowa" psycholog Joannę Jaworską. Stres stał się tak oczywistym elementem naszego życia – życia w pędzie – że bardzo często nie staramy się nawet nad nim zapanować, a przecież jego wpływ na nasze myśli, emocje, na nasz organizm, jest ogromny. Może doprowadzić do lęku, do wypalenia zawodowego, może niszczyć relacje z innymi, a w końcu może też być jedną z przyczyn depresji. "Reakcja umysłu oraz ciała jest natychmiastowa. Pojawiają się myśli pełne niepokoju i obaw, katastroficzne myślenie, czarnowidztwo. (...) Jesteś drażliwy, łatwo wyprowadzasz się z równowagi, reagujesz złością, szybko wpadasz w gniew, zwykłe sytuacje doprowadzają Cię do łez, masz kłopoty ze snem i brak Ci apetytu. Tak właśnie ciało pokazuje, że zapalona jest czerwona lampka" – wyjaśnia Joanna Jaworska.

Stresu uniknąć się nie da, nie da się go też zupełnie wyeliminować z naszego życia, chociaż z każdej strony słyszymy tego typu rady. Można natomiast świadomie pracować nad sobą i nad swoimi emocjami, aby zminimalizować skutki życia w ciągłym napięciu. Jak to zrobić, pytamy w programie "Spokojna głowa" psycholog Joannę Jaworską. Stres stał się tak oczywistym elementem naszego życia – życia w pędzie – że bardzo często nie staramy się nawet nad nim zapanować, a przecież jego wpływ na nasze myśli, emocje, na nasz organizm, jest ogromny. Może doprowadzić do lęku, do wypalenia zawodowego, może niszczyć relacje z innymi, a w końcu może też być jedną z przyczyn depresji. "Reakcja umysłu oraz ciała jest natychmiastowa. Pojawiają się myśli pełne niepokoju i obaw, katastroficzne myślenie, czarnowidztwo. (...) Jesteś drażliwy, łatwo wyprowadzasz się z równowagi, reagujesz złością, szybko wpadasz w gniew, zwykłe sytuacje doprowadzają Cię do łez, masz kłopoty ze snem i brak Ci apetytu. Tak właśnie ciało pokazuje, że zapalona jest czerwona lampka" – wyjaśnia Joanna Jaworska.

poliTyka #21 | "Jestem na kwarantannie za niewinność". Dziambor i Dryjańska spierają się o maseczki
2020-10-08 19:24:49

Noszenie maseczek jako opcja tylko dla chętnych? Takiego poglądu bronił w podcaście poliTYka poseł Artur Dziambor (Konfederacja). Z parlamentarzystą nie zgadzała się prowadząca program Anna Dryjańska. W czwartek odnotowano rekordowe nowych 4 280 zakażeń koronawirusem i śmierć 76 osób.

Noszenie maseczek jako opcja tylko dla chętnych? Takiego poglądu bronił w podcaście poliTYka poseł Artur Dziambor (Konfederacja). Z parlamentarzystą nie zgadzała się prowadząca program Anna Dryjańska. W czwartek odnotowano rekordowe nowych 4 280 zakażeń koronawirusem i śmierć 76 osób.

naTematyka #27 | Repertuar Ewy Demarczyk odkryty na nowo. Oto artystka, której polska muzyka po prostu potrzebowała
2020-10-08 02:56:54

Jeżeli jeszcze nie znasz tej utalentowanej 23-latki, zdecydowanie polecam nadrobienie zaległości. Jej debiutancki album, "List do Czarnego Anioła – piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk", ląduje właśnie na półkach sklepowych, a ja zasiadam do rozmowy z artystką, dzięki której – mam nadzieję – Podlasie przestanie kojarzyć się wyłącznie z disco polo.  Pochodzi z Rzędzian, czyli niewielkiej miejscowości położonej niedaleko Białegostoku, studiuje w gdańskiej Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku (wydział wokalno-aktorski, specjalność: musical). Na koncie ma m. in. występy w Operze i Filharmonii Podlaskiej oraz współpracę z Gdyńską Orkiestrą Symfoniczną.  Właśnie nagrała (i wydała we własnym zakresie) pierwszą płytę, na której znalazły się nieśmiertelne utwory z repertuaru "nadwiślańskiej Édith Piaf" zaserwowane w jazzowych aranżacjach. Dowiedzmy się, czy w jej ocenie młodzi Polacy potrzebują tak wysmakowanej i niełatwej w odbiorze muzyki oraz jakie cechy charakteru owa artystka dzieli z legendarną Ewą Demarczyk.  Oprócz tego: czy Patrycja Zieniewicz postawi w przyszłości na tworzenie hip-hopu, bądź też poetyckiego disco polo? Czy żyjemy w czasach, w których można jeszcze uprawiać prawdziwą sztukę, stawiając artyzm ponad celebryckość? Jak opowiadać dzieciom o umieraniu? To wszystko (i o wiele więcej) w naszym podcaście.

Jeżeli jeszcze nie znasz tej utalentowanej 23-latki, zdecydowanie polecam nadrobienie zaległości. Jej debiutancki album, "List do Czarnego Anioła – piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk", ląduje właśnie na półkach sklepowych, a ja zasiadam do rozmowy z artystką, dzięki której – mam nadzieję – Podlasie przestanie kojarzyć się wyłącznie z disco polo.  Pochodzi z Rzędzian, czyli niewielkiej miejscowości położonej niedaleko Białegostoku, studiuje w gdańskiej Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku (wydział wokalno-aktorski, specjalność: musical). Na koncie ma m. in. występy w Operze i Filharmonii Podlaskiej oraz współpracę z Gdyńską Orkiestrą Symfoniczną.  Właśnie nagrała (i wydała we własnym zakresie) pierwszą płytę, na której znalazły się nieśmiertelne utwory z repertuaru "nadwiślańskiej Édith Piaf" zaserwowane w jazzowych aranżacjach. Dowiedzmy się, czy w jej ocenie młodzi Polacy potrzebują tak wysmakowanej i niełatwej w odbiorze muzyki oraz jakie cechy charakteru owa artystka dzieli z legendarną Ewą Demarczyk.  Oprócz tego: czy Patrycja Zieniewicz postawi w przyszłości na tworzenie hip-hopu, bądź też poetyckiego disco polo? Czy żyjemy w czasach, w których można jeszcze uprawiać prawdziwą sztukę, stawiając artyzm ponad celebryckość? Jak opowiadać dzieciom o umieraniu? To wszystko (i o wiele więcej) w naszym podcaście.

KORONAWIRUS BEZ CENZURY #30 | SARS-CoV-2 w ciąży. Jak leczyć kobiety w ciąży chore na COVID-19?
2020-10-02 14:29:22

Kobiety w ciąży są w grupie większego ryzyka infekcji koronawirusem dlatego, że ich system immunologiczny jest "przestawiony” na tryb ciążowy. Kobiety w ciąży są ogólnie bardziej wrażliwe na infekcje, w tym te wirusowe. Jednak jeśli chodzi o zgony spowodowane SARS-CoV-2, na szczęście nie ma istotnej różnicy, czy zakażona kobieta jest w ciąży, czy też nie – mówi w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury" prof. Krzysztof Nowosielski, ginekolog, seksuolog i onkolog.  Zgony wśród kobiet nieciężarnych to statystycznie 1 na 500, a u pań w ciąży - 1 na 400. Niestety u kobiet w ciąży mamy większe ryzyko, że zostaną przyjęte na oddział intensywnej opieki medycznej. Jest też większe ryzyko niewydolności oddechowej i konieczności zastosowania respiratora podczas leczenia. Ciąża, to czas, kiedy ze względu na rozwijający się płód kobieta nie może przyjmować wielu leków. Jednak te popularne, stosowane dzisiaj w leczeniu COVID-19, można podawać kobietom w ciąży i, jak mówi prof. Nowosielski, jest to w miarę bezpieczne. Najczęściej jednak to leczenie wiąże się ze wspomaganiem oddechu, nawodnieniem, regulacją temperatury. Generalnie grupa kobiet w ciąży, które wymagają bardzo intensywnego leczenia nie jest ogromna.

Kobiety w ciąży są w grupie większego ryzyka infekcji koronawirusem dlatego, że ich system immunologiczny jest "przestawiony” na tryb ciążowy. Kobiety w ciąży są ogólnie bardziej wrażliwe na infekcje, w tym te wirusowe. Jednak jeśli chodzi o zgony spowodowane SARS-CoV-2, na szczęście nie ma istotnej różnicy, czy zakażona kobieta jest w ciąży, czy też nie – mówi w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury" prof. Krzysztof Nowosielski, ginekolog, seksuolog i onkolog.  Zgony wśród kobiet nieciężarnych to statystycznie 1 na 500, a u pań w ciąży - 1 na 400. Niestety u kobiet w ciąży mamy większe ryzyko, że zostaną przyjęte na oddział intensywnej opieki medycznej. Jest też większe ryzyko niewydolności oddechowej i konieczności zastosowania respiratora podczas leczenia. Ciąża, to czas, kiedy ze względu na rozwijający się płód kobieta nie może przyjmować wielu leków. Jednak te popularne, stosowane dzisiaj w leczeniu COVID-19, można podawać kobietom w ciąży i, jak mówi prof. Nowosielski, jest to w miarę bezpieczne. Najczęściej jednak to leczenie wiąże się ze wspomaganiem oddechu, nawodnieniem, regulacją temperatury. Generalnie grupa kobiet w ciąży, które wymagają bardzo intensywnego leczenia nie jest ogromna.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie