naTemat.pl

Zapraszamy do odsłuchu naszych programów:
- MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE
- ALLEGRO MA NON TROPPO, CZYLI GODZINA Z JACKIEM
- poliTyka
- HALLO HALLER
- REKLAMIARA
- TALK SLOW
- ZDROWIE BEZ CENZURY
- TYPIARA OD TYPÓW


Odcinki od najnowszych:

naTematyka #26 | GLADIATORZY Z OBOZÓW ŚMIERCI. Książka, która potrafi naprawdę znokautować
2020-09-30 09:36:25

Bohaterką dzisiejszej rozmowy będzie opowieść o ludziach naprawdę zadziwiających – pięściarzach, którzy nawet po uwięzieniu w nazistowskich obozach koncentracyjnych potrafili odnaleźć w sobie sportowego ducha, walcząc – w przenośni i dosłownie – o życie swoje oraz kolegów. O tych postaciach sprzed lat, o ich harcie ducha oraz nieprawdopodobnej sile woli, opowie Andrzej Fedorowicz, autor książki "Gladiatorzy z obozów śmierci".  Dziennikarz-freelancer, który publikował m. in. w Gazecie Wyborczej, Super Expressie, Focusie, Fakcie, Newsweeku Historia oraz wSieci Historii. Pisarz mający na koncie książki takie, jak dwie części "Słynnych ucieczek Polaków", "Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały", "Wybranki fortuny. Niezwykłe Polki, które podbiły świat", "25 polskich wynalazców i odkrywców, którzy zmienili świat", "Warszawa stolica szpiegów. 150 lat tajnych operacji, walki wywiadów, prowokacji i zamachów w sercu Polski", "Druga Rzeczpospolita w 100 przedmiotach", "Łamacz szyfrów" oraz "Podróżnicy. Wielkie wyprawy Polaków". Wspólnie z żoną napisał także przewodnik po Wyspach Kanaryjskich. Andrzej Fedorowicz, wnuk żołnierza AK, pasjonat tematyki kryminalnej oraz historycznego dziennikarstwa śledczego, zdradza szczegóły dotyczące utalentowanych pięściarzy, którzy znaleźli się za obozowymi drutami. Głównymi bohaterami "Gladiatorów z obozów śmierci" są nie tylko Polacy, Tadeusz "Teddy" Pietrzykowski, Jerzy Junosza Kowalewski, Antoni Czortek i Hercka Haft, lecz także niemiecki Rom Johann Rukeli Trollman oraz Salam Bully Schott, Leendert Leen Sanders, Salamo Arouch i Victor Young Perez, czyli Żydzi z Niemiec, Holandii, Grecji i Tunezji.  Osadzeni m. in. w obozach Auschwitz I, Birkenau i Monowitz, Neu-Dachs, Neuengamme, Salzgitter oraz Gross-Rosen toczyli pojedynki na śmierć i życie, w których nagrodą często bywał jedynie bochenek chleba i kostka margaryny. Jednocześnie owe zmagania stały się wielkim biznesem kontrolowanym przez SS-manów i niemieckich kapo, organizujących gale pięściarskie i zarabiających fortuny na zakładach bukmacherskich.  Przenieśmy się do świata, w którym boks był traktowany, w dosłownym tego słowa znaczeniu, śmiertelnie poważnie – zdobycie uznania na ringu z jednej strony mogło bowiem zapewnić ochronę, lepsze wyżywienie oraz lżejszą pracę, lecz z drugiej – prowadzić do śmierci zawodnika; zdarzało się bowiem, że tego, kto ośmielił się pokonać Niemca, czekało brutalne morderstwo.

Bohaterką dzisiejszej rozmowy będzie opowieść o ludziach naprawdę zadziwiających – pięściarzach, którzy nawet po uwięzieniu w nazistowskich obozach koncentracyjnych potrafili odnaleźć w sobie sportowego ducha, walcząc – w przenośni i dosłownie – o życie swoje oraz kolegów. O tych postaciach sprzed lat, o ich harcie ducha oraz nieprawdopodobnej sile woli, opowie Andrzej Fedorowicz, autor książki "Gladiatorzy z obozów śmierci".  Dziennikarz-freelancer, który publikował m. in. w Gazecie Wyborczej, Super Expressie, Focusie, Fakcie, Newsweeku Historia oraz wSieci Historii. Pisarz mający na koncie książki takie, jak dwie części "Słynnych ucieczek Polaków", "Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały", "Wybranki fortuny. Niezwykłe Polki, które podbiły świat", "25 polskich wynalazców i odkrywców, którzy zmienili świat", "Warszawa stolica szpiegów. 150 lat tajnych operacji, walki wywiadów, prowokacji i zamachów w sercu Polski", "Druga Rzeczpospolita w 100 przedmiotach", "Łamacz szyfrów" oraz "Podróżnicy. Wielkie wyprawy Polaków". Wspólnie z żoną napisał także przewodnik po Wyspach Kanaryjskich. Andrzej Fedorowicz, wnuk żołnierza AK, pasjonat tematyki kryminalnej oraz historycznego dziennikarstwa śledczego, zdradza szczegóły dotyczące utalentowanych pięściarzy, którzy znaleźli się za obozowymi drutami. Głównymi bohaterami "Gladiatorów z obozów śmierci" są nie tylko Polacy, Tadeusz "Teddy" Pietrzykowski, Jerzy Junosza Kowalewski, Antoni Czortek i Hercka Haft, lecz także niemiecki Rom Johann Rukeli Trollman oraz Salam Bully Schott, Leendert Leen Sanders, Salamo Arouch i Victor Young Perez, czyli Żydzi z Niemiec, Holandii, Grecji i Tunezji.  Osadzeni m. in. w obozach Auschwitz I, Birkenau i Monowitz, Neu-Dachs, Neuengamme, Salzgitter oraz Gross-Rosen toczyli pojedynki na śmierć i życie, w których nagrodą często bywał jedynie bochenek chleba i kostka margaryny. Jednocześnie owe zmagania stały się wielkim biznesem kontrolowanym przez SS-manów i niemieckich kapo, organizujących gale pięściarskie i zarabiających fortuny na zakładach bukmacherskich.  Przenieśmy się do świata, w którym boks był traktowany, w dosłownym tego słowa znaczeniu, śmiertelnie poważnie – zdobycie uznania na ringu z jednej strony mogło bowiem zapewnić ochronę, lepsze wyżywienie oraz lżejszą pracę, lecz z drugiej – prowadzić do śmierci zawodnika; zdarzało się bowiem, że tego, kto ośmielił się pokonać Niemca, czekało brutalne morderstwo.

SPOKOJNA GŁOWA #1 | ŚPIEW to banalny sposób na obniżenie kortyzolu i odstresowanie się
2020-09-25 19:45:56

Nie chodzi o skomplikowane figury, trudne zadania do wykonania, ani o jedzenie o niewymawialnej dla zwykłego śmiertelnika nazwie. Chodzi o śpiewanie, którego zalety w rozmowie z Anetą Olender zachwala wokalistka Alicja Łukomska. Gość podcastu "Spokojna głowa" podkreśla, że posiadanie talentu bądź nie, nie ma tu nic do rzeczy.  – Śpiewanie nastraja nas bardzo, bardzo pozytywnie. Wydobywanie z siebie głosu powoduje, że wzrastamy. Uwalniają się endorfiny, obniża się poziom stresu. Nieważne, jak wychodzi, ważne, żeby spróbować – zapewnia Alicja Łukomska, wokalistka, konferansjerka, trenerka głosu. Śpiewanie wpływa na nas korzystnie. Aktywizuje prawą półkulę przez co wpływa na twórcze myślenie, na wyobraźnie, na kreatywność. Są nawet tacy naukowcy, którzy uważają, że stanowi ono łagodną odmianę aerobiku. Śpiewanie działa także terapeutycznie. Być może pukasz się teraz w głowę, ale... kiedy ostatni raz śpiewałeś/śpiewałaś?  Alicja Łukomska jest także wykładowczynią Uniwersytetu Otwartego Uniwersytetu Warszawskiego. Tam właśnie prowadzi zajęcia "Ze śpiewem przez życie". Być może od zawsze marzyłaś lub marzyłeś o takich warsztatach, ale ktoś, kiedyś powiedział ci, żebyś darował sobie śpiewanie, więc pragnienie to trafiło gdzieś głęboko do szuflady.  Na zajęcia na Uniwersytecie Otwartym zapisać może się każdy, ponieważ nie obowiązuje żadna selekcja. Chodzi o to, aby odważyć się sięgnąć po swój głos. I zrobić to dla siebie, dla przyjemności. "Spokojna głowa" Szalone tempo życia, stres, rytm wielkiego miasta (i nietylko!), potrzeba ciągłej dostępności, to codzienność każdego z nas. Jak w tym szaleństwie zadbać o siebie, swoje relacje, swoje zdrowie psychiczne? Odpowiedzi na to pytanie, jak żyć i nie zwariować, będzie poszukiwała wraz z gości – ekspertami, lekarzami, psychologami, pasjonatami – prowadząca podcast "Spokojna głowa" Aneta Olender.

Nie chodzi o skomplikowane figury, trudne zadania do wykonania, ani o jedzenie o niewymawialnej dla zwykłego śmiertelnika nazwie. Chodzi o śpiewanie, którego zalety w rozmowie z Anetą Olender zachwala wokalistka Alicja Łukomska. Gość podcastu "Spokojna głowa" podkreśla, że posiadanie talentu bądź nie, nie ma tu nic do rzeczy.  – Śpiewanie nastraja nas bardzo, bardzo pozytywnie. Wydobywanie z siebie głosu powoduje, że wzrastamy. Uwalniają się endorfiny, obniża się poziom stresu. Nieważne, jak wychodzi, ważne, żeby spróbować – zapewnia Alicja Łukomska, wokalistka, konferansjerka, trenerka głosu. Śpiewanie wpływa na nas korzystnie. Aktywizuje prawą półkulę przez co wpływa na twórcze myślenie, na wyobraźnie, na kreatywność. Są nawet tacy naukowcy, którzy uważają, że stanowi ono łagodną odmianę aerobiku. Śpiewanie działa także terapeutycznie. Być może pukasz się teraz w głowę, ale... kiedy ostatni raz śpiewałeś/śpiewałaś?  Alicja Łukomska jest także wykładowczynią Uniwersytetu Otwartego Uniwersytetu Warszawskiego. Tam właśnie prowadzi zajęcia "Ze śpiewem przez życie". Być może od zawsze marzyłaś lub marzyłeś o takich warsztatach, ale ktoś, kiedyś powiedział ci, żebyś darował sobie śpiewanie, więc pragnienie to trafiło gdzieś głęboko do szuflady.  Na zajęcia na Uniwersytecie Otwartym zapisać może się każdy, ponieważ nie obowiązuje żadna selekcja. Chodzi o to, aby odważyć się sięgnąć po swój głos. I zrobić to dla siebie, dla przyjemności. "Spokojna głowa" Szalone tempo życia, stres, rytm wielkiego miasta (i nietylko!), potrzeba ciągłej dostępności, to codzienność każdego z nas. Jak w tym szaleństwie zadbać o siebie, swoje relacje, swoje zdrowie psychiczne? Odpowiedzi na to pytanie, jak żyć i nie zwariować, będzie poszukiwała wraz z gości – ekspertami, lekarzami, psychologami, pasjonatami – prowadząca podcast "Spokojna głowa" Aneta Olender.

POPTAJL #18 | "Pamiętam jak trzęsły mi się nogi". To on zagrał Tomasza Komendę we wstrząsającym filmie
2020-09-23 23:10:38

Piotr Trojan jest 34-letnim aktorem, którego pierwszoplanowy debiut na srebrnym ekranie będziemy mogli oglądać w dramacie sensacyjnym "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy". Film Jana Holoubka ("Rojst") oparty jest na bulwersujących i niestety prawdziwych wydarzeniach, którymi żyła cała Polska. Tomasz Komenda spędził 18 lat w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił.  "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" wchodzi na ekrany kin 18 września. Na łamach naTemat mogliście już przeczytać recenzję tego wstrząsającego filmu. Tym razem zapraszamy do obejrzenia lub wysłuchania 17. odcinka wideopodcastu "Poptajl". Z Piotrem Trojanem rozmawiam o kulisach tytułowej, niezwykle wymagającej roli, a także samej, wciąż niedokończonej sprawy.

Piotr Trojan jest 34-letnim aktorem, którego pierwszoplanowy debiut na srebrnym ekranie będziemy mogli oglądać w dramacie sensacyjnym "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy". Film Jana Holoubka ("Rojst") oparty jest na bulwersujących i niestety prawdziwych wydarzeniach, którymi żyła cała Polska. Tomasz Komenda spędził 18 lat w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił.  "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" wchodzi na ekrany kin 18 września. Na łamach naTemat mogliście już przeczytać recenzję tego wstrząsającego filmu. Tym razem zapraszamy do obejrzenia lub wysłuchania 17. odcinka wideopodcastu "Poptajl". Z Piotrem Trojanem rozmawiam o kulisach tytułowej, niezwykle wymagającej roli, a także samej, wciąż niedokończonej sprawy.

POPTAJL #17 | "Einstein się mylił". Andrzej Dragan mówi nam o pandemicznym filmie dla HBO i teorii wszystkiego
2020-09-23 22:54:19

Gościem 16. odcinka wideopodcastu "Poptajl" jest Andrzej Dragan. To prawdziwy człowiek renesansu. Z jednej strony jest artystą, który niedawno nakręcił film krótkometrażowy w ramach antologii HBO "W domu". Z drugiej strony jest aktywnym profesorem pracującym na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.  "W domu" to projekt HBO, w którym polscy twórcy nakręcili łącznie 14 krótkometrażówek. Jedną z nich "Piosenka o końcu świata", inspirowaną wierszem Czesława Miłosza, wyreżyserował prof. Andrzej Dragan. W samym środku pandemicznego lockdownu.  Twórcy nie mieli żadnych ograniczeń formalnych poza czasem trwania produkcji (od 5 do 10 minut). – Chodziło o to, żeby nawiązywać do sytuacji, w której się znaleźliśmy. Praktyczne ograniczenie było tylko jedno: nie mogliśmy korzystać ze środków, z których zazwyczaj korzysta się przy produkcji filmowej, a na planie mogły być maksymalnie trzy osoby jednocześnie – mówi w rozmowie z naTemat.  Z jego perspektywy, antologia była interesującym zjawiskiem. – Nie do końca patrzyłem na niego jako na projekt o pandemii, ale o tym, co się dzieje z dyrygentem, które nagle musi zostać solistą. Reżyser to taki generał, który dowodzi armią ludzi. Nagle jej nie miał, a coś musiał zrobić. Ciekawym było patrzeć, jak ci ludzie będą się męczyć w nowej roli – tłumaczy.  Prof. Andrzej Dragan w czasie pandemii nakręcił nie tylko film, ale i opublikował artykuł "Kwantowa zasada względności"napisany wspólnie z prof. Arturem Ekertem z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Teks o ich pracy naukowej podlinkował sam... Albert Einstein, a raczej konto na Twitterze prowadzone w jego imieniu.  W wideopodcaście "Poptajl" rozmawiam z prof. Draganem m.in. o jego filmie dla HBO, o tym, jak namówił Davida Lyncha do pozowania mu do zdjęć, o tym, dlaczego mechanika kwantowa jest prosta i jakie błędy popełnił Albert Einstein. Zapraszam do oglądania i słuchania!

Gościem 16. odcinka wideopodcastu "Poptajl" jest Andrzej Dragan. To prawdziwy człowiek renesansu. Z jednej strony jest artystą, który niedawno nakręcił film krótkometrażowy w ramach antologii HBO "W domu". Z drugiej strony jest aktywnym profesorem pracującym na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.  "W domu" to projekt HBO, w którym polscy twórcy nakręcili łącznie 14 krótkometrażówek. Jedną z nich "Piosenka o końcu świata", inspirowaną wierszem Czesława Miłosza, wyreżyserował prof. Andrzej Dragan. W samym środku pandemicznego lockdownu.  Twórcy nie mieli żadnych ograniczeń formalnych poza czasem trwania produkcji (od 5 do 10 minut). – Chodziło o to, żeby nawiązywać do sytuacji, w której się znaleźliśmy. Praktyczne ograniczenie było tylko jedno: nie mogliśmy korzystać ze środków, z których zazwyczaj korzysta się przy produkcji filmowej, a na planie mogły być maksymalnie trzy osoby jednocześnie – mówi w rozmowie z naTemat.  Z jego perspektywy, antologia była interesującym zjawiskiem. – Nie do końca patrzyłem na niego jako na projekt o pandemii, ale o tym, co się dzieje z dyrygentem, które nagle musi zostać solistą. Reżyser to taki generał, który dowodzi armią ludzi. Nagle jej nie miał, a coś musiał zrobić. Ciekawym było patrzeć, jak ci ludzie będą się męczyć w nowej roli – tłumaczy.  Prof. Andrzej Dragan w czasie pandemii nakręcił nie tylko film, ale i opublikował artykuł "Kwantowa zasada względności"napisany wspólnie z prof. Arturem Ekertem z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Teks o ich pracy naukowej podlinkował sam... Albert Einstein, a raczej konto na Twitterze prowadzone w jego imieniu.  W wideopodcaście "Poptajl" rozmawiam z prof. Draganem m.in. o jego filmie dla HBO, o tym, jak namówił Davida Lyncha do pozowania mu do zdjęć, o tym, dlaczego mechanika kwantowa jest prosta i jakie błędy popełnił Albert Einstein. Zapraszam do oglądania i słuchania!

POPTAJL #16 | To koniec pewnej epoki. Kultowy serwis odchodzi do krainy wiecznych memów
2020-09-23 22:50:41

Jeszcze 10 lat temu serwis Komixxy.pl był centrum polskich memów i internetowych historyjek. Z biegiem lat zaczął tracić użytkowników, a internetowa satyra i humor obrazkowy przeniósł się głównie na Facebooka. W 16. odcinku wideopodcastu "Poptajl" rozmawiam z założycielem kultowego serwisu Mariuszem Składanowskim.  Osoby, które siedzą w internecie od przynajmniej dekady, z łezką w oku mogą wspominać proste komiksy z uśmiechniętym troll face czy płaczącym ludzikiem forever alone. Przeglądanie serwisu Komixxy.pl przypomina teraz wyprawę do muzeum polskiego internetu, w którym zobaczymy, co kiedyś śmieszyło miliony osób. Co się stanie ze stroną? Jak się zmieniły memy i internauci? O tym rozmawiam z Mariuszem Składanowskim, który jest również założycielem m.in. Demotywatorów, Joe Monstera, czy Mistrzów.

Jeszcze 10 lat temu serwis Komixxy.pl był centrum polskich memów i internetowych historyjek. Z biegiem lat zaczął tracić użytkowników, a internetowa satyra i humor obrazkowy przeniósł się głównie na Facebooka. W 16. odcinku wideopodcastu "Poptajl" rozmawiam z założycielem kultowego serwisu Mariuszem Składanowskim.  Osoby, które siedzą w internecie od przynajmniej dekady, z łezką w oku mogą wspominać proste komiksy z uśmiechniętym troll face czy płaczącym ludzikiem forever alone. Przeglądanie serwisu Komixxy.pl przypomina teraz wyprawę do muzeum polskiego internetu, w którym zobaczymy, co kiedyś śmieszyło miliony osób. Co się stanie ze stroną? Jak się zmieniły memy i internauci? O tym rozmawiam z Mariuszem Składanowskim, który jest również założycielem m.in. Demotywatorów, Joe Monstera, czy Mistrzów.

KORONAWIRUS BEZ CENZURY #29 | Polacy walczą z COVID-19 na całym świecie
2020-09-23 22:30:42

Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej pomaga w zwalczaniu pandemii SARS-CoV-2 nie tylko za granicą, ale również w Polsce. Ma unikalny zespół ekspertów. Organizacja doposaża w razie potrzeby polskie szpitale, ale pomaga też np. Libańczykom po wielkim wybuchu, który przyczynił się do wzrostu zakażeń nowym koronawirusem – podkreśla w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury" Aleksandra Rutkowska, rzeczniczka prasowa PCPM.  – Nie tylko pomagamy za granicą, cały czas pracujemy też w Polsce. W ramach Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej działa Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM – to jest medyczny zespół szybkiego reagowania. Grupa wolontariuszy, ale ekspertów różnych medycznych specjalności, która w ciągu 48 godzin jest w stanie dotrzeć w dowolne miejsce na świecie. Takich zespołów działających przy organizacjach pozarządowych jest tylko 7 – opowiada nam Aleksandra Rutkowska.  Namioty, które wykorzystuje organizacja i służą jej jako szpitale polowe, po ogłoszeniu pandemii COVID-19 przekazała polskim szpitalom. PCPM posiada też magazyn przygotowany na to, że w każdej chwili specjaliści będą musieli wyruszyć na drugi koniec globu.  – Podzieliliśmy się sprzętem, materiałami które mamy. Wspomagaliśmy m.in. szpital w Łańcucie, gdzie pojawiła się pierwsza w Polsce ofiara śmiertelna zakażenia koronawirusem. Niedawno razem z partnerem Citi Foundation przekazaliśmy 300 tys. zł polskim szpitalom. My byliśmy tu podmiotem eksperckim, finansującym był Citi Foundation – tłumaczy nasza rozmówczyni. Organizacja cały czas pomaga w Polsce. Ma 100 specjalistów, którzy na co dzień pracują w swoich macierzystych placówkach na terenie całego kraju.  – Oni wyjeżdżają też na misje. Najpierw były to Północne Włochy, później Kirgistan i Tadżykistan – to misja trzytygodniowa na granicy z Chinami, Afganistanem, Uzbekistanem. Pomagali w miejscach, gdzie np. w szpitalach nie ma bieżącej wody. Ratownicy pracowali na wysokości ponad 3 tys. m n.p.m. To ludzie przygotowani do udzielania pomocy w ekstremalnych warunkach – podkreśla rzeczniczka. Niektórym mogło się wydawać, że nowy koronawirus nie dotarł w tak odległe i słabo dostępne miejsca globu. Jednak jak podkreśla nasza rozmówczyni, to złudzenie, dlatego, że statystyki zachorowań z tych miejsc docierały do nas dość późno.  – Jesteśmy też w Libanie, gdzie w Bejrucie doszło miesiąc temu do ogromnej eksplozji, która doprowadziła do śmierci 200 osób, pozbawiła tysiące ludzi dachu nad głową i dostępu do opieki medycznej – wybuch zniszczył część szpitali. Chorzy byli transportowani do tych placówek, które nie ucierpiały. Doszło do przeludnienia. Liczba zakażeń koronawirusem zaczęła wzrastać. Dziennie w Libanie jest ok. 600 zakażeń SARS-CoV-2, a trzeba pamiętać, że Liban jest wielkości naszego województwa świętokrzyskiego. Czyli to tak jakbyśmy dziennie, w jednym województwie, mieli 600 przypadków zakażeń SARS-CoV-2. Trzeba pamiętać też, że jest to państwo pogrążone w kryzysie gospodarczym, uchodźczym – co 6. osoba w Libanie jest uchodźcą.

Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej pomaga w zwalczaniu pandemii SARS-CoV-2 nie tylko za granicą, ale również w Polsce. Ma unikalny zespół ekspertów. Organizacja doposaża w razie potrzeby polskie szpitale, ale pomaga też np. Libańczykom po wielkim wybuchu, który przyczynił się do wzrostu zakażeń nowym koronawirusem – podkreśla w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury" Aleksandra Rutkowska, rzeczniczka prasowa PCPM.  – Nie tylko pomagamy za granicą, cały czas pracujemy też w Polsce. W ramach Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej działa Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM – to jest medyczny zespół szybkiego reagowania. Grupa wolontariuszy, ale ekspertów różnych medycznych specjalności, która w ciągu 48 godzin jest w stanie dotrzeć w dowolne miejsce na świecie. Takich zespołów działających przy organizacjach pozarządowych jest tylko 7 – opowiada nam Aleksandra Rutkowska.  Namioty, które wykorzystuje organizacja i służą jej jako szpitale polowe, po ogłoszeniu pandemii COVID-19 przekazała polskim szpitalom. PCPM posiada też magazyn przygotowany na to, że w każdej chwili specjaliści będą musieli wyruszyć na drugi koniec globu.  – Podzieliliśmy się sprzętem, materiałami które mamy. Wspomagaliśmy m.in. szpital w Łańcucie, gdzie pojawiła się pierwsza w Polsce ofiara śmiertelna zakażenia koronawirusem. Niedawno razem z partnerem Citi Foundation przekazaliśmy 300 tys. zł polskim szpitalom. My byliśmy tu podmiotem eksperckim, finansującym był Citi Foundation – tłumaczy nasza rozmówczyni. Organizacja cały czas pomaga w Polsce. Ma 100 specjalistów, którzy na co dzień pracują w swoich macierzystych placówkach na terenie całego kraju.  – Oni wyjeżdżają też na misje. Najpierw były to Północne Włochy, później Kirgistan i Tadżykistan – to misja trzytygodniowa na granicy z Chinami, Afganistanem, Uzbekistanem. Pomagali w miejscach, gdzie np. w szpitalach nie ma bieżącej wody. Ratownicy pracowali na wysokości ponad 3 tys. m n.p.m. To ludzie przygotowani do udzielania pomocy w ekstremalnych warunkach – podkreśla rzeczniczka. Niektórym mogło się wydawać, że nowy koronawirus nie dotarł w tak odległe i słabo dostępne miejsca globu. Jednak jak podkreśla nasza rozmówczyni, to złudzenie, dlatego, że statystyki zachorowań z tych miejsc docierały do nas dość późno.  – Jesteśmy też w Libanie, gdzie w Bejrucie doszło miesiąc temu do ogromnej eksplozji, która doprowadziła do śmierci 200 osób, pozbawiła tysiące ludzi dachu nad głową i dostępu do opieki medycznej – wybuch zniszczył część szpitali. Chorzy byli transportowani do tych placówek, które nie ucierpiały. Doszło do przeludnienia. Liczba zakażeń koronawirusem zaczęła wzrastać. Dziennie w Libanie jest ok. 600 zakażeń SARS-CoV-2, a trzeba pamiętać, że Liban jest wielkości naszego województwa świętokrzyskiego. Czyli to tak jakbyśmy dziennie, w jednym województwie, mieli 600 przypadków zakażeń SARS-CoV-2. Trzeba pamiętać też, że jest to państwo pogrążone w kryzysie gospodarczym, uchodźczym – co 6. osoba w Libanie jest uchodźcą.

KORONAWIRUS BEZ CENZURY #28 | Może specjalnie przechorować COVID-19? To jak rosyjska ruletka
2020-09-23 22:28:01

Zastanawiasz się, czy nie lepiej byłoby specjalnie przechorować SARS-CoV-2? Niestety nie możemy być pewni czy znajdziemy się w tej szczęśliwej grupie osób bezobjawowych, czy może w tej, która przechodzi COVID-19 ciężko i wymaga hospitalizacji. Specjalne zakażenie się koronawirusem jest jak rosyjska ruletka – mówi w specjalnym podcaście „Koronawirus bez cenzury” prof. Krzysztof Filipiak kardiolog,internista, hipertensjolog, farmakolog kliniczny z WUM, prezes Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego.  Zdaniem naszego rozmówcy zakażenia warto unikać. Jednak nie należy panikować. Zakażeń SARS-CoV-2 jest na świecie coraz więcej, to samo widzimy w Polsce. Z drugiej strony nie wzrasta w Polsce liczba osób bardzo ciężko chorych, leczonych z pomocą respiratora, co pozwala formułować tezę, że być może zjadliwość tego wirusa słabnie.  Nie ma jeszcze twardych dowodów dotyczących osłabienia zjadliwości wirusa, trzeba spokojnie poczekać na ustalenia naukowców i oczywiście nie zwalnia nas to z zachowania podstawowych zasad higieny, które mają nas chronić przed zakażeniem – podkreśla prof. Filipiak.  Po 5 miesiącach epidemii SARS-CoV-2 lekarze i naukowcy nie są jeszcze w stanie wypowiedzieć się na temat odległych skutków przechorowania COVID-19. Jednak pojawiają się doniesienia naukowe, które sugerują, że może dochodzić do powikłań płucnych, uszkodzenia mięśnia sercowego, problemów z płodnością u mężczyzn czy zmian w ośrodkowym układzie nerwowym. Jednak na pewne dane na ten temat trzeba poczekać przynajmniej do marca przyszłego roku. Na razie lekarze nie mają pewności co do tych obserwacji.  Jednak biorąc pod uwagę możliwość ewentualnych, odległych skutków przechorowania COVID-19, warto zrobić wszystko, żeby się nie zakazić i doczekać czasu pojawienia się skutecznej szczepionki przeciwko SARS-CoV-2.

Zastanawiasz się, czy nie lepiej byłoby specjalnie przechorować SARS-CoV-2? Niestety nie możemy być pewni czy znajdziemy się w tej szczęśliwej grupie osób bezobjawowych, czy może w tej, która przechodzi COVID-19 ciężko i wymaga hospitalizacji. Specjalne zakażenie się koronawirusem jest jak rosyjska ruletka – mówi w specjalnym podcaście „Koronawirus bez cenzury” prof. Krzysztof Filipiak kardiolog,internista, hipertensjolog, farmakolog kliniczny z WUM, prezes Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego.  Zdaniem naszego rozmówcy zakażenia warto unikać. Jednak nie należy panikować. Zakażeń SARS-CoV-2 jest na świecie coraz więcej, to samo widzimy w Polsce. Z drugiej strony nie wzrasta w Polsce liczba osób bardzo ciężko chorych, leczonych z pomocą respiratora, co pozwala formułować tezę, że być może zjadliwość tego wirusa słabnie.  Nie ma jeszcze twardych dowodów dotyczących osłabienia zjadliwości wirusa, trzeba spokojnie poczekać na ustalenia naukowców i oczywiście nie zwalnia nas to z zachowania podstawowych zasad higieny, które mają nas chronić przed zakażeniem – podkreśla prof. Filipiak.  Po 5 miesiącach epidemii SARS-CoV-2 lekarze i naukowcy nie są jeszcze w stanie wypowiedzieć się na temat odległych skutków przechorowania COVID-19. Jednak pojawiają się doniesienia naukowe, które sugerują, że może dochodzić do powikłań płucnych, uszkodzenia mięśnia sercowego, problemów z płodnością u mężczyzn czy zmian w ośrodkowym układzie nerwowym. Jednak na pewne dane na ten temat trzeba poczekać przynajmniej do marca przyszłego roku. Na razie lekarze nie mają pewności co do tych obserwacji.  Jednak biorąc pod uwagę możliwość ewentualnych, odległych skutków przechorowania COVID-19, warto zrobić wszystko, żeby się nie zakazić i doczekać czasu pojawienia się skutecznej szczepionki przeciwko SARS-CoV-2.

KORONAWIRUS BEZ CENZURY #27 | Te 3 szczepienia mogą pomóc uniknąć ciężkiego przebiegu COVID-19
2020-09-23 22:24:51

To, że mamy pandemię SARS-CoV-2 nie oznacza, że zniknęły inne choroby zakaźne. Warto o tym pamiętać przed sezonem jesienno-zimowym. Szczególnie w dobie pandemii COVID-19 warto zaszczepić się przeciwko grypie, pneumokokom i krztuścowi. Dlatego, że możemy zachorować np. Jednocześnie na COVID-19 i grypę, a to bardzo niebezpieczne – wyjaśnia w specjalnym podkaście „Koronawirus bez cenzury” prof. dr hab. n. med. Aneta Nitsch-Osuch kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego WUM, konsultant wojewódzki ds. epidemiologii.

To, że mamy pandemię SARS-CoV-2 nie oznacza, że zniknęły inne choroby zakaźne. Warto o tym pamiętać przed sezonem jesienno-zimowym. Szczególnie w dobie pandemii COVID-19 warto zaszczepić się przeciwko grypie, pneumokokom i krztuścowi. Dlatego, że możemy zachorować np. Jednocześnie na COVID-19 i grypę, a to bardzo niebezpieczne – wyjaśnia w specjalnym podkaście „Koronawirus bez cenzury” prof. dr hab. n. med. Aneta Nitsch-Osuch kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego WUM, konsultant wojewódzki ds. epidemiologii.

KORONAWIRUS BEZ CENZURY #26 | Koronawirus. Maseczki tak jak majtki, trzeba zmieniać i prać
2020-09-23 22:21:31

Maski, maseczki, przyłbice - to temat, który rozgrzewa do czerwoności social media i prowadzi do ożywionych dyskusji towarzyskich. Nosić - nie nosić, gdzie nosić i dla kogo będzie lepsza maseczka, a dla kogo przyłbica? Czy takie środki ochrony osobistej rzeczywiście są w stanie zapobiec zakażeniu koronawirusem i jak o nie dbać? Na te wszystkie pytania odpowiada nam wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski w podkaście "Koronawirus bez cenzury”.

Maski, maseczki, przyłbice - to temat, który rozgrzewa do czerwoności social media i prowadzi do ożywionych dyskusji towarzyskich. Nosić - nie nosić, gdzie nosić i dla kogo będzie lepsza maseczka, a dla kogo przyłbica? Czy takie środki ochrony osobistej rzeczywiście są w stanie zapobiec zakażeniu koronawirusem i jak o nie dbać? Na te wszystkie pytania odpowiada nam wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski w podkaście "Koronawirus bez cenzury”.

KORONAWIRUS BEZ CENZURY #25 | Szkoła w czasach koronawirusa. Dzieci powinny być w przyłbicach?
2020-09-23 22:19:10

Od września dzieci mają wrócić do szkoły. Z wirusologicznego punktu widzenia nie jest to najlepsze rozwiązanie. Jednak nie chodzi tu o zdrowie samych dzieci, które zwykle łagodnie przechodzą zakażenie SARS-CoV-2. Problem możemy mieć z nauczycielami a także z dziadkami i rodzicami, których dzieci mogą zakazić – mówi w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury” dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog.  Dodatkowo dzieci młodsze nie chodzą same do szkoły. Są odprowadzane do szkoły przez rodziców lub dziadków. Jeśli przed szkołą będzie tłok, nie będą noszone maseczki czy przyłbice, to możemy mieć do czynienia z kolejnymi ogniskami epidemicznymi SARS-CoV-2.  Niestety, zdaniem wirusologa, efektywność nauczania zdalnego nie jest taka sama jak nauczania bezpośredniego w szkole. Dodatkowo są takie miejsca w Polsce, gdzie zdalne nauczanie jest bardzo trudne z powodów technicznych. Jak tłumaczy nasz rozmówca, dzieci do prawidłowego rozwoju potrzebują kontaktów społecznych. Jeśli zamkniemy je na długo w betonowych klatkach naszych mieszkań z powodu koronawirusa, to za jakiś czas może okazać się, że pandemia wykształciła "społeczne kaleki”.  Jednak trzeba powiedzieć sobie wyraźnie, że nie ma możliwości aby dzieci w szkole zachowywały dystans społeczny. Zdaniem doc. Dzieciątkowskiego brak nakazu noszenia maseczki lub przyłbicy w szkole to błąd.  Wirusolog tłumaczy, że zdaje sobie sprawę, że noszenie maseczki przez wiele godzin przez dziecko jest praktycznie niemożliwe, jednak tę maseczkę zawsze można zastąpić przyłbicą. Przyłbice nie są tak problematyczne w użytkowaniu i są wygodniejsze, szczególnie dla młodszych dzieci.

Od września dzieci mają wrócić do szkoły. Z wirusologicznego punktu widzenia nie jest to najlepsze rozwiązanie. Jednak nie chodzi tu o zdrowie samych dzieci, które zwykle łagodnie przechodzą zakażenie SARS-CoV-2. Problem możemy mieć z nauczycielami a także z dziadkami i rodzicami, których dzieci mogą zakazić – mówi w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury” dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog.  Dodatkowo dzieci młodsze nie chodzą same do szkoły. Są odprowadzane do szkoły przez rodziców lub dziadków. Jeśli przed szkołą będzie tłok, nie będą noszone maseczki czy przyłbice, to możemy mieć do czynienia z kolejnymi ogniskami epidemicznymi SARS-CoV-2.  Niestety, zdaniem wirusologa, efektywność nauczania zdalnego nie jest taka sama jak nauczania bezpośredniego w szkole. Dodatkowo są takie miejsca w Polsce, gdzie zdalne nauczanie jest bardzo trudne z powodów technicznych. Jak tłumaczy nasz rozmówca, dzieci do prawidłowego rozwoju potrzebują kontaktów społecznych. Jeśli zamkniemy je na długo w betonowych klatkach naszych mieszkań z powodu koronawirusa, to za jakiś czas może okazać się, że pandemia wykształciła "społeczne kaleki”.  Jednak trzeba powiedzieć sobie wyraźnie, że nie ma możliwości aby dzieci w szkole zachowywały dystans społeczny. Zdaniem doc. Dzieciątkowskiego brak nakazu noszenia maseczki lub przyłbicy w szkole to błąd.  Wirusolog tłumaczy, że zdaje sobie sprawę, że noszenie maseczki przez wiele godzin przez dziecko jest praktycznie niemożliwe, jednak tę maseczkę zawsze można zastąpić przyłbicą. Przyłbice nie są tak problematyczne w użytkowaniu i są wygodniejsze, szczególnie dla młodszych dzieci.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie