Wszechnica.org.pl - Historia

„Wszechnica.org.pl - Historia” to baza wykładów zrealizowanych we współpracy z prestiżowymi instytucjami naukowymi. Wśród naszych partnerów znajdują się m.in. Festiwal Nauki w Warszawie, Instytut Historyczny UW, Muzeum POLIN, Zamek Królewski w Warszawie oraz Kawiarnie naukowe. Wszechnica.org.pl nagrywa też własne rozmowy z historykami i świadkami historii. Projekt realizowany jest przez Fundację Wspomagania Wsi. Do korzystania z naszego serwisu zapraszamy wszystkich, którzy cenią sobie rzetelną wiedzę oraz ciekawe dyskusje. Zapraszamy do odwiedzenia też kanału Wszechnica.org.pl - Nauka

Kategorie:
Edukacja Kursy

Odcinki od najnowszych:

95. Być przyzwoitym w XXI wieku. Sesja poświęcona prof. W. Bartoszewskiemu
2020-07-07 22:38:59

Prof. Władysława Bartoszewskiego wspominają prof. Michał Komar, dr. Władysław T. Bartoszewski i prof. Michał Dobrowolski, Pałac Kultury i Nauki [21 września 2015] W biografii prof. Władysława Bartoszewskiego ciężko odróżnić sferę publiczną od prywatnej – mówili zgodnie prelegenci wspominający go podczas sesji, która odbyła się w ramach XIX Festiwalu Nauki w Warszawie. O dziedzictwie pozostawionym przez prof. Bartoszewskiego dyskutowali jego biograf prof. Michał Komar, syn dr Władysław T. Bartoszewski oraz dwukrotny rzecznik prasowy z czasów pełnienia funkcji szefa MSZ prof. Paweł Dobrowolski. Michał Komar rozpoczął od przypomnienia niezwykłej biografii Władysława Bartoszewskiego. Autor wywiadów rzek z profesorem mówił o pięknej wojennej karcie w jego życiorysie, na której zapisało się uwięzienie w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, działalność w komórkach kontrwywiadu więziennego i zajmującej się ludnością żydowską w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu na Kraj, służba w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK oraz działalność w Żegocie. Przywołał też jego pionierskie zasługi dla dialogu polsko-żydowskiego i polsko-niemieckiego. Michał Komar podkreślił, że prowadzenie tego ostatniego w l. 60 było aktem niezwykłej odwagi cywilnej. Nastroje społeczne były bowiem wtedy jeszcze Niemcom zdecydowanie nieprzychylne. Biograf profesora stwierdził, że Władysław Bartoszewski wykazał się w tym aspekcie darem przewidywania i budowania przyszłości, co należy określić właśnie mianem dziedzictwa pozostawionego przez profesora, z którego można czerpać do dziś. Władysław T. Bartoszewski, syn profesora Bartoszewskiego, jako główny czynnik, który uformował jego ojca, wskazał gimnazjum i liceum jezuickie. Bartoszewski junior przypomniał obecnych we wspomnieniach ojca: dyrektora jezuickiej szkoły, który zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym „Majdanek”, nauczycielu języka niemieckiego, endeka, który nauczył go miłości do niemieckiej kultury, a w czasie okupacji ratował Żydów oraz profesora matematyki, z którym razem pchał walec w Oświęcimiu. Syn profesora Bartoszewskiego wspomniał też dom rodzinny jego ojca. Choć dziadek miał konserwatywne poglądy, to dom był też otwarty na obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Wymienił też Zofię Kossak-Szczucką, współzałożycielkę Żegoty, która z racji starszego wieku także wywarła na Władysława Bartoszewskiego silny wpływ. Jako dziedzictwo pozostawione przez ojca Bartoszewski senior wymienił przekonanie, że choć ludzie są zdolni do najgorszych czynów, to działając z innymi w dobrej sprawie, można przeciwstawić się złu. Syn profesora Bartoszewskiego podkreślił także, że ojciec szerokie kontakty prywatne wykorzystywał do załatwiania spraw Polski. Przypomniał w tym kontekście jego przyjaźnie z politykami niemieckimi i austriackimi, jak np. z kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem. Paweł Dobrowolski, dwukrotny rzecznik prasowy Władysława Bartoszewskiego, stwierdził, że próba mówienia o profesorze Bartoszewskim to jak zmuszenie kogoś, by w cztery minuty streścił wielką encyklopedię powszechną. Skupił się zatem metodach komunikacji, które stosował jego szef w sferze publicznej. Jako pierwszą z nich wymienił umiejętność budowania dialogu i środowiska. Za przykład podał jego przyjaźń z niegdyś marksizującym Leszkiem Kołakowskim, z którym diametralnie różnił się w poglądach. Paweł Dobrowolski wspominał też, że jego szef podczas werbalnej komunikacji bardzo często posługiwał się opowiadaniami, które zaczynał często snuć w najmniej oczekiwanych momentach. Po trzecie, opisał profesora Bartoszewskiego jako „człowieka mówiącego, który posługiwał się żywym słowem”. Te cechy były zdaniem prelegenta charakterystyczne dla przedstawiciela inteligencji, uformowanej w XIX i XX w.

Prof. Władysława Bartoszewskiego wspominają prof. Michał Komar, dr. Władysław T. Bartoszewski i prof. Michał Dobrowolski, Pałac Kultury i Nauki [21 września 2015]

W biografii prof. Władysława Bartoszewskiego ciężko odróżnić sferę publiczną od prywatnej – mówili zgodnie prelegenci wspominający go podczas sesji, która odbyła się w ramach XIX Festiwalu Nauki w Warszawie. O dziedzictwie pozostawionym przez prof. Bartoszewskiego dyskutowali jego biograf prof. Michał Komar, syn dr Władysław T. Bartoszewski oraz dwukrotny rzecznik prasowy z czasów pełnienia funkcji szefa MSZ prof. Paweł Dobrowolski.

Michał Komar rozpoczął od przypomnienia niezwykłej biografii Władysława Bartoszewskiego. Autor wywiadów rzek z profesorem mówił o pięknej wojennej karcie w jego życiorysie, na której zapisało się uwięzienie w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, działalność w komórkach kontrwywiadu więziennego i zajmującej się ludnością żydowską w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu na Kraj, służba w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK oraz działalność w Żegocie. Przywołał też jego pionierskie zasługi dla dialogu polsko-żydowskiego i polsko-niemieckiego. Michał Komar podkreślił, że prowadzenie tego ostatniego w l. 60 było aktem niezwykłej odwagi cywilnej. Nastroje społeczne były bowiem wtedy jeszcze Niemcom zdecydowanie nieprzychylne. Biograf profesora stwierdził, że Władysław Bartoszewski wykazał się w tym aspekcie darem przewidywania i budowania przyszłości, co należy określić właśnie mianem dziedzictwa pozostawionego przez profesora, z którego można czerpać do dziś.

Władysław T. Bartoszewski, syn profesora Bartoszewskiego, jako główny czynnik, który uformował jego ojca, wskazał gimnazjum i liceum jezuickie. Bartoszewski junior przypomniał obecnych we wspomnieniach ojca: dyrektora jezuickiej szkoły, który zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym „Majdanek”, nauczycielu języka niemieckiego, endeka, który nauczył go miłości do niemieckiej kultury, a w czasie okupacji ratował Żydów oraz profesora matematyki, z którym razem pchał walec w Oświęcimiu. Syn profesora Bartoszewskiego wspomniał też dom rodzinny jego ojca. Choć dziadek miał konserwatywne poglądy, to dom był też otwarty na obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Wymienił też Zofię Kossak-Szczucką, współzałożycielkę Żegoty, która z racji starszego wieku także wywarła na Władysława Bartoszewskiego silny wpływ. Jako dziedzictwo pozostawione przez ojca Bartoszewski senior wymienił przekonanie, że choć ludzie są zdolni do najgorszych czynów, to działając z innymi w dobrej sprawie, można przeciwstawić się złu.

Syn profesora Bartoszewskiego podkreślił także, że ojciec szerokie kontakty prywatne wykorzystywał do załatwiania spraw Polski.Przypomniał w tym kontekście jego przyjaźnie z politykami niemieckimi i austriackimi, jak np. z kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem.

Paweł Dobrowolski, dwukrotny rzecznik prasowy Władysława Bartoszewskiego, stwierdził, że próba mówienia o profesorze Bartoszewskim to jak zmuszenie kogoś, by w cztery minuty streścił wielką encyklopedię powszechną. Skupił się zatem metodach komunikacji, które stosował jego szef w sferze publicznej. Jako pierwszą z nich wymienił umiejętność budowania dialogu i środowiska. Za przykład podał jego przyjaźń z niegdyś marksizującym Leszkiem Kołakowskim, z którym diametralnie różnił się w poglądach. Paweł Dobrowolski wspominał też, że jego szef podczas werbalnej komunikacji bardzo często posługiwał się opowiadaniami, które zaczynał często snuć w najmniej oczekiwanych momentach. Po trzecie, opisał profesora Bartoszewskiego jako „człowieka mówiącego, który posługiwał się żywym słowem”. Te cechy były zdaniem prelegenta charakterystyczne dla przedstawiciela inteligencji, uformowanej w XIX i XX w.

94. Mord rytualny – długie życie legendy
2020-07-07 22:04:20

Wykład dr hab. Anny Michałowskiej-Mycielskiej, XIX Festiwal Nauki w Warszawie [21 września 2015] Legenda o mordach rytualnych dokonywanych na chrześcijańskich dzieciach przez Żydów trwała w Polsce jeszcze w XX w. Legła u podstaw pogromu kieleckiego w 1946 roku. Jej ślady można znaleźć do dziś. O źródłach i rozwoju tego mitu opowiedziała podczas XIX Festiwalu Nauki dr hab. Anna Michałowska-Mycielska z Instytutu Historycznego UW. Pierwsze wzmianki o oskarżeniach Żydów o mord rytualny, jak wskazała historyk, pojawiły się w Anglii w połowie XII w. W 1144 r. w Norwich znaleziono zwłoki dwunastoletniego Williama. Ciało nosiło ślady tortur i miało przebity lewy bok. Powstała legenda, że chłopiec został ukrzyżowany. Zwłoki Williama złożono w tamtejszej katedrze – miały słynąć cudami i stały się celem pielgrzymek. Chłopiec został ogłoszony świętym. Oskarżenia wysuwane wobec Żydów przeniosły się z Anglii na kontynent – znane są przekazy na ten temat z XII i XIII w. pochodzące z Francji i Niemiec, gdzie istniejąca w Anglii legenda uległa modyfikacji. Celem sprawców mordu rytualnego nie było już ukrzyżowanie, ale pozyskanie krwi ofiary. Wedle autorów antyżydowskich tekstów miała ona być przez Żydów wykorzystywana do pieczenia macy (chleb przygotowywany bez użycia zakwasu z okazji święta Pesach), leczenia ran powstałych w wyniku obrzezania i „męskiej menstruacji”, przemywania oczu noworodkom (wierzono, że rodzą się ślepe – jak psy i wszystkie „gorsze” nacje) oraz pozbywania się odoru wydobywającego się z ciała. Jak mówiła dr Michałowska-Mycielska, dojrzała legenda opisująca mord rytualny dokonany przez Żydów została pokazana na sztychu przedstawiającym męczeństwo św. Szymona z Trydentu (1475 r.). Historia w takiej wersji była powielana w licznych odpisach, tłumaczona i przerabiana. Historyk opisała stałe elementy konstrukcyjne tej wersji legendy. Według autorów owych przekazów ofiara, małe dziecko, była zawsze zabijana w trakcie Wielkiego Tygodnia. W zbrodnię zaangażowana była cała gmina żydowska. Ciało ofiary sprawcy nakuwali w celu spuszczenia krwi. Gminy żydowskie miały się też dzielić krwią ofiar między sobą. Częstym elementem owych legend było doprowadzenie dziecka do Żydów przez złego chrześcijanina, najczęściej kobietę. Odnalezienie zwłok odbywało sie zwykle dzięki cudownym wydarzeniom. Niekiedy ciało same wskazywało winowajców zbrodni, np. poprzez krew sączącą się z ran, gdy w jego pobliżu pojawiali się Żydzi. Wedle opisywanych przez historyk przekazów rzekomi schwytani sprawcy mieli wyznawać podczas śledztwa, że ich zbrodnia została podyktowana zapisami Talmudu. Ofiary tych – jak wierzono – mordów często otaczano kultem – budowano ku ich czci sanktuaria, tworzono poświęcone im święta i modlitwy. Jak podkreśliła dr Michałowska-Mycielska, jedynymi prawdziwymi elementami historii o mordach rytualnych były zaginięcia dzieci. Religia żydowska zabrania bowiem w ogóle spożywania krwi. Historie o mordach rytualnych były popularne wśród niższego kleru. Do ich rozpowszechniania przyczynili się franciszkanie. Papiestwo pozostało wobec nich wstrzemięźliwe.

Wykład dr hab. Anny Michałowskiej-Mycielskiej, XIX Festiwal Nauki w Warszawie [21 września 2015]

Legenda o mordach rytualnych dokonywanych na chrześcijańskich dzieciach przez Żydów trwała w Polsce jeszcze w XX w. Legła u podstaw pogromu kieleckiego w 1946 roku. Jej ślady można znaleźć do dziś. O źródłach i rozwoju tego mitu opowiedziała podczas XIX Festiwalu Nauki dr hab. Anna Michałowska-Mycielska z Instytutu Historycznego UW.

Pierwsze wzmianki o oskarżeniach Żydów o mord rytualny, jak wskazała historyk, pojawiły się w Anglii w połowie XII w. W 1144 r. w Norwich znaleziono zwłoki dwunastoletniego Williama. Ciało nosiło ślady tortur i miało przebity lewy bok. Powstała legenda, że chłopiec został ukrzyżowany. Zwłoki Williama złożono w tamtejszej katedrze – miały słynąć cudami i stały się celem pielgrzymek. Chłopiec został ogłoszony świętym.

Oskarżenia wysuwane wobec Żydów przeniosły się z Anglii na kontynent – znane są przekazy na ten temat z XII i XIII w. pochodzące z Francji i Niemiec, gdzie istniejąca w Anglii legenda uległa modyfikacji. Celem sprawców mordu rytualnego nie było już ukrzyżowanie, ale pozyskanie krwi ofiary. Wedle autorów antyżydowskich tekstów miała ona być przez Żydów wykorzystywana do pieczenia macy (chleb przygotowywany bez użycia zakwasu z okazji święta Pesach), leczenia ran powstałych w wyniku obrzezania i „męskiej menstruacji”, przemywania oczu noworodkom (wierzono, że rodzą się ślepe – jak psy i wszystkie „gorsze” nacje) oraz pozbywania się odoru wydobywającego się z ciała.

Jak mówiła dr Michałowska-Mycielska, dojrzała legenda opisująca mord rytualny dokonany przez Żydów została pokazana na sztychu przedstawiającym męczeństwo św. Szymona z Trydentu (1475 r.). Historia w takiej wersji była powielana w licznych odpisach, tłumaczona i przerabiana. Historyk opisała stałe elementy konstrukcyjne tej wersji legendy. Według autorów owych przekazów ofiara, małe dziecko, była zawsze zabijana w trakcie Wielkiego Tygodnia. W zbrodnię zaangażowana była cała gmina żydowska. Ciało ofiary sprawcy nakuwali w celu spuszczenia krwi. Gminy żydowskie miały się też dzielić krwią ofiar między sobą. Częstym elementem owych legend było doprowadzenie dziecka do Żydów przez złego chrześcijanina, najczęściej kobietę. Odnalezienie zwłok odbywało sie zwykle dzięki cudownym wydarzeniom. Niekiedy ciało same wskazywało winowajców zbrodni, np. poprzez krew sączącą się z ran, gdy w jego pobliżu pojawiali się Żydzi.

Wedle opisywanych przez historyk przekazów rzekomi schwytani sprawcy mieli wyznawać podczas śledztwa, że ich zbrodnia została podyktowana zapisami Talmudu. Ofiary tych – jak wierzono – mordów często otaczano kultem – budowano ku ich czci sanktuaria, tworzono poświęcone im święta i modlitwy. Jak podkreśliła dr Michałowska-Mycielska, jedynymi prawdziwymi elementami historii o mordach rytualnych były zaginięcia dzieci. Religia żydowska zabrania bowiem w ogóle spożywania krwi.

Historie o mordach rytualnych były popularne wśród niższego kleru. Do ich rozpowszechniania przyczynili się franciszkanie. Papiestwo pozostało wobec nich wstrzemięźliwe.

93. Terroryzm w Japonii
2020-07-07 21:50:56

Wykład dr Krzysztofa Karolczaka zorganizowany w ramach cyklu „Od Asasynów do Al-Kaidy”, Dom Spotkań z Historią [8 marca 2012] W czasie kolejnego spotkania w cyklu poświęconym historii terroryzmu dr Krzysztof Karolczak opowiedział o tradycji zamachów politycznych w Japonii, Japońskiej Armii Czerwonej, „Cesarzowej Terroru”, zamachu w tokijskim metrze z użyciem broni masowego rażenia.

Wykład dr Krzysztofa Karolczaka zorganizowany w ramach cyklu „Od Asasynów do Al-Kaidy”, Dom Spotkań z Historią [8 marca 2012]

W czasie kolejnego spotkania w cyklu poświęconym historii terroryzmu dr Krzysztof Karolczak opowiedział o tradycji zamachów politycznych w Japonii, Japońskiej Armii Czerwonej, „Cesarzowej Terroru”, zamachu w tokijskim metrze z użyciem broni masowego rażenia.

92. Terroryzm palestyński - wykład dr. Adama Krawczyka
2020-06-23 13:41:12

Wykład dr Adama Krawczyka zorganizowany w ramach cyklu „Od Asasynów do Al-Kaidy”, Dom Spotkań z Historią [9 lutego 2012] Kolejne spotkanie w cyklu „Od Asasynów do Al-Kaidy”, poświęconego uwarunkowaniom historycznym i genezie współczesnego terroryzmu, a także celom i sposobom działania organizacji terrorystycznych oraz zagrożeniom i zjawiskom występującym we współczesnym świecie. Cykl przygotowuje Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas we współpracy z Domem Spotkań z Historią. Na hasło „terroryzm palestyński” przywołujemy takie postacie jak: Jasir Arafat, Abu Nidal, George Habasz, Ahmed Jassin i takie krwawe wydarzenia jak zamachy w Monachium, porwanie promu Achille Lauro, uprowadzenia samolotów, czy zamachy samobójcze w miastach izraelskich. Bez wątpienia w drugiej połowie XX wieku terroryści palestyńscy zawłaszczyli międzynarodową scenę przemocy politycznej. To od nich członkowie RAF-u pobierali nauki posługiwania się bronią. Czym tak naprawdę była OWP? Skąd wziął się Hamas? Czy wśród Palestyńczyków są grupy związane z al-Kaidą? O kulisach powstania Autonomii Palestyńskiej i narodzinach terroryzmu międzynarodowego (m.in. porwaniu samolotu izraelskich linii w Rzymie w 1968 roku i masakrze izraelskich sportowców podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku) opowiadał dr Adam Krawczyk, autor kilkunastu artykułów naukowych omawiających XX-wieczną historię Bliskiego Wschodu  i terroryzm ugrupowań fundamentalistycznych. W swych badaniach koncentruje się na tematyce terroryzmu, bezpieczeństwa międzynarodowego oraz XX-wiecznej historii powszechnej, ze szczególnym uwzględnieniem konfliktu bliskowschodniego. Więcej na ten temat w książce napisanej przez dr Adama Krawczyka – „Terroryzm ugrupowań fundamentalistycznych na obszarze Izraela w drugiej połowie XX wieku”

Wykład dr Adama Krawczyka zorganizowany w ramach cyklu „Od Asasynów do Al-Kaidy”, Dom Spotkań z Historią [9 lutego 2012]

Kolejne spotkanie w cyklu „Od Asasynów do Al-Kaidy”, poświęconego uwarunkowaniom historycznym i genezie współczesnego terroryzmu, a także celom i sposobom działania organizacji terrorystycznych oraz zagrożeniom i zjawiskom występującym we współczesnym świecie. Cykl przygotowuje Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas we współpracy z Domem Spotkań z Historią.

Na hasło „terroryzm palestyński” przywołujemy takie postacie jak: Jasir Arafat, Abu Nidal, George Habasz, Ahmed Jassin i takie krwawe wydarzenia jak zamachy w Monachium, porwanie promu Achille Lauro, uprowadzenia samolotów, czy zamachy samobójcze w miastach izraelskich. Bez wątpienia w drugiej połowie XX wieku terroryści palestyńscy zawłaszczyli międzynarodową scenę przemocy politycznej. To od nich członkowie RAF-u pobierali nauki posługiwania się bronią. Czym tak naprawdę była OWP? Skąd wziął się Hamas? Czy wśród Palestyńczyków są grupy związane z al-Kaidą?

O kulisach powstania Autonomii Palestyńskiej i narodzinach terroryzmu międzynarodowego (m.in. porwaniu samolotu izraelskich linii w Rzymie w 1968 roku i masakrze izraelskich sportowców podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku) opowiadał dr Adam Krawczyk, autor kilkunastu artykułów naukowych omawiających XX-wieczną historię Bliskiego Wschodu  i terroryzm ugrupowań fundamentalistycznych. W swych badaniach koncentruje się na tematyce terroryzmu, bezpieczeństwa międzynarodowego oraz XX-wiecznej historii powszechnej, ze szczególnym uwzględnieniem konfliktu bliskowschodniego.

Więcej na ten temat w książce napisanej przez dr Adama Krawczyka – „Terroryzm ugrupowań fundamentalistycznych na obszarze Izraela w drugiej połowie XX wieku”

91. Polak we Francji – Emigracja polska we Francji i jej rola w stosunkach polsko-francuskich
2020-06-23 01:02:19

Panel Dyskusyjny: „Polak we Francji” – Emigracja polska we Francji i jej rola w stosunkach polsko-francuskich, Warszawa [10 czerwca 2011] Panel zorganizowany przez Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Francuskiej Goście Panelu: prof. Janine Ponty – Muzeum Historii Emigracji, Paryż, autorka wystawy poświęconej emigracji polskiej w Muzeum imigracji w Paryżu. prof. Dariusz Jarosz – Instytut Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych UW Seweryn Blumsztajn Moderator: dr Anna Darska (Towarzystwo Przyjaźni Polsko Francuskiej) Zachęcamy do odwiedzenia strony wystawy : http://www.histoire-immigration.fr/2010/8/polonia-des-polonais-en-france-depuis-1830

Panel Dyskusyjny: „Polak we Francji” – Emigracja polska we Francji i jej rola w stosunkach polsko-francuskich, Warszawa [10 czerwca 2011]

Panel zorganizowany przez Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Francuskiej

Goście Panelu:
prof. Janine Ponty – Muzeum Historii Emigracji, Paryż, autorka wystawy poświęconej emigracji polskiej w Muzeum imigracji w Paryżu.
prof. Dariusz Jarosz – Instytut Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych UW
Seweryn Blumsztajn

Moderator: dr Anna Darska (Towarzystwo Przyjaźni Polsko Francuskiej)

Zachęcamy do odwiedzenia strony wystawy :
http://www.histoire-immigration.fr/2010/8/polonia-des-polonais-en-france-depuis-1830

90. Życie i śmierć Jana Rodowicza „Anody”. Rozmowa z Mariuszem Olczakiem
2020-06-23 00:39:56

Rozmowa z Mariuszem Olczakiem, autorem biografii Jana Rodowicza „Anody”. Fundacja Wspomagania Wsi [15 lipca 2015 r] Jan Rodowicz „Anoda” to legendarny żołnierz Batalionu „Zośka”, uczestnik Powstania Warszawskiego, który poniósł śmierć w tajemniczych okolicznościach w trakcie śledztwa prowadzonego w gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Podczas rozmowy Mariusz Olczak, autor biogfrafii Rodowicza, opowiada o jego życiu. Począwszy od wychowania w rodzinie o korzeniach patriotycznych, poprzez udział w harcerstwie, walkę z niemieckim okupantem w Organizacji Małego Sabotażu „Wawer” i Szarych Szeregach, skończywszy na jego działalności powojennej i do dziś niewyjaśnionych okolicznościach śmierci. Podczas rozmowy z Mariuszem Olczakiem poznajemy nie tylko „Anodę”, bohaterskiego żołnierza konspiracji, ale też Jana Rodowicza – wszechstronnego człowieka obdażonego wyjątkowym poczuciem humoru.

Rozmowa z Mariuszem Olczakiem, autorem biografii Jana Rodowicza „Anody”. Fundacja Wspomagania Wsi [15 lipca 2015 r]

Jan Rodowicz „Anoda” to legendarny żołnierz Batalionu „Zośka”, uczestnik Powstania Warszawskiego, który poniósł śmierć w tajemniczych okolicznościach w trakcie śledztwa prowadzonego w gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Podczas rozmowy Mariusz Olczak, autor biogfrafii Rodowicza, opowiada o jego życiu. Począwszy od wychowania w rodzinie o korzeniach patriotycznych, poprzez udział w harcerstwie, walkę z niemieckim okupantem w Organizacji Małego Sabotażu „Wawer” i Szarych Szeregach, skończywszy na jego działalności powojennej i do dziś niewyjaśnionych okolicznościach śmierci. Podczas rozmowy z Mariuszem Olczakiem poznajemy nie tylko „Anodę”, bohaterskiego żołnierza konspiracji, ale też Jana Rodowicza – wszechstronnego człowieka obdażonego wyjątkowym poczuciem humoru.

89. W poszukiwaniu tożsamości: węgierska architektura 1900–2000
2020-06-23 00:21:56

Wykład Dániela Kovácsa, Zamek Królewski w Warszawie [9 lipca 2015] Dániel Kovács omawia prądy obecne w architekturze węgierskiej na przestrzeni ubiegłego wieku. Kładzie nacisk na poszukiwanie przez architektów narodowej w tożsamości w zmiennej sytuacji politycznej. Opisywany przez siebie proces ilustruje wieloma przykładami konkretnych budynków oraz pawilonami reprezentującymi Węgry na wystawach światowych. Znawca węgierskiej architektury rozpoczyna swoją opowieść od czasów monarchii austro-węgierskiej i postaci Ödöna Lechnera, który narodowych korzeni upatrywał w krajach orientu. Opozycję dla Lechnera stanowili młodzi architekci zgrupowani w ruchu Fiatalok. Ci z kolei źródel inspiracji poszukiwali m.in. w Transylwani, skąd pochodził lider grupy Károly Kós. Rozpad Austro-Węgier i późniejsze rządy admirała Miklósa Horthy’ego upowszechniły styl neobarokowy, który przybrał charakter państwowy. Opozycję wobec niego tworzyło środowisko modernistów i tacy twórcy jak Farkas Molnár. Czasy komunistyczne to okres industrializacji i niekiedy budowy miast na nowo, czego przykładem był Sztálinváros (obecnie Dunaújváros). Rządy Jánosa Kádára to czas poszukiwania nowych źródeł inspiracji, jak też czerpanie ze starych doświadczeń. Ta dowolność trwa po dziś dzień.

Wykład Dániela Kovácsa, Zamek Królewski w Warszawie [9 lipca 2015]

Dániel Kovács omawia prądy obecne w architekturze węgierskiej na przestrzeni ubiegłego wieku. Kładzie nacisk na poszukiwanie przez architektów narodowej w tożsamości w zmiennej sytuacji politycznej. Opisywany przez siebie proces ilustruje wieloma przykładami konkretnych budynków oraz pawilonami reprezentującymi Węgry na wystawach światowych.

Znawca węgierskiej architektury rozpoczyna swoją opowieść od czasów monarchii austro-węgierskiej i postaci Ödöna Lechnera, który narodowych korzeni upatrywał w krajach orientu. Opozycję dla Lechnera stanowili młodzi architekci zgrupowani w ruchu Fiatalok. Ci z kolei źródel inspiracji poszukiwali m.in. w Transylwani, skąd pochodził lider grupy Károly Kós. Rozpad Austro-Węgier i późniejsze rządy admirała Miklósa Horthy’ego upowszechniły styl neobarokowy, który przybrał charakter państwowy. Opozycję wobec niego tworzyło środowisko modernistów i tacy twórcy jak Farkas Molnár. Czasy komunistyczne to okres industrializacji i niekiedy budowy miast na nowo, czego przykładem był Sztálinváros (obecnie Dunaújváros). Rządy Jánosa Kádára to czas poszukiwania nowych źródeł inspiracji, jak też czerpanie ze starych doświadczeń. Ta dowolność trwa po dziś dzień.

88. Człowiek wykluczenia – wykład prof. Henryka Samsonowicza
2020-06-23 00:07:16

Wykład inauguracyjny prof. Henryka Samsonowicza, Fundacja Centrum im. Bronisława Geremka [1 marca 2011] 1 marca 2011 w siedzibie Fundacji prof. Henryk Samsonowicz wygłosił  inauguracyjny wykład cyklu Człowiek Wykluczenia. Prof. Samsonowicz rozpoczął wykład od nawiązania do zainteresowań badawczych patrona Fundacji. – Dla prof. Bronisława Geremka punktem wyjścia było spostrzeżenie, że ukształtowanej strukturze klasowej towarzyszy istnienie obszarów marginalnych, swoistego no man’s land, na który przejściowo lub na stałe migrują wychodźcy z różnych klas społecznych. Prof. Geremek ukuł pojęcie marginesu społecznego. Termin ten, zdaniem prof. Samsonowicza, może być jednak mylący, ponieważ sugeruje niską liczebność grupy oraz wskazuje, że grupa ta jest mało istotna. – Na przełomie I i II Tysiąclecia włóczędzy, żebracy, prostytutki i bandyci według niektórych szacunków stanowili nawet 20 % mieszkańców Europy łacińskiej. Podział ówczesnego społeczeństwa na stan rycerski, duchowny, mieszczański i chłopski nie zostawiał miejsca na ludzi nieprzynależących do żadnej z tych kategorii. Prof. Samsonowicz wyróżnił trzy grupy wykluczonych w dawnej Europie: 1. ci którzy wypadli z systemu np. bankruci lub wyjęci spod prawa w ramach wyroku sądu; 2. ludzie niemający stałego zawodu, wykorzystujący nadarzającą się koniunkturę na awans społeczny – np. najemnicy, flisacy, załogi statków, poganiacze bydła, pracownicy służby dworskiej, zaciężni żołnierze; 3. zawodowi kaci, kuglarze, prostytutki, wędrowni aktorzy – przedstawiciele zawodów niekoniecznie stałych ale w miarę stabilnych. Wykluczenie bardzo często powodowało aktywność oraz nadawało impulsy rozwojowe. Przykładem może być wykluczenie ze wspólnoty rodowej, które zaowocowało ekspansją wykluczonych poza kontynent europejski: np. kolonizacja Islandii przez Skandynawów, kolonizacja Ameryk. Również kolonizacje wewnątrz kontynentu europejskiego, szczególnie kolonizacje Europy Wschodniej i Środkowej na prawie niemieckim zawdzięczamy wyrzuconym poza obręb pożądanego porządku społecznego. – W dziejach cywilizacji europejskiej zawsze istniały grupy, które nie mieściły się w ramach sztywnych schematów struktury społecznej – mówił prof. Samsonowicz. Nie zawsze jednak były to grupy pozbawione praw. Bez istnienia grup niższych nie mogły funkcjonować państwa ani grupy wyższe. Przykładem mogą być chłopi pańszczyźniani średniowiecznej Europy stanowiący około 80% społeczeństwa, bez których niemożliwe było funkcjonowanie klas wyższych. W średniowiecznej Europie istnienie wykluczonych było również konieczne ze względu na organizację ówczesnego społeczeństwa. Obowiązek jałmużny zakładał istnienie żebraków, ludzi biednych. Gdyby zabrakło wykluczonych obowiązek jałmużny byłby niemożliwy do spełnienia. – Powstaje tu jednak pytanie, czy żebracy faktycznie byli wykluczeni, jeśli stanowili konieczny element systemu – pytał prof. Samsonowicz. www.geremek.pl

Wykład inauguracyjny prof. Henryka Samsonowicza, Fundacja Centrum im. Bronisława Geremka [1 marca 2011]

1 marca 2011 w siedzibie Fundacji prof. Henryk Samsonowicz wygłosił  inauguracyjny wykład cyklu Człowiek Wykluczenia.

Prof. Samsonowicz rozpoczął wykład od nawiązania do zainteresowań badawczych patrona Fundacji. – Dla prof. Bronisława Geremka punktem wyjścia było spostrzeżenie, że ukształtowanej strukturze klasowej towarzyszy istnienie obszarów marginalnych, swoistego no man’s land, na który przejściowo lub na stałe migrują wychodźcy z różnych klas społecznych. Prof. Geremek ukuł pojęcie marginesu społecznego. Termin ten, zdaniem prof. Samsonowicza, może być jednak mylący, ponieważ sugeruje niską liczebność grupy oraz wskazuje, że grupa ta jest mało istotna. – Na przełomie I i II Tysiąclecia włóczędzy, żebracy, prostytutki i bandyci według niektórych szacunków stanowili nawet 20 % mieszkańców Europy łacińskiej.

Podział ówczesnego społeczeństwa na stan rycerski, duchowny, mieszczański i chłopski nie zostawiał miejsca na ludzi nieprzynależących do żadnej z tych kategorii. Prof. Samsonowicz wyróżnił trzy grupy wykluczonych w dawnej Europie:

1. ci którzy wypadli z systemu np. bankruci lub wyjęci spod prawa w ramach wyroku sądu;
2. ludzie niemający stałego zawodu, wykorzystujący nadarzającą się koniunkturę na awans społeczny – np. najemnicy, flisacy, załogi statków, poganiacze bydła, pracownicy służby dworskiej, zaciężni żołnierze;
3. zawodowi kaci, kuglarze, prostytutki, wędrowni aktorzy – przedstawiciele zawodów niekoniecznie stałych ale w miarę stabilnych.

Wykluczenie bardzo często powodowało aktywność oraz nadawało impulsy rozwojowe. Przykładem może być wykluczenie ze wspólnoty rodowej, które zaowocowało ekspansją wykluczonych poza kontynent europejski: np. kolonizacja Islandii przez Skandynawów, kolonizacja Ameryk. Również kolonizacje wewnątrz kontynentu europejskiego, szczególnie kolonizacje Europy Wschodniej i Środkowej na prawie niemieckim zawdzięczamy wyrzuconym poza obręb pożądanego porządku społecznego.

– W dziejach cywilizacji europejskiej zawsze istniały grupy, które nie mieściły się w ramach sztywnych schematów struktury społecznej – mówił prof. Samsonowicz. Nie zawsze jednak były to grupy pozbawione praw. Bez istnienia grup niższych nie mogły funkcjonować państwa ani grupy wyższe. Przykładem mogą być chłopi pańszczyźniani średniowiecznej Europy stanowiący około 80% społeczeństwa, bez których niemożliwe było funkcjonowanie klas wyższych. W średniowiecznej Europie istnienie wykluczonych było również konieczne ze względu na organizację ówczesnego społeczeństwa. Obowiązek jałmużny zakładał istnienie żebraków, ludzi biednych. Gdyby zabrakło wykluczonych obowiązek jałmużny byłby niemożliwy do spełnienia. – Powstaje tu jednak pytanie, czy żebracy faktycznie byli wykluczeni, jeśli stanowili konieczny element systemu – pytał prof. Samsonowicz.
www.geremek.pl

87. Wspomnienia prof. Władysława Findeisena, rektora Politechniki Warszawskiej w latach 1981 – 1985
2020-06-22 23:55:37

Wspomnienia prof. Władysława Findeisena rektora Politechniki Warszawskiej w latach 1981 – 1985 , Spotkanie z okazji 30-lecia powstania „Solidarności”,  Politechnika Warszawska [6 listopada 2010]

Wspomnienia prof. Władysława Findeisena rektora Politechniki Warszawskiej w latach 1981 – 1985, Spotkanie z okazji 30-lecia powstania „Solidarności”,  Politechnika Warszawska [6 listopada 2010]

86. Mapa architektury modernistycznej w II Rzeczypospolitej - dr hab. Andrzej Szczerski
2020-06-22 23:35:14

Wykład dr. hab. Andrzeja Szczerskiego, Muzeum Narodowe w Warszawie [11 czerwca 2015] – Architektura była dla modernistów czymś niezwykle istotnym. Pewną ramą, w ramach której działa się sztuka nowoczesna w Polsce. Wydaje mi się też, ze architektura tego czasu jest, tak jak mówią teoretycy studiów miejskich, tym co podsumowuje w jakimś sensie rozwój cywilizacyjny tego okresu, stanowiąc istotne nowum w pejzażu kulturowym, nie tylko pod względem funkcjonalnym, ale też treści symbolicznych i ideowych jakie za sobą niesie – mówił historyk sztuki dr hab. Andrzej Szczerski podczas wykładu „Mapa architektury modernistycznej w II Rzeczypospolitej” podczas wykładu w Muzeum Narodowym w Warszawie. Historyk sztuki, wbrew tezie opublikowanej w 1932 roku fundamentalnej książki „The International Style” („Styl międzynarodowy”), definiującej styl modernistyczny w architekturze, postawił pogląd, że miał on silne uwarunkowania narodowe. Był emanacją odradzających się państw w Europie Środkowo-Wschodniej po I wojnie światowej. Kraje bedące dotąd peryferiami wielkich imperiów, uważane wcześniej za zacofane, zyskały na sile. Budowę swego awansu cywilizacyjnego oparły o zdobycze technologiczne, czego symbolem była nowoczesna architektura. Proces ten można było obserwować również w II Rzeczypospolitej. Eksperyment modernizacyjny miał nadać nową tożsamość państwu złożonemu z trzech odrębnych zaborów. Sprzyjał temu fakt, że trzeba było je niejednokrotnie dosłownie budować na nowo. Symbolem tego była budowa miasta i portu w Gdynii. Jak podkreślił Andrzej Szczerski, wiązało się to nie tylko z tworzeniem nowej architektury, ale też wymagało zainicjowania całego procesu kulturowotwórczego. Trzeba było stworzyć nową terminologię nie tylko dla marynarki wojennej i żeglugi cywilnej, ale też turystów. Dzieci uczyły się z podręczników, czym jest plaża, bo wcześniej tego pojęcia nie znały. W dwudziestoleciu międzywojennym w miastach takich jak Warszawa czy Kraków budowano od nowa całe dzielnice . Dawna stolica Polski, zajmująca przed I wojną światową obszar wielkości jednej współczesnej dzielnicy Warszawy, urosła do rangi dużej metropolii. Co warte odnotowania, nowoczesne gmachy pojawiły się w historycznych częściach miast. Przykładem tego jest budynek Komunalnej Kasy Oszczędności przy placu Szczepańskim w Krakowie. Budownictwo w stylu modernistycznym nie ograniczało się jednak tylko do znanych metropolii . Historyk sztuki podał przykłady licznych realizacji projektów architektonicznych w mniejszych miejscowościach, głównie z obszaru Śląska. Zwrócił jednocześnie uwagę na fakt, że zupełnie zapominamy o dziedzictwie tego okresu na terenach byłych województw wschodnich II Rzeczypospolitej. Dotyczy to nie tylko dużych miast jak Lwów, ale też zupełnie zatartych w pamięci narodowej miejscowości jak Stanisławów (dzisiejszy Iwano-Frankiwsk na Ukrainie). Andrzej Szczerski podkreślił na koniec, że dopiero o dwudziestoleciu międzywojennym możemy mówić jako o okresie, w którym Polska wkroczyła w nowoczesność . Historyk sztuki stanowczo nie zgodził się z poglądem, że okres zaborów przyczynił się do modernizacji Rzeczypospolitej. Na poparcie swojej opinii przywołał przykład Łodzi, metropolii przemysłowej w zaborze rosyjskim, „polskiego Manchesteru”, gdzie kanalizacja miejska zaczęła powstawać dopiero w 1925 roku. – Budowanie polskości w XX wieku odbywało się wokół pojęcia „nowoczesność” – podsumował Andrzej Szczerski.

Wykład dr. hab. Andrzeja Szczerskiego, Muzeum Narodowe w Warszawie [11 czerwca 2015]

– Architektura była dla modernistów czymś niezwykle istotnym. Pewną ramą, w ramach której działa się sztuka nowoczesna w Polsce. Wydaje mi się też, ze architektura tego czasu jest, tak jak mówią teoretycy studiów miejskich, tym co podsumowuje w jakimś sensie rozwój cywilizacyjny tego okresu, stanowiąc istotne nowum w pejzażu kulturowym, nie tylko pod względem funkcjonalnym, ale też treści symbolicznych i ideowych jakie za sobą niesie – mówił historyk sztuki dr hab. Andrzej Szczerski podczas wykładu „Mapa architektury modernistycznej w II Rzeczypospolitej” podczas wykładu w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Historyk sztuki, wbrew tezie opublikowanej w 1932 roku fundamentalnej książki „The International Style” („Styl międzynarodowy”), definiującej styl modernistyczny w architekturze, postawił pogląd, że miał on silne uwarunkowania narodowe. Był emanacją odradzających się państw w Europie Środkowo-Wschodniej po I wojnie światowej. Kraje bedące dotąd peryferiami wielkich imperiów, uważane wcześniej za zacofane, zyskały na sile. Budowę swego awansu cywilizacyjnego oparły o zdobycze technologiczne, czego symbolem była nowoczesna architektura.

Proces ten można było obserwować również w II Rzeczypospolitej. Eksperyment modernizacyjny miał nadać nową tożsamość państwu złożonemu z trzech odrębnych zaborów. Sprzyjał temu fakt, że trzeba było je niejednokrotnie dosłownie budować na nowo. Symbolem tego była budowa miasta i portu w Gdynii. Jak podkreślił Andrzej Szczerski, wiązało się to nie tylko z tworzeniem nowej architektury, ale też wymagało zainicjowania całego procesu kulturowotwórczego. Trzeba było stworzyć nową terminologię nie tylko dla marynarki wojennej i żeglugi cywilnej, ale też turystów. Dzieci uczyły się z podręczników, czym jest plaża, bo wcześniej tego pojęcia nie znały.

W dwudziestoleciu międzywojennym w miastach takich jak Warszawa czy Kraków budowano od nowa całe dzielnice. Dawna stolica Polski, zajmująca przed I wojną światową obszar wielkości jednej współczesnej dzielnicy Warszawy, urosła do rangi dużej metropolii. Co warte odnotowania, nowoczesne gmachy pojawiły się w historycznych częściach miast. Przykładem tego jest budynek Komunalnej Kasy Oszczędności przy placu Szczepańskim w Krakowie.

Budownictwo w stylu modernistycznym nie ograniczało się jednak tylko do znanych metropolii. Historyk sztuki podał przykłady licznych realizacji projektów architektonicznych w mniejszych miejscowościach, głównie z obszaru Śląska. Zwrócił jednocześnie uwagę na fakt, że zupełnie zapominamy o dziedzictwie tego okresu na terenach byłych województw wschodnich II Rzeczypospolitej. Dotyczy to nie tylko dużych miast jak Lwów, ale też zupełnie zatartych w pamięci narodowej miejscowości jak Stanisławów (dzisiejszy Iwano-Frankiwsk na Ukrainie).

Andrzej Szczerski podkreślił na koniec, że dopiero o dwudziestoleciu międzywojennym możemy mówić jako o okresie, w którym Polska wkroczyła w nowoczesność. Historyk sztuki stanowczo nie zgodził się z poglądem, że okres zaborów przyczynił się do modernizacji Rzeczypospolitej. Na poparcie swojej opinii przywołał przykład Łodzi, metropolii przemysłowej w zaborze rosyjskim, „polskiego Manchesteru”, gdzie kanalizacja miejska zaczęła powstawać dopiero w 1925 roku. – Budowanie polskości w XX wieku odbywało się wokół pojęcia „nowoczesność” – podsumował Andrzej Szczerski.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie